Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zazdrośnik z Olkusza ma proces za atak nożem

Artur Drożdżak
fot. archiwum
Mąż chciał mnie zabić, bo złożyłam wniosek o jego eksmisję z mieszkania i pozew rozwodowy - opowiada 42-letnia Anna B., mieszkanka Olkusza, matka trojga dzieci. Proces oskarżonego Roberta B. właśnie ruszył przed krakowskim sądem. Mężczyzna częściowo przyznaje się do winy - konkretnie do zadania ciosu nożem śpiącej partnerce. Kobieta przeżyła atak. - Ja dalej kocham żonę - deklaruje teraz bezrobotny, chudy 46-latek. Grozi mu dożywocie.

Anna B. nie miała łatwego życia z mężem. Po stracie pracy w 2005 roku zaczął pić, narobił długów, znęcał się nad żoną i za to został dwa razy skazany. Trafił na pół roku za kratki. Był chorobliwie zazdrosny o kobietę.

- Każdy mężczyzna, z którym rozmawiałam, to dla męża mój kochanek - nie kryła Anna B. na sali rozpraw. Robert B. podał nawet nazwiska dwóch żonatych mężczyzn, z którymi rzekomo żona miała go zdradzać. Wymieniał ich adresy, opowiadał, że śledził życiową partnerkę, gdy wracała z pracy, i widział, że "bywa u kochanków".

- To wszystko nieprawda - zaprzeczała Anna B. Mimo to na kolejnej rozprawie jeden z domniemanych jej kochanków będzie przesłuchiwany jako świadek. Taki wniosek złożył obrońca oskarżonego.

Tragiczne wydarzenia w rodzinie B. rozegrały się w centrum Olkusza, gdy po odbyciu kary Robert B. wyszedł z więzienia 11 października ub.r. Wrócił do domu, ale żona nie chciała z nim rozmawiać. - Bo na wstępie, pierwszego dnia mnie wulgarnie zwyzywał - mówiła kobieta.

Mąż żalił się, że przez 11 kolejnych dni partnerka się do niego nie odzywała. Rosła w nim frustracja, w końcu nie wytrzymał. Rankiem 22 października kobieta wróciła z pracy, zjadła śniadanie, wykąpała się i położyła spać. Z relacji Roberta B. wynika, że podszedł do śpiącej i zadał jeden cios nożem. - Nie chciałem zabić żony, a tylko z nią porozmawiać - mętnie tłumaczył się w sądzie.

Nie ponowił ataku. Zraniona kobieta zaczęła krzyczeć z bólu. - Poczułam, że Robert na mnie usiadł, widziałam jak wykonuje zamach. Nóż wbił mi w okolice mostka, wtedy złapałam za ostrze. Siłowaliśmy się, a mąż dalej we mnie celował - relacjonowała dramatyczne chwile.

Udało się jej zrzucić męża z siebie. Do córki krzyknęła "Julcia uciekamy!". Gdy zakrwawiona próbowała wyjść z mieszkania, mąż wciągał ją do środka. W końcu odpuścił i uciekł przez balkon. Policja ścigała go po mieście z użyciem śmigłowca. Wpadł dopiero po kilku godzinach. Jeszcze przed zatrzymaniem mężczyzna zadzwonił z komórki do olkuskiego szpitala, do rannej żony.

- Mówił, że żałuje, że mnie nie zabił. Gdyby mógł, to by mnie dobił, ale ubolewał, że szpital jest obstawiony - zeznawała pokrzywdzona. Opisała również przypadki znęcania się nad nią. Raz próbował jej zabrać pieniądze z torebki. Doszło do szamotaniny w łazience i wtedy Robert B. kilka razy przytrzasnął żonę drzwiami. Dręczył ją także psychicznie, groził śmiercią, niszczył ubrania partnerki, jej kurtkę pokroił nożem. Gdy przez pięć tygodni kobieta miała złamaną rękę, kazał sobie płacić za to, że ją czesał. Codziennie nadużywał alkoholu i nie zgłaszał się na przymusowe leczenie odwykowe.

Żona miała też do niego pretensje, że nie podejmuje zatrudnienia. - Wcale nie szukał roboty, tylko moich kochanków. Moim zdaniem, nie jest zazdrosny, ale po prostu chory na umyśle - twierdziła Anna B. Nie wyobraża sobie, by mąż na stałe wrócił do domu.

Mężczyzna od jesieni ubiegłego roku przebywa w areszcie tymczasowym. Na procesie - o relacjach rodzinnych mieli mówić jego najbliżsi, ale dwaj dorośli synowie i matka odmówili składania zeznań.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska