Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znachor z Sącza już w prokuraturze [ZDJĘCIA]

Alicja Fałek
Grupka zwolenników Marka H. na jego posesji pojawiła się z samego rana. Policjantów nie zamierzali tutaj wpuścić
Grupka zwolenników Marka H. na jego posesji pojawiła się z samego rana. Policjantów nie zamierzali tutaj wpuścić fot. Przemysław Malisz
Nowosądecki znachor trafił do prokuratury. Marek H. już dziś może usłyszeć zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia życia. Policjanci przez kilka godzin przeszukiwali dom sądeckiego znachora. Zabezpieczyli liczne dowody.

Wczoraj z samego rana pod dom Marka H., sądeckiego znachora, który uważa się za uzdrowiciela, przychodzili jego zwolennicy, wiele wskazuje na to, że równocześnie jego pacjenci. Po drugiej stronie ogrodzenia stali ci, którzy mają go za szarlatana.

"Gazeta Krakowska" pierwsza podała informację, że dzień wcześniej mężczyzna powrócił do domu. Ukrywał się od chwili śmierci półrocznej Magdy z Brzeznej, a więc przez prawie miesiąc. Dziewczynka zmarła z wygłodzenia, jej matka, Joanna P., zeznała, że "leczyła" córeczkę u Marka H. i postępowała ściśle według jego zaleceń.

Przed godziną dziewiątą rano pod domem Marka H. pojawił się patrol policji. Funkcjonariusze przyjechali na wezwanie sugerujące, że znachor leczy bez uprawnień. Choć na terenie ogrodzonej posesji była grupka osób, mundurowych nikt nie miał zamiaru wpuścić.
- A macie nakaz? - pyta jedna z kobiet.
- Nie, nie mamy - mówi policjant.
- A zaproszenie? - ciągnie kobieta.
- Nie potrzebujemy zaproszenia, chcemy tylko porozmawiać - zaznacza funkcjonariusz.
- No to, niestety, nie wejdziecie. My tutaj siedzimy i pilnujemy tego pana, bo boimy się o jego zdrowie i życie - usłyszeli policjanci w odpowiedzi.

Patrol odjechał. Pod domem znachora zaroiło się od dziennikarzy i gapiów. Wśród nich był Michał Rogowski, stary znajomy Marka H. - On pokazywał mi swoje zranione ręce, przekonywał, że to diabeł go pogryzł - kręci głową Michał Rogowski. - Mówił, że ma dar uzdrawiania i od samego Boga go dostał. Wspominał o jakiejś rodzinie z Żeleźnikowej, którą to niby wyleczył. Znam go od lat, bardzo się zmienił - dodaje.

Inny z sąsiadów, Jan Górowski, również przyszedł zobaczyć co się dzieje. - W życiu bym nie poszedł do niego się leczyć - mówi pan Jan. - Jak się leczyć, to u ludzi wykształconych, a nie u takich szarlatanów.

Grupa sympatyków Marka H. nie uchroniła go wczoraj przed policją. Gdy mundurowi zdobyli prokuratorski nakaz zatrzymania Marka H., znów pojawili się w jego domu. Do środka dostali się tuż po godz. 14. Przez sześć godzin trwało przeszukiwanie pomieszczeń i zabezpieczanie dowodów. Marek H. został też na miejscu przesłuchany. Po godz. 20 wyprowadzono go z domu. Trafił do policyjnego aresztu.

- Najprawdopodobniej usłyszy zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi sierż. sztab. Iwona Grzebyk-Dulak, rzeczniczka sądeckiej policji.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska