Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak głupota uchroniła od kary Walentego S.

Artur Drożdżak
Pijany 53-letni Walenty S. poszalał na zebraniu w Wysokim Brzegu, dziś dzielnicy Jaworzna. Co publicznie wygadywał i komu się odgrażał, tego nawet jego żona nie chciała mu powtórzyć. Wstydu narobił jak cholera.

Zachował się do dziś w sądowych aktach protokół z zebrania członków konsumu miejskiego w Jęzorze i Wysokim Brzegu. Data: 20 czerwca 1920 r. Zaczęło się od wpadki już podczas punktu pierwszego zebrania, który dotyczył organizacji planowanego za kilka dni wiecu. Okazało się, że referent Józef S., który miał przyjechać za tydzień, pomylił daty i już się zjawił. Oddano mu głos.

Gość wyłożył gorącą sprawę "pożyczki odrodzenia Polski i dlaczego państwo polskie jej potrzebuje". Drugi zgrzyt odnotowano podczas wystąpienia mądrali Jana M. z Jęzora, który niepytany warknął: "Kto tu przysłał tego Józefa S.?". Chłop przytomnie odparł, że zjawił się tu z polecenia starostwa z Chrzanowa. Kolejny mówca miał inny zarzut wobec gościa, mianowicie że "władza źle traktuje robotników". Zapanował chaos, rozgardiasz, wszyscy się przekrzykiwali bez składu i ładu. W protokole znalazł się zapis, że "nie mogąc doprowadzić zgromadzonych do porządku, zamknięto zgromadzenie".

Gdy wydawało się, że więcej wpadek nie będzie, do głosu dorwał się Walenty S., z zawodu robotnik górniczy. Od rana żłopał wódkę i popijał ją piwem, spił się jak bela, ale miał odwagę, by ryknąć na całe gardło. I wyrazić swoją opinię w kwestii pożyczki państwowej, aż ucichły wszystkie głosy.

- Psiakrew. Każą dawać pieniądze na wojnę, wojna się jeszcze nie skończyła, a wtenczas się dopiero skończy, gdy panów i księży wyrżną - walnął z grubej rury. Po czym wymknął się z zebrania, a za nim zawstydzona żona Anna. Sprawa dotarła do uszu prokuratora. Walentemu S. postawiono zarzut, że "publicznie i wobec więcej osób wyrażeniem się do czynów przez ustawy karne zakazanych wzywał, zachęcał i je zachwalał".

Proces 53-latka odbył się 27 grudnia 1920 r. Mężczyzna nie poczuwał się do winy i przekonywał skruszony, że był pijany, nie pamięta, co mówił. Na pewno jednak nie wygadywał, że trzeba kogoś wyrżnąć. Poważnie pogrążały go jednak zeznania starszego posterunkowego, który podał, że podczas zgromadzenia robotników na temat pożyczki państwowej wyjaśnień udzielał urzędnik starostwa, a

Walenty S. złośliwie mu przeszkadzał. Krakowski sąd jednak uniewinnił Walentego S., bo uwierzył innemu świadkowi. Za wiarygodne uznano słowa Grzegorza M., lat 35, stolarza, który też był na zgromadzeniu. - Bezwarunkowo nie padło tam żadne słowo, które by wskazywało na wrogość przeciw państwu polskiemu. Walenty S. siedział biernie i może coś mogło mu się wyrwać, ale to człowiek starszy i głupkowaty. Jeśli coś mówił, to tylko pod wpływem alkoholu - zeznał.

Tak oto głupota oskarżonego uchroniła go od surowej kary więzienia.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: 2-latek pogryziony przez psa w Bukowinie Tatrzańskiej
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska