MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kosowski: Bełchatów pokazał nam, że będzie to trudna runda

Bartosz Karcz
Kamil Kosowski wrócił w niedzielę na stadion, na którym grał przez minione półtora roku
Kamil Kosowski wrócił w niedzielę na stadion, na którym grał przez minione półtora roku Wojciech Matusik
- Nie ma co dramatyzować. Nikt w Krakowie nie mówił, że będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. Nie od dzisiaj wiadomo, jaka jest sytuacja - powiedział po remisowym spotkaniu z GKS Bełchatów Kamil Kosowski, piłkarz Wisły.

T-Mobile Ekstraklasa: remis Wisły na początek [ZDJĘCIA]

Chyba nie tak wyobrażał Pan sobie powrót do Bełchatowa, w którym grał Pan przez ostatnie półtora roku?
- Oczywiście, że nie tak. Szkoda, że nie wygraliśmy meczu. Co do tego, co działo się na trybunach, to myślałem, że będzie znacznie gorzej. Jeśli natomiast chodzi o grę, to spodziewam się, że trener będzie miał do niej bardzo dużo zastrzeżeń. Założenia na ten mecz były inne. Mieliśmy kilka sytuacji, może nie były to stuprocentowe okazje, ale powinniśmy je wykorzystać. Pozostaje pochwalić drużynę Bełchatowa, bo w mojej ocenie akurat GKS zagrał całkiem dobry mecz.

Wasza druga linia nie funkcjonowała w tym spotkaniu tak jak należy. Mieliście wiele niecelnych podań, niewymuszonych strat.
- Rzeczywiście. Dużo było niewymuszonych błędów indywidualnych. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że przegraliśmy walkę o środek pola. Bełchatów może nie tyle, że nas zdominował, ale to rywale zbierali większość drugich piłek. Mieli mniej niewymuszonych i "głupich" błędów. To później przekładało się na bieganie bez piłki i z piłką. A wiadomo, że jedna z tych rzeczy męczy, a druga cieszy.

Jak nie idzie gra, to trzeba liczyć na stałe fragmenty gry, na rzuty rożne i wolne. Wszyscy wierzyli, że z pańskim przyjściem do Wisły ten element znacznie się poprawi. Tymczasem pańskie dośrodkowania nie były najlepsze, najczęściej lądowały na głowie pierwszego obrońcy.
- Zgadza się. Może nie wszystkie te dośrodkowania były złe, ale mogło być pod tym względem zdecydowanie lepiej. Były może dwa, trzy dobre dośrodkowania, ale nawet przy nich zabrakło wykończenia pod bramką Bełchatowa.

Wiele mówiło się przed pierwszym meczem, jak ważny będzie udany start. Tymczasem nic z tego nie wyszło i znów Wisła wpada w dołek.
- Nie ma co dramatyzować. Nikt w Krakowie nie mówił, że będziemy walczyć o mistrzostwo Polski. Nie od dzisiaj wiadomo, jaka jest sytuacja. Ja też byłem pełen nadziei, że przyjedziemy do Bełchatowa i zdecydowanie wygramy. Jeszcze raz okazało się jednak, że to jest sport, a ten lubi być nieprzewidywalny. Tym razem Bełchatów pokazał nam, jak trudna dla Wisły będzie ta runda.

Brak sytuacji bramkowych wynikał głównie z tego, że z linii pomocy nie miał kto dostarczyć piłki waszym napastnikom - Danielowi Sikorskiemu, a później Cwetanowi Genkowowi?
- Z jednej strony tak, tylko że to wszystko musi ze sobą współgrać na boisku. Napastnicy też muszą czasami przytrzymać piłkę w pierwszej linii, żeby cała drużyna mogła podejść i grać atak pozycyjny. Pamiętajmy, Wisła jest drużyną, która praktycznie zawsze będzie musiała grać właśnie atak pozycyjny, dlatego ta rola napastników jest tak duża. Tym razem każdemu z nas czegoś zabrakło. Można jedynie pochwalić Sergeia za to, jak spisywał się bramce i naszą obronę, bo nie straciliśmy gola. To jedyny plus tego spotkania.

W czwartek gracie z Jagiellonią w Pucharze Polski, a w poniedziałek z Podbeskidziem w lidze. W starciu tych dwóch drużyn było 4:0 dla "Górali". To z jednej strony budzi wasze nadzieje przed meczem z "Jagą", a z drugiej obawy przed spotkaniem z drużyną z Bielska-Białej?
- Generalnie żaden zespół mnie nie przeraża. Mecz w Bełchatowie pokazał jednak, że będzie nam trudno z każdym przeciwnikiem. GKS jest ostatni w tabeli, a nie daliśmy rady stworzyć sobie nawet stuprocentowych okazji. Tyle. Cóż można jeszcze dodać? Pozostaje mieć nadzieję, że w następnych meczach będziemy przynajmniej stwarzać sobie szanse na strzelanie goli.

Jaki był nastrój po meczu w waszej szatni? Złość, przygnębienie? Może jeszcze coś innego?

- Było przede wszystkim niezadowolenie. Teraz przyjdzie czas na analizę i pewnie trener pokaże nam, co było w naszej grze złe, a co dobre.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska