Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takiej suszy w Małopolsce nie było od lat [ZDJĘCIA, MAPA]

Katarzyna Janiszewska
Wodę do picia muszą codziennie kupować w sklepie, a kąpać się i robić pranie jeżdżą do znajomych lub dalszej rodziny. To nie są wyjątkowe przypadki, że mieszkańcy Małopolski rujnują domowe budżety z powodu braku wody.

- Takiej suszy nie pamiętam tu od 40 lat - załamuje ręce Krystyna Powroźnik z Brzezinki Górnej koło Wadowic. Wodę wozi w beczkach kilkanaście kilometrów z powiatu suskiego lub z sieci miejskiej z Andrychowa. W podobnej sytuacji są w województwie setki rodzin.

Tyko w powiecie wadowickim braki wody odnotowano w 637 domach. Chodzi głównie o studnie, ale wyschły też rzeki i potoki: Rzyczanka, Targaniczanka, Wieprzówka. W Łękawicy ujęcie, które powinno dawać 250 metrów sześcienny wody na dobę, daje dziesięć razy mniej.

Poziom wód w rzekach w Małopolsce już dawno nie był tak niski, jak obecnie. Mamy hydrologiczną suszę. Jeszcze w poniedziałek wody pitnej brakowało w 3403 gospodarstwach. Wczoraj nie było jej już w 3960 domach. Nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się szybko poprawić, bo meteorolodzy zapowiadają, że deszczu nie będzie.

Najgorzej sytuacja wygląda w powiecie tarnowskim. Tam wody w kranie zabrakło w 1173 gospodarstwach. Problem dotyczy mieszkańców wsi, gdzie zapotrzebowanie na wodę, ze względu na hodowane zwierzęta, jest większe niż w mieście. Dlatego Krzysztof Warchał z Kowalowej (gm. Ryglice) szanuje każdą kroplę wody.

- To, co jeszcze jest na dnie w studni, wykorzystuję jedynie do picia - mówi. Kiedy trzeba umyć szklankę czy wyprać ubranie, sięgam do beczki, gdzie trzymam wodę "drugiego" gatunku. Podobnie robi większość sąsiadów. Wodę do celów gospodarczych lub pojenia zwierząt dowożą im strażacy. Po tę do picia jeżdżą do hydrantów bądź przywozi im ją spółka komunalna. Tu w głównych rzekach regionu notowane są najniższe w historii stany wód.

- Biała w Tuchowie ma zaledwie 19 cm głębokości, w Pleśnej - 22 cm - mówi Wojciech Mik z centrum zarządzania kryzysowego w powiecie. Podobnie wygląda sytuacja na Dunajcu. W Żabnie jego poziom wynosi 19 cm, w Zgłobicach wodowskazy nie wskazują żadnego przepływu. Rzeka praktycznie stoi.

Niewiele lepiej jest w powiecie nowosądeckim, gdzie bez wody zostało 301 rodzin. W mieście Nowy Sącz problem ma 100 domów. Mieszkańcy Tęgoborzy zrobili w trybie pilnym składkę na zbadanie przez sanepid cysterny służącej do wożenia wody. Strażacy z OSP robią po dwa, trzy kursy dziennie, rozwożąc wodę po wsiach. Pan Zbigniew z Olszany w gminie Podegrodzie pół kuchni zastawił bidonami z wodą.

- U nas ciągle jest problem - mówi. - Napełniam baniaki gdzie się da, bo czasami nie ma wody i przez miesiąc. Tylko 22 cm głębokości miał wczoraj Poprad w Starym Sączu, przez 60 lat nie zanotowano, by był płytszy. Na rzece Kamienicy w Nowym Sączu w lutym 2010 r. zanotowano rekordowo niski poziom wody sięgający 71 cm. Do tego stanu brakuje tylko 8 cm.

- Dunajec ma stan wody kontrolowany przez zbiornik czorsztyński - zauważa Hubert Miszczuk, hydrolog z IMIGW. Ale o skali suszy świadczy fakt, że w Nowym Sączu Dunajcowi do minimum (65 cm) zanotowanego w styczniu 1972 r. brakuje zaledwie centymetra. W pow. nowotarskim jeszcze w poniedziałek była woda w kranach. Wczoraj zabrakło jej już w 20 domach położonych w Szczawnicy. Działał tam lokalny wodociąg, którego źródła wyschły. Teraz woda dowożona jest beczkowozami.

- Będziemy to robić, aż sytuacja się nie poprawi - mówi Tomasz Hurkała, sekretarz gminy Szczawnica. - Obawiam się jednak, że nie nastąpi to szybko i wkrótce będziemy musieli dostarczać wodę do większej ilości mieszkańców.

W zbiorniku dobczyckim, który dostarcza wodę dla 57 proc. mieszkańców Krakowa, poziom wody spadł o kilka metrów poniżej normy. Katarzyna Müller z Biura Zarządu i PR Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji zapewnia, że Kraków ma tak duże zapasy wody, że z nie będzie problemu z zaopatrzeniem w nią mieszkańców.

- Z naszych obliczeń wynika, że nawet, gdyby do wiosny nie spadła ani jedna kropla deszczu, to wody nie zabraknie - twierdzi Müller.

- Ze względów ekologicznych, zawsze zachęcamy do racjonalnego gospodarowania wodą. Ale nie nawołujemy do przesadnej oszczędności, bo nie ma ku temu powodu.

Przyczyn obecnej suszy hydrologicznej należy szukać w zeszłym roku. Jesień była ciepła i słoneczna, ale też sucha. Wakacyjne miesiące w tym roku też nie należały do mokrych.

- Suma opadów z lipca i sierpnia jest niższa niż wieloletnia średnia w tych misiącach - mówi Marek Kozłowski, synoptyk z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Dla lipca średnia wynosi 93 cm, a spadło 62 cm deszczu, zaś dla sierpnia jest to odpowiednio 80 cm i 56 cm. Temperatury były w tych miesiącach wyższe niż średnia wieloletnia.

Latem, co prawda zdarzały się gwałtowne, krótkie ulewy. Ale one nie przekładają się na odbudowę poziomu wód podziemnych.

- Najlepsze byłyby deszcze o małej intensywności, ale padające przez kilka dni - tłumaczy Hubert Miszczuk. - Jesień nie sprzyja poprawie nawodnienia terenu. Teraz wszystko zależy od grubości i tempa topnienia pokrywy śnieżnej. Poziom wód w rzekach będzie się utrzymywał na podobnym poziomie, z lekką tendencją spadkową.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska