Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trochę porno, trochę wysoka kultura

Jacek Sobczyński
O tym, dlaczego Kraków zyska dzięki wizycie gwiazdy filmów dla dorosłych, za którą częściowo zapłaciło... Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Ledwie kilka dni temu blogowałem o częściowo współfinansowanym przez miasto Wrocław multipleksie z kinem artystycznym a dziś okazało się, że urzędnicy potrafią jeszcze zabawniej wydawać kasę na kulturę. I, choć pewnie sami nie zdają sobie z tego sprawy, z dużą korzyścią dla obdarowanego. Dlaczego?

Krakowski festiwal Unsound to jedna z niewielu rodzimych muzycznych imprez, które autentycznie wyznaczają trendy. Poświęcony muzyce elektronicznej i eksperymentalnej Unsound co roku pełni rolę efektownego, multikulturowego skrzyżowania najciekawszych twórców tzw. "nowych brzmień"; to tam czołowi elektronicy globu prezentują swoje nowe projekty lub tworzą ścieżki dźwiękowe do wyświetlanych filmów, tam najważniejsze niszowe wytwórnie na świecie prezentują swoich artystów na specjalnych przeglądach - showcase'ach. Unsoundowych artystów po prostu wypada słuchać - to od lat niepisana zasada wszystkich sympatyków ambitnej elektroniki. Tym razem jednym z zaproszonych zespołów jest amerykańska formacja aTelecine, specjalizująca się w mrocznym, industrialowym graniu. I pewnie ich obecność nie odbiłaby się tak szerokim echem gdyby nie fakt, że członkinią aTelecine jest niejaka Sasha Grey, do niedawna jedna z najbardziej znanych na świecie aktorek filmów pornograficznych.

Nie wiem, co w tej historii jest najbardziej urocze: to, że Sasha Grey przyjeżdża do snobującego się od zawsze na artystowską mekkę Krakowa czy fakt, że za jej wizytę częściowo zapłaciło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które w lutym tego roku przyznało Unsoundowi dofinansowanie w wysokości 400 tysięcy złotych. Wiecie, jak to jest: mówimy: Kraków, myślimy: Skrzynecki, Turnau, Narodowy Stary Teatr, Piwnica pod Baranami. A tu nagle bach, Sasha Grey, czołowa deprawatorka młodocianych internautów na całym globie. Jestem absolutnie pewien, że przyznający dotację urzędnicy nie mieli zielonego pojęcia, kogo organizatorzy Unsoundu zaprosili na swój festiwal. Zresztą, wyobraźcie sobie taką rozmowę:

- A ten amerykański zespół co Państwo zaprosili, co to takiego?
- Grają elektronikę a w zespole jest Sasha Grey, taka aktorka amerykańska.
- Grey? Nie kojarzę. W jakich filmach grała?
- "Fanatycy fetyszu 4", "Opiekunki do dzieci", "Nielegalna pupa"...

Ale koniec żartów, bo takiego marketingowego strzału krakusom może pozazdrościć dziś każde miasto. Obstawiam, że debiutujący aTelecine nie zażądali za swój występ szczególnie wysokiej gaży - na pewno kosztowali mniej, niż taki Mezo w poznańskiej Strefie Kibica. Tymczasem Sasha Grey tylko na Facebooku i Twitterze ma około pół miliona fanów. To nic, że kilka lat temu wycofała się z pornobranży - jak widać miłośnicy jej aktorstwa są sentymentalni. I teraz pomyślcie, że gwiazda podczas pobytu w Krakowie umieszcza na Facebooku i Twitterze kilka wpisów typu: "Jestem w Krakowie, dawnej stolicy Polski. To piękne miasto, naprawdę polecam tu wpaść!". Choć nie - mówimy o gwieździe porno a nie laureatce Literackiej Nagrody Nobla. "Kraków, Poland, Europe, OK!" - taki wpis wystarczy, żeby spora część z półmilionowego wirtualnego elektoratu Sashy Grey skojarzyła, że jest taki kraj jak Polska i takie miasto jak Kraków, które - skoro ich idolka tak uważa - pewnie warto odwiedzić. Proszę mi wierzyć, wielu fanów kina Sashy Grey naprawdę nie ma pojęcia o istnieniu Polski. Według badań jednego z ośrodków około 20% rodaków aktorki uważa, że największym krajem na świecie jest Teksas.

Kiedy organizatorzy festiwalu Transatlantyk zaprosili rok temu do Poznania gwiazdę serialu "Pamiętniki wampirów" Paula Wesleya, nawet nie ukrywali, że robią to po to, by aktor za pośrednictwem Internetu rozsławił imprezę wśród swoich fanów. Takie są dzisiejsze realia: biust Sashy Grey czy uśmiech przystojnego wampira są po stokroć bardziej opłacalne niż setki promocyjnych reklam, w których uśmiechnięte dzieci wypuszczają ku niebu baloniki z herbami danego miasta. A nam proponuję za rok kontrofensywę - ledwie dwa tygodnie temu wiceprezydent Dariusz Jaworski ogłosił, że dzięki świeżo powstającej komórce Film Commission w Poznaniu będzie kręcić się o wiele więcej filmów. Casus Sashy Grey pokazuje, że amerykańska branża porno jest bardzo otwarta na nowe, międzynarodowe inicjatywy, z czego nie skorzystać - moim zdaniem - wprost nie wypada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Trochę porno, trochę wysoka kultura - Głos Wielkopolski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska