MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łapówka dla Temidy

Artur Drożdżak
Rozalia Ś., 65-letnia gospodyni z Uścia Solnego, chciała zyskać przychylność Franciszka K., sędziego z Bochni, który miał rozstrzygać jej sprawę o lichwę, i dlatego postanowiła mu wręczyć łapówkę. Żywą kurę.

Tęga niska Rozalia Ś., zamężna, matka 6 dzieci, właścicielka 10 mórg ziemi, niepiśmienna
i nieumiejąca czytać, co skrzętnie odnotowano w aktach sądowych, z prawem zadarła w czerwcu 1919 r.
Z notatki służbowej policji w Bochni wynikało, że "wykorzystując spowodowane stanem wojennym nadzwyczajne stosunki zażądała widocznie nadmiernych cen za jeden litr nasion ogórkowych
i sprzedała je za kwotę 180 koron".

Kupujący pożalili się, że Rozalia Ś. to spekulantka, co w trudnych czasach jest niedopuszczalne. Najbardziej po-krzywdzona w tej materii poczuła się Anna M., wdowa po mężu Teofilu z Wieliczki,
i złożyła doniesienie na policji.

Zwrócono się do Komisji Badania Cen w Krakowie, która wydała orzeczenie, że za 1 litr nasion ogórków należą się najwyżej 84 korony, więc "żądanie 180 za litr to cena wprost lichwiarska".
Sprawa trafiła do sądu, ale Rozalia Ś. nie zamierzała czekać, aż młyny sprawiedliwości zaczną działać, i wybrała się do Bochni, do sędziego, który miał wydać na nią wyrok. Pod pachę wzięła kurę, dowiedziała się, gdzie mieszka Franciszek K., i 14 lipca 1919 r. zapukała do jego drzwi. Otworzyła Katarzyna G., służąca.

- Kurę proszę oddać sędziemu i proszę wstawić się u niego, bym nie była surowo ukarana - błagała oskarżona, ale zamiast sobie pomóc, jeszcze jej sprawa uległa pogorszeniu.

Sędzia się wściekł, uznał kurę za próbę przekupstwa, osobiście zawiadomił o sprawie przełożonych. Kobiecie zarzucono, że "próbowała zmusić sędziego podarunkiem do naruszenia obowiązków urzędowych, ale namawianie pozostało bez skutku".

,,Kobieta przyniosła kurę, by mnie skłonić do stronniczości. Przeto proszę o przykładne ukaranie Rozalii Ś., a to czem prędzej, bo nieskazitelny dotąd stan sędziowski mógłby być na szwank narażony w opinii resztek prawego społeczeństwa" - napisał w doniesieniu do organów ścigania.

Policja wzięła się do roboty. Kurę okazano głównemu świadkowi Katarzynie G., lat 29, stanu wolnego.

- Tak, to ta kura, którą dostałam - zeznała. Zdradziła, że kurę schowała w drewutni, a potem oddała pod dozór Marii W., żony dozorcy aresztów. Przesłuchana Rozalia Ś. nie przyznała się do winy.

- Kurę oddałam, ale tylko na przechowanie. Miałam ją odebrać po południu, sędziego nie chciałam przekupić, a tylko go prosić o przyspieszenie mojej sprawy o lichwę - wyjaśniała. Sąd w Krakowie skazał gospodynię na dwa miesiące więzienia i grzywny. Nadto orzekł "przepadek przedmiotu mającego być darowanym", czyli kury, a to na szczytny cel, na fundusz ubogich miasta. Rozalia Ś. miała też zapłacić po 540 koron odszkodowania dla dwojga klientów, którzy drogo kupili od niej nasiona ogórków. Surowo potraktowana Rozalia Ś. wynajęła adwokata Józefa Woźniakowskiego z Krakowa, on też napisał apelację od wyroku.

- Zajście między moją klientką a Katarzyną G. nie miało charakteru skłonienia do wręczenia kury,
a było zwykłą pogadanką, jaką ludzie wiejscy bez złej woli prowadzą z gadulstwa - argumentował mecenas. Podnosił, że sąd nie uwzględnił tego, iż cena nasion była inna w Bochni, a inna w Krakowie. Przekonywał w pismach urzędowych, że Rozalia Ś. to osoba, która ma "nieposzlakowany żywot i jest starsza wiekiem".

Sąd drugiej instancji utrzymał jednak wyrok w mocy, ale zapewne zadumał się nad wyraźnym upadkiem stanu sędziowskiego. Bo czy to nie wstyd, gdy ktoś próbuje wręczyć łapówkę nie
w gotówce, ale w postaci zwykłej rosołowej kury?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska