Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: proces o rzut kuflem piwa w aktorkę

Piotr Odorczuk
W sądzie aktorka nie rozmawiała z Januszem S., który przyznał się do rzucenia jej w twarz kuflem
W sądzie aktorka nie rozmawiała z Januszem S., który przyznał się do rzucenia jej w twarz kuflem Andrzej Banaś
Przed krakowskim sądem rozpoczął się proces 52-letniego Janusza S., rzeźbiarza, którego znana aktorka teatralna 35-letnia Sandra K. oskarża o rzucenie w twarz kuflem. Mężczyzna nie pozostał jej dłużny. Oskarżył aktorkę o naruszenie nietykalności cielesnej. Jemu grożą dwa lata więzienia, jej rok. Zajście miało miejsce w nocy z 23 na 24 maja 2010 r. w krakowskim klubie "Piękny Pies".

Sandra K. przyszła z grupą od dawna niewidzianych znajomych do knajpy ok. północy. Chcieli odświeżyć znajomość. Wcześniej byli w dwóch innych klubach: "Singerze" i "Bombie", gdzie wypili butelkę wina i po jednym drinku. Gdy przyszli do "Pięknego Psa", okazało się, że przy jednym ze stolików, w loży, siedzi Jan T., kolega aktorki, wraz z grupą własnych znajomych, wśród których był m.in. pisarz i poeta Marcin Ś. - Zapytałam, czy możemy się przysiąść - opowiada Sandra K. - Byliśmy pełni pozytywnej energii i otwarci na innych - dodaje. Nowe towarzystwo nie przypadło jednak do gustu Januszowi S., który siedział w grupie znajomych Jana T. - Byli głośni i hałaśliwi - mówi Janusz S. - Zrobiło się tłoczno, siedzieliśmy ściśnięci jak śledzie - wyjaśnia. Twierdzi, że prosił grupę gości, by zmienili stolik.

Kibice: zobacz, jak podzielony jest Kraków (MAPA)

Od tego momentu zeznania obu stron zaczynają się różnić. Sandra K. tłumaczyła przed sądem, że usłyszała od kogoś, że Janusz S. obraził jej koleżankę Amirę B. - Nie pamiętam, co powiedziała, kiedy ją spytałam, o co chodziło. Wydaje mi się, że było to coś w rodzaju: "Zmieńmy stolik, nie wytrzymam tego dłużej" - relacjonowała Sandra K. Amira B. przedstawia inną wersję. - Usłyszałam rozmowę, z której wynikało, że nie jesteśmy mile widziani - powiedziała na sali rozpraw. Nie potwierdziła, że ktoś ją obraził. Jednak aktorka, myśląc, że cześć jej koleżanki doznała uszczerbku, wzięła z baru szklankę, nalała do niej wody i po powrocie do stolika wylała Januszowi S. na głowę. Mężczyzna twierdzi, że nie pamięta, co się stało później. - Byłem pijany - tłumaczył, podkreślając, że nigdy nie skrzywdziłby kobiety.

Pamięta to Magdalena R., barmanka, będąca jedynym świadkiem, który nie pił tamtego dnia alkoholu. - Janusz S. krzyknął: "Ku..., co się dzieje?" - opowiadała w sądzie Magdalena R. - Inni też zaczęli przeklinać. Powstał chaos, a Janusz S., trzymając kufel w ręku, zamachnął się nim, tak, od dołu - opisywała. Nie widziała, jak Sandra K. dostaje kuflem w twarz, ale opowiadali o tym pozostali świadkowie. Janusz S. przyznał się do rzutu, choć go nie pamięta. Kufel rozbił się i poranił twarz aktorki, co może mieć poważne skutki dla jej kariery. Sąd ma trudne zadanie: musi ustalić, czy Janusz S. rzucił kuflem umyślnie, czy też naczynie wypadło mu z ręki i niefortunnie trafiło Sandrę K.
Kolejną rozprawę sąd wyznaczył pod koniec marca. Mają być wtedy przesłuchani pozostali świadkowie, w tym Marcin Ś.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska