Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznajcie Pysię - psią supermotocyklistkę

Magda Hejda
Pysia na motocyklu czuje się bezpiecznie. Obserwuje, chłonie zapachy, a jak się zmęczy, zasypia
Pysia na motocyklu czuje się bezpiecznie. Obserwuje, chłonie zapachy, a jak się zmęczy, zasypia fot. archiwum
Na urodzinowej imprezie krakowskiego schroniska pojawiła się grupa motocyklistów z psiakiem. Motocykl to jest mój sposób na życie - przyznaje Jano. - Pierwszy dostałem od mamy, w siedemdziesiątym dziewiątym roku. Bez przerwy naprawialiśmy z kolegami te nasze maszyny. Po ślubie miałem szlaban na jeżdżenie.

- Jak urodził się nasz syn Jarek, żona uznała, że to zbyt niebezpieczne. Wytrzymałem cztery lata, po kryjomu kupiłem maszynę, trzymałem ją u kolegi - zwierza się Jano i opowiada dalej:

- Człowiek musi mieć coś poza pracą, jakąś pasję, ja od dziecka kocham motocykle. W końcu przyznałem się, pojechaliśmy z Gosią razem na zlot. Poczuła klimat, poznała moich przyjaciół, połknęła bakcyla. Przekonała się, że krótkie spodenki i 350 na liczniku to nie ja. Nasz syn Jarek zaczął z nami jeździć, jak miał sześć lat. Gosia zrobiła prawo jazdy na motocykl, żebyśmy mogli robić wypady we trójkę. Zimą razem siedzimy nad mapami i planujemy trasy. Jesteśmy dwadzieścia lat po ślubie i wciąż mamy o czym gadać.

Jano ze znajomymi założył grupę turystyczną "Przyjaciele, Motocykle, Klimaty". Jeżdżą razem po całej Polsce. Ryszard Jagła dla przyjaciół - Jano pracuje w MPK, jest motorniczym.

Szczeniak w tramwaju
- Na przystanku podszedł do mnie pasażer: "ma pan w tramwaju zdechłego psa" - powiedział. Zabrzmiało strasznie. Poszedłem sprawdzić. Pod siedzeniem leżało pudełko. W środku szczeniak. Nie dawał oznak życia. Delikatnie przesunąłem pudełko i zwierzak poruszył się. Ok, żyje! - odetchnąłem z ulgą i wziąłem go do kabiny - wspomina Jano.

- Był wieczór, kończyłem pracę, z zajezdni zatelefonowałem do żony: - Zostawili mi w tramwaju szczeniaka. Jadę z nim do schroniska, ale po drodze wpadnę coś zjeść, bo umieram z głodu.

- A jak wygląda ten szczeniak? - wypytywała Gosia. - Normalnie, cztery łapy, futro. Mała suczka - odpowiedziałem.
- Przyjechaliśmy do domu. Na widok szczeniaka żona i syn rozpłynęli się jak masło - śmieje się Jano. - Rozkoszna kulka zamiatała ogonem.

- Zjem i jedziemy do azylu - powiedziałem.

- Zapomnij. Jak chcesz, sam jedź do schroniska - wypaliła Gosia.

- Zrozum, to utrudni nam życie, przecież nie weźmiemy jej ze sobą na motocykl - tłumaczył Jano. Gosia postawiła na swoim. Pysia została.

Oswajanie motocykla
- Musiałem oswoić ją z motocyklem. Zaczęliśmy od roweru, jeździła w koszyku. Nauczyłem ją, że sama nie może z niego wyskakiwać. Zimą w garażu przyzwyczajała się do dźwięku silnika. Na początku była trochę przestraszona, ale głaskałem ją, dawałem smakołyki i przestała się bać - opowiada Jano.

- Ona jest niesamowicie za mną, od początku mi ufa. Wtedy w tramwaju cały czas lizała mnie po rękach. Na wiosnę zamontowałem na motocyklu specjalny transporterek i zaczęliśmy jeździć. Nie szalejemy, nie bijemy rekordów prędkości, robimy to dla przyjemności, często przystajemy, żeby mogła pobiegać, napić się wody - dodaje.

W zeszłym roku całą rodziną byli na Mazurach. - Na motocyklu Pysia czuje się bezpiecznie. Obserwuje, chłonie zapachy, dźwięki, a jak się zmęczy, to zwija się w kłębek i zasypia w transporterku - cieszy się Jano.

Od czterech lat we czwórkę jeżdżą na zloty, pikniki, wakacje.

Pomaganie
W niedzielę silna grupa klimatycznych przyjaciół przyłączyła się do świętowania dwudziestolecia Krakowskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Dziesięć odjazdowych maszyn przed wejściem do azylu utworzyło szpaler, oczywiście na motocyklu Jano brylowała Pysia.

Przyjaciele przywieźli karmę i koce dla zwierzaków, dali na licytację odblaskowe szelki dla psów, uszyte własnoręcznie przez jedną z motocyklistek.

Za "dychę" można było wsiąść na motocykl i poczuć wiatr we włosach. Każda "dycha" dla schroniska. Nie pierwszy raz pomagają. W czasie "Przystanku Serce" na Błoniach klimatyczni przyjaciele Jano przejazdami za "dychę" zarobili dla bezdomniaków ponad dwa tysiące złotych.

Gdy brakowało wolontariuszy w czasie jednej ze zbiórek karmy dla zwierząt w hipermarkecie, wystarczył jeden telefon i natychmiast przyjechali - mówi Marzanna Stachurska z KTOZ. Gdy się spotykamy, Jano rzuca krótkie pytanie: - Robimy coś? Bo oni niewiele mówią, ale za to robią swoje.

Kontakt:
[email protected]

WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska