Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: małych harcerzy podsiedli w pociągu pijani imprezowicze [WIDEO]

Piotr Rąpalski
Pociąg długo stał na dworcu. Rodzice nie chcieli puścić dzieci razem z pijanymi osobami.
Pociąg długo stał na dworcu. Rodzice nie chcieli puścić dzieci razem z pijanymi osobami. fot. Remigiusz Łoginów
Przez wpadkę PKP Intercity 160 dzieci z XXI Krakowskiego Muzycznego Szczepu "Słowiki" nie mogło spokojnie dojechać na obóz harcerski. Mimo że rodzice zarezerwowali dla nich miejsca w pociągu z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, te zostały zajęte przez innych pasażerów, w tym grupę pijanych osób, udających się na festiwal Przystanek Woodstock. Ani obsługa pociągu, ani Straż Ochrony Kolei nie potrafiły dopilnować sprawy, czyli oznaczyć zarezerwowanych wagonów ani wyprosić "nieproszonych gości". Pociąg ruszył z prawie dwugodzinnym opóźnieniem po interwencji policji.

Coś denerwuje Cię w Twoim mieście? Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska

Godz. 21.05. Pociąg z Rzeszowa do Świnoujścia podjeżdża na Dworzec Główny. Rodzice chcą ulokować pociechy w przedziałach. - Okazało się, że oba nasze zarezerwowane wagony są już zajęte. Jeden z nich był trochę luźniejszy, ale była w nim grupa pijanych, agresywnych osób jadących na Przystanek Woodstock. Zaczepiali harcerki, rzucali przekleństwami... - relacjonuje Remigiusz Łoginów, jeden z rodziców.

Komendant obozu harcerskiego prosi konduktora o wskazanie wagonów i zapewnienie miejsc. Obsługa składu wskazuje, ale te już zajęte. - Prosili tamtych o ustąpienie miejsca, jednak bez przekonania. Imprezująca młodzież nic sobie z tego nie robiła - mówi pan Tomasz z Nowego Sącza, pasażer. O godz. 21.25 mija rozkładowy termin odjazdu pociągu. Ludziom zaczynają puszczać nerwy.

Godz. 21.30. Pojawiają się mundurowi ze Straży Ochrony Kolei. Udaje się im prawie opróżnić jeden z wagonów. Zostaje w nim jednak grupka pijanych, którzy dalej nie chcą się ruszyć z przedziałów. Po 30 minutach to samo robią w drugim wagonie, ale też nie udaje się im zwolnić wszystkich miejsc.

Jak relacjonują rodzice, SOK-iści dali za wygraną i wyszli na peron. Czy nie można było pijanych wyrzucić? Według regulaminu, w pociągu nie można spożywać alkoholu, ale bycie pod jego wpływem to co innego. Poza tym mundurowi chcieli uniknąć szarpaniny przy dzieciach. - To nie jest taki proste wyrzucić kogoś z pociągu. Ktoś musi zakłócać porządek, jechać bez biletu i nie chcieć go zakupić. Zgłosiliśmy sprawę przewoźnikowi, bo to po jego stronie leżało rozwiązanie problemu - mówi komendant SOK w Krakowie Kazimierz Mazur.

Godz. 21.50. Pojawia się policja wezwana przez rodziców. - W pewnym momencie policja odsyłała nas do SOK, SOK do policji, a obsługa pociągu generalnie miała to w nosie. Kierownik pociągu w ogóle się nie pojawił - relacjonuje pan Remigiusz. - Ta sprawa dotyczyła organizatorów obozu i kolei. Nie popełniono przestępstwa, ani wykroczenia. Policjanci mogli tylko pomagać w negocjacjach - mówi Katarzyna Cisło z komendy wojewódzkiej policji. Mundurowi poproszeni przez rodziców zbadali obsługę pociągu, czy ta jest trzeźwa. Okazało się, że tak.

Pociąg jadący z Rzeszowa już w Krakowie był zapchany. Rodzice dzieci nie chcieli się zgodzić, by odjechał, bo w przedziałach i na korytarzach przebywało ciągle sporo pijanych osób.

Godz. 22.20. PKP dostawia dodatkowy wagon. Wtedy dopiero osoby zajmujące miejsca dzieci przesiadają się, a na wagonach zarezerwowanych dla harcerzy pojawiają się informujące o tym kartkami. SOK-iści pilnują, aby już nikt do nich nie wsiadł poza harcerzami. Rodzice domagają się zamknięcia wagonów. Jednak obsługa nie zgadza się na to ze względów bezpieczeństwa. W międzyczasie część rodziców zabiera swoje przestraszone dzieci do samochodów, aby we własnym zakresie odwieźć je na obóz.

Aż w okolice Gorzowa Wielkopolskiego.
Godz. 22.55. Pociąg w końcu rusza z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Z takim też dowiezie dzieci na miejsce. - A wystarczyło te dwa kolonijne wagony ustawić na końcu, zamknąć, opisać, że są zarezerwowane i otworzyć dopiero w Krakowie. Pewnie wtedy nie byłoby problemu - komentuje pan Remigiusz. - Woodstock nie jest po raz pierwszy i kolej mogła pomyśleć, że połączenie pijanej młodzieży i dzieciaków z podstawówki nie jest dobrym pomysłem - kwituje.

Co na to Intercity? Po pierwsze twierdzi, że ze względu na to, że pociąg był objęty całkowitą rezerwacją, nie było potrzeby dodatkowego oznakowania miejsc. Mimo że to tylko kwestia naklejenia paru kartek na drzwi.- Osoby jadące na festiwal kupiły bilety w Rzeszowie, ale bez miejscówek, o czym zostały poinformowane. Mimo to zajęły miejsca siedzące - tłumaczy rzeczniczka PKP Interciy Zuzanna Szopowska.

Ale dlaczego skład, którego trasa przecina całą Polskę, był tak krótki? - Zakup biletów przez uczestników festiwalu na krótko przed odjazdem uniemożliwił nam wcześniejsze dopasowanie liczby wagonów do zapotrzebowania - dodaje rzeczniczka.

Karetki nie wysłano, bo dzwoniło dziecko?

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska