Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podhale. Pili wodę skażoną bakteriami coli. Zimowe ferie spędzili leżąc w łóżkach w pensjonacie

Aurelia Lupa, Łukasz Bobek
Pixabay
Wycieczka na Podhale dla grupy znajomych zamieniła się w koszmar. Przez tydzień leżeli w pensjonacie, niektórzy podłączeni do kroplówek. Wszyscy mieli bóle brzucha, biegunki. Po tym jak wezwali sanepid, okazało się, że woda w miejscowym ujęciu była zatruta baterią coli. - Okazuje się, że problem z wodą w tej miejscowości powtarza się co jakiś czas. Szkoda, że nikt nas o tym wcześniej nie poinformował, żeby nie pić wody prosto z kranu – mówi turysta z Częstochowy.

Grupa 27 osób – siedem rodzin z dziećmi – przyjechała do pensjonatu w Gliczarowie Górnym w poprzedni weekend. Jak sami mówią, to miał być wymarzony zimowy urlop, na który czekali dwa lata. Już w drugi dzień pobytu – w niedzielę 13 lutego – część grupy zaczęła dziwnie się czuć.

- U kilku osób zaczęły występować objawy ostrej niedrożności jelitowo-żołądkowej. Moja żona jest lekarką, początkowo myślała, że to rotawirus. Jednak w ciągu kilku kolejnych dni kilkanaście osób wymiotowało, borykało się z wielogodzinnymi biegunkami i torsjami, bólami brzucha, mdłościami, znacznym osłabieniem organizmu, wysoką gorączką. Nawet ci, którzy po dwóch-trzech dniach poczuli się lepiej, znów po kilku godzinach zaczynali ponownie źle się czuć. To było dla nas dziwne – opisuje turysta, który zgłosił się do naszej redakcji.

W sumie z grupy 27 osób w ciągu całego tygodnia (do soboty 19 lutego) żadnych objawów zatrucia nie doznała zaledwie jedna osoba. Jeden raz interweniowało pogotowie. - Pogotowie przyjechało, podłączyło kroplówkę i odjechało. Kolejny osobom kroplówki podłączała moja żona. Przez tydzień leżeli w pensjonacie i dochodzi do siebie – opisuje mieszkaniec Częstochowy.

Kilkoro dzieci chorowało cały tydzień, prawie nie wstając z łóżek, raz po raz wymiotując i okupując toalety. W efekcie 7 rodzin zmarnowało swój czas wolny i pieniądze na leczenie objawów oraz pozostanie w łóżkach.

W czwartek, gdy okazało się, że objawy wracają u uczestników wycieczki, turyści zaalarmowali sanepid. Padło bowiem podejrzenie, że skoro to nie rotawirus, to może to być coś z wodą. Sanepid próbki wody pobrał w piątek rano. W sobotę wydał decyzję.

- Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zakopanem informuje mieszkańców miejscowości Gliczarów Górny, zaopatrywanych w wodę do spożycia z wodociągu publicznego „Jurzyści Stołowe”, że w związku ze stwierdzoną przekroczoną liczbą Escherichia coli oraz liczbą bakterii grupy coli w wodzie pitnej podjął decyzję o stwierdzeniu braku przydatności do spożycia wody z wodociągu publicznego „Jurzyści Stołowe” w Gliczarowie Górnym. Woda nie nadaje się do spożycia i do celów sanitarnohigienicznych (woda może być używana do prac porządkowych (np. mycia podłóg), spłukiwania toalet, działań p/pożarowych) – informuje zakopiański sanepid.

Turyści z Częstochowy o wynikach badań dowiedzieli się, gdy już wracali do domów. - Nasze podejrzenia potwierdziły się. Gdy zaczęliśmy robić takie nasze małe prywatne śledztwo, okazało się, że takie zanieczyszczenia w tym rejonie nie są jakimś wyjątkiem, zdarzają się co jakiś czas. Najbardziej oburzające jednak w tej sprawie jest to, że przybywający na wypoczynek w żaden sposób nie zostali uprzedzeni o jakimkolwiek problemie z wodą przez właścicielkę pensjonatu. Wiedząc o niedoskonałościach wodociągu, właściciel domu gościnnego w żadnej formie nie informuje przybywających na wypoczynek o tym, aby nie spożywali wody z kranu – mówi turysta. I dodaje, że rozważa wystąpienie przeciwko zarządowi wodociągu z roszczeniami. - Za ból i cierpienie. Tym bardziej, że to trwało cały tydzień – mówi.

Beata Trojańska, szefowa sanepidu w Zakopanem zaznacza, że w ubiegłym roku nie było skażeń na tym ujęciu wody. - Na razie jest wydany zakaz używania tej wody do celów spożywczych. Zakaz zostanie zniesiony, gdy kolejne badania wykażą, że woda jest czysta. Próbki będzie pobierał sanepid i spółka zarządzająca wodociągiem – mówi Beata Trojańska. Bakterie pochodzą najprawdopodobniej z nieszczelnych szamb, albo na skutek wywożenia przez rolników na pola obornika.

Wodociąg „Jurzyści Stołowe” to prywatny wodociąg należący do mieszkańców Gliczarowa Górnego. - Takich wodociągów na terenie naszej gminy jest dziewięć, z czego trzy są zarządzane przez gminę. Ten akurat jest zarządzany przez spółkę prywatną – mówi Andrzej Nowak, wójt gminy Biały Dunajec. - Takie sytuacja w naszych wodociągach pojawiają się co jakiś czas. Nie jest jednak tak, że permanentnie woda w tych wodociągach jest skażona. Ona jest regularnie badana i chlorowana. Teraz jedna nastąpiły roztopy i najwidoczniej do ujęcia wody dostała się woda powierzchniowa wraz bakteriami.

To efekt braku kanalizacji w wielu miejscowościach gminy. Ta jest we wsi Biały Dunajec. - Staramy się zrobić kanalizację także w Gliczarowie Górnym. Jesteśmy na etapie przygotowania koncepcji ten inwestycji – kwituje wójt. Ona nie będzie jednak ani łatwa, ani tania, ani szybka

Na razie, na czas zanieczyszczenia wody w wodociągu w Gliczarowie Górnym, mieszkańcy i turyści mogą czerpać wodę do picia z miejscowej szkoły podstawowej, która jest podłączona do innego ujęcia wody.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska