Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bloki miejskie całkiem nowe, a przez prysznic wybija fekalia

Lech Klimek
Lech Klimek
Henryk Tuchowski mieszka w bloku socjalnym przy ul. Chopina. - Nie da się znieść zapachu z niesprawnej kanalizacji - skarży się.
Henryk Tuchowski mieszka w bloku socjalnym przy ul. Chopina. - Nie da się znieść zapachu z niesprawnej kanalizacji - skarży się. Lech Klimek
Wybudowane w ciągu ostanich dziesięciu lat bloki komunalne nie wytrzymują próby czasu. Po wyczerpaniu wszystkich ugodowych możliwości pozostaje tylko droga sądowa.

Gdyby stan Gorlic oceniać tylko na podstawie liczby procesów, które obecnie toczy ratusz z wykonawcami różnych miejskich inwestycji, to można by śmiało powiedzieć, że żyjemy w miejscu, które jest dowodem na to, iż Polska jest w ruinie. Dramatycznie, jak wynika z opowieści mieszkańców, wyglądają choćby całkiem nowe komunalne i socjalne bloki.

Na Chopina problem

- Ja tu nie żyję z własnej woli - mówi Henryk Tuchowski, mieszkaniec bloku socjalnego przy ulicy Chopina w Gorlicach. - Trafiłem do tego bloku po eksmisji z mojego mieszkania w spółdzielni - dodaje.

Problem w tym bloku to kanalizacja. Co kilka dni musi tu zjawiać się ekipa robotników, by ją udrażniać. Blok został oddany do użytku w 2014 roku, jest całkiem nowy. Wykonawcą inwestycji była firma Domper z Cergowej koło Dukli. Kosztował 2,5 mln złotych, przy czym miasto otrzymało na inwestycję dofinansowanie z Banku Gospodarstwa Krajowego w wysokości 30 proc. wartości inwestycji.

- Świetnie rozumiem, że to blok socjalny - mówi, nie kryjąc rozżalenia pan Henryk. - Ale przecież ja płacę regularnie czynsz i nie chcę wiele. Tylko żeby warunki do życia były znośne - tłumaczy.

Gdy instalacja kanalizacyjna ma awarię, z mieszkania pana Henryka nie odpływają nieczystości. Udrażnianie sieci zmienia sytuację o tyle, że nie ma zatorów w ubikacji czy też zlewie, ale w mieszkaniu po prostu cuchnie.

- Moja sytuacja jest i tak w miarę dobra - opowiada. - U sąsiadki, której mieszkanie znajduje się na ścianie szczytowej bloku, zapadła się kabina prysznicowa. Ponoć mają to naprawiać, ale kiedy, to nie wiem - zaznacza.

Henryk Tuchowski dodaje jeszcze, że u jednego z sąsiadów woda z zanieczyszczeniami potrafi się cofnąć i wybić czy to w toalecie, czy w brodziku kabiny prysznicowej. Koszty bieżących napraw pokrywane są z gwarancji. Wykonawca wzywany jest też do likwidacji usterek.

Grzyb na Orzeszkowej

Kolejny blok, który jest stałym problemem dla mieszkańców i miasta stoi przy ulicy Orzeszkowej. Wybudowano go w 2006 roku. Miał być rajem na ziemi dla tych, którzy tam zamieszkali.

- Gdy go budowali, to chodziliśmy i patrzyliśmy, jak powstaje - opowiada pani Małgorzata, mieszkająca tam od samego początku. - Dostaliśmy lokal na parterze - dwa pokoje z jasną kuchnią i łazienką. Miało być cudownie - dodaje.

Blok był budowany w tradycyjnej technologii, z pustaków a jego wykonawcą była firma Imbud z Tarnowa.

- Już pierwsza zima zaskoczyła nas bardzo nieprzyjemnie - stwierdza. - Na okiennicach, na ścianach w kuchni i łazience pojawiły się czarne wykwity, po prostu grzyb. Od tej pory nic się nie zmieniło, walczymy z zagrzybionymi ścianami już od ponad dekady - stwierdza rozżalona.

Po kilku latach dopominania się o naprawienie wad budynku sprawa w 2012 roku trafiła do sądu, początkowo w Nowym Sączu, a potem w Krakowie. Cały czas trwa postępowanie. Miasto zarzuca wykonawcy, że budynek jest wybudowany niezgodnie z projektem i domaga się jego docieplenia. Po prawie trzech latach procesu postępowanie jest na etapie opinii biegłych.

- Pamiętam, że na samym początku, żeby pozbyć się grzyba, kazali nam grzać mieszkania i wietrzyć - relacjonuje pani Małgorzata. - Pewnie uznali, że nie potrafimy użytkować nowoczesnych okien i dlatego pojawił się grzyb - informuje.

Sprawę wyjaśniły przeprowadzone przy pomocy kamer termowizyjnych badania. Okazało się, że ściany przemarzają, a do mieszkań dostaje się wilgoć.

- To dla nas nie jest żadne odkrycie - opowiada Małgorzata. - Tu nie ma piwnic, a blok nie jest docieplony, więc nie ma się co dziwić, że mamy wilgoć, ciągnie od dołu i przez tylko otynkowane ściany. Blok był budowany w zimie i pamiętam, że w mury sypał śnieg, lała się woda - stwierdza.

Na Korczaku też się sypie

Kolejny budynek, który przyprawia zarówno władze, jak i ludzi w nim mieszkających o ból głowy to ten przy ulicy Korczaka.

- Sprawa tego bloku nadal jest w sądzie - informuje Łukasz Bałajewicz, wiceburmistrz Gorlic. - Było sporo uwag, te główne dotyczyły częściowej niezgodności wykonania robót względem dokumentacji projektowej i zastosowania wadliwych materiałów wykończeniowych - tłumaczy.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że ten właśnie blok został nagrodzony w 2010 roku przez Polski Związek Inżynierów i Techników Budownictwa dyplomem w konkursie na budowę roku. Do nagrody został zgłoszony przez generalnego wykonawcę, czyli firmę Fewaterm z Chojnika w powiecie tarnowskim, która teraz tłumaczy się ze swoich błędów przed sądem.

Rafał Kukla, burmistrz Gorlic, o sądowych zmaganiach - Na sali sądowej walczą z partaczami.

Ponoć nie wychodzi pan z sądu?

To spora przesada, trzeba przyznać, że miasto zmaga się z kilkoma wykonawcami inwestycji właśnie na drodze sądowej. Jest tego sporo, choć tak naprawdę sąd to ostateczność. W każdej sprawie staramy się dojść do ugody z wykonawcą.

Chyba te sprawy mieszkaniowe są najbardziej bulwersujące, przecież to nowe bloki...

Właśnie. Dodatkowo dla mnie to szczególnie istotny problem. Byłem prezesem spółdzielni mieszkaniowej, więc świetnie rozumiem, jak ważne jest bezpieczeństwo mieszkańców. Tu w żadnym z przypadków nie odpuszczę i doprowadzę sprawy do końca, tak by mieszkańcy, czy to w mieszkaniach komunalnych, czy też w tych socjalnych mieli godne warunki życia.

Nie sądzi pan, że w przypadku akurat naszych bloków sprawdza się zasada, że co tanie, to drogie?
Oczywiście, nie mam tu najmniejszych nawet wątpliwości. Wybieranie wykonawcy, patrząc tylko na kryterium ceny, to bardzo zły sposób realizacji inwestycji. Mamy na to sporo dowodów w Gorlicach.

Na przykład?

Myślę tu o rewitalizacji Starówki. Musieliśmy zamówić specjalistyczną ekspertyzę na Politechnice Krakowskiej i wcale nie jest pewne, czy i ta sprawa nie zakończy się w sądzie. Będę to wiedział, gdy dostaniemy wyniki trwających właśnie prac.

Rozmawiał: Lech Klimek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska