Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie i zwierzęta. Trzeba chronić tę niezwykłą przyjaźń

Magda Hejda
Dla pani Eugenii opieka nad podwórkowym kotem jest sensem życia. Choć niełatwo jej się chodzi
Dla pani Eugenii opieka nad podwórkowym kotem jest sensem życia. Choć niełatwo jej się chodzi Magda Hejda
Ostatnią radością pani Eugenii jest kotka Kropci. Starsza pani codziennie przynosi jej jedzenie. Sąsiadom przeszkadzają zostawiane pod krzakiem pojemniczki. Może jednak zmienią zdanie?

Dopóki żył mąż, razem dokarmiali podwórkowe koty, teraz robi to sama. Eugenia mieszka w Nowej Hucie. Pracowała jako suwnicowa, mąż był zatrudniony na kolei. Lubili długie spacery i właśnie wtedy zauważyli nędzę przemykających między blokami kotów.

To było ponad dwadzieścia lat temu. Przynosili piwnicznym mruczkom jedzenie, nieraz narażając się na ludzką złość. Z czasem czworonożnych stołowników ubywało. Umierały nękane chorobami, ginęły pod kołami samochodów, z ręki człowieka. Z dużej gromady kocich podopiecznych została tylko Kropcia. Eugenii coraz bardziej brakowało sił, szwankowało zdrowie, w końcu przeprowadziła się do domu pomocy społecznej. Od kilku lat mieszka w DPS na osiedlu Szkolnym, ale o Kropcię troszczy się najlepiej jak potrafi. Starsza pani bardzo słabo widzi, porusza się o kuli. Mimo tych ograniczeń codziennie zaraz po śniadaniu bez względu na pogodę ubiera się i z zawiniątkiem w jednej ręce powolutku idzie na przystanek autobusowy. Autobus zawozi ją na osiedle Wysokie do Kropci.

Dłonie nie tak sprawne jak kiedyś drżą, ale dla kotki jedzenie jest naszykowane jak zawsze. W jednym pojemniku mokra karma, kawałek ulubionego pasztetu albo kurczaka, w drugim suche granulki, w trzecim woda, w czwartym ciepłe mleko - mrucząca przyjaciółka właśnie takie lubi najbardziej. Większość emerytury idzie na opłacenie pobytu w placówce i choć na własne potrzeby zostaje niewiele, starsza pani zawsze wysupła kilka złotych, żeby kupić jakiś przysmak dla ulubienicy. Poza tym co miesiąc trochę karmy dostaje od Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Kiedyś sama jeździła na Floriańską, ale dzisiaj to już zbyt męcząca wyprawa. - Dzięki tej miłości pani Gieni do kotów udało się zmobilizować do działania inne pensjonariuszki - cieszy się Jolanta Żegleń, kierownik działu administracji DPS. Panie, które są w lepszej kondycji, przywożą z KTOZ-u karmę dla Kropci i dachowców mieszkających przy naszym domu.

Kropcia i kłopoty
Kilka lat temu została wysterylizowana przez KTOZ, dobrze zapamiętała klatkę - łapkę. To bardzo inteligentny kot, drugi raz nie da się złapać. Zimą starszej pani nie było kilka dni. - Przyniosłam Kropce jedzenie - mówi mieszkanka pobliskiego bloku. Nic z tego. Choć była głodna, przyszła, popatrzyła na mnie i niczego nie tknęła - dodaje kobieta . W Domu Pomocy Społecznej pracują mężczyźni z zakładu karnego. Czasem choroba albo zbyt srogi mróz uniemożliwił Eugenii karmienie Kropki. Więźniowie widzieli, jak emerytka zamartwia się o podopieczną. Dlatego jeden z nich zawoził Kropce jedzenie, na miejscu robił zdjęcie, potem pokazywał je starszej pani na dowód, że dostawa dotarła.

Kropka jednak nigdy nie przyszła na jego wołanie. Ufa tylko Eugenii, choć i wobec niej zachowuje dystans, tylko czasem podchodzi i pozwala się pogłaskać. Kropcia ma co najmniej 14 lat, jak na kota wolno żyjącego, narażonego na mnóstwo niebezpieczeństw, to imponujący wiek.

Mieszkanka bloku, obok którego Eugenia od lat karmi Kropcię, nie życzy sobie miseczek z jedzeniem na trawniku. Interweniuje w spółdzielni Bieńczyce. Jej zdaniem jedzenie zostawione w pojemnikach przyciąga szczury. - Ja mam pod oknem ogródek i boję się, że mnie szczur ugryzie - tłumaczy. - Przeciw kotce nic nie mam, sama czasem dam jej kawałek szynki, ale nie zgadzam się na zostawianie jedzenia - dodaje.

- Kropka często nie przychodzi na moje wołanie, no i jak tu nie zostawić jedzenia, przecież kocisko będzie głodne - załamuje ręce emerytka. KTOZ kontaktuje się z administracją. - Były skargi, tej pani nie wolno karmić - brzmi odpowiedź. Dokarmiana od kilkunastu lat kotka nie poradzi sobie, dlatego KTOZ przywozi klatkę-łapkę, a kocica mimo że głodna, dobrze wie, co się święci. Omija pułapkę.

Można dywagować, czy lepszą stołówką dla szczurów są pobliskie śmietniki czy zostawiany rano pokarm dla Kropci, którym ochoczo częstują się też ptaki? Czy głodny, ale inteligentny szczur będzie żerował tam, gdzie czuje zapach kota? Faktem jest, że spółdzielnia prowadzi na osiedlu systematycznie akcje deratyzacji. Władysława Kurek, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej Bieńczyce, w rozmowie ze mną przyznaje: - Nam koty nie przeszkadzają. Przecież to nasi bracia mniejsi, ale jak mieszkańcy zgłaszają pretensje, musimy reagować. W tym przypadku chcemy to zrobić delikatnie - zapewnia pani wiceprezes.

Nie została sama
Jolanta Żegleń jedzie ze starszą panią na osiedle Wysokie i negocjuje z mieszkanką bloku - pojemnik z wodą może zostać. Pani Eugenia musi czekać do skutku na Kropcię. Jak kotka nie przyjdzie, trudno, pojemniki mają być od razu zabrane. Jolanta Żegleń pracuje w administracji DPS-u i nie musi zajmować się sprawami jakiegoś podwórkowego kota. To nie należy do jej obowiązków. Nie musi, ale chce. Bo ma wrażliwość, która każe upomnieć się o starego, bezbronnego człowieka, którego tak łatwo zastraszyć, zabrać mu radość pomagania i ostatnią miłość. - Przecież ta kotka jest sensem życia pani Gieni - mówi Jolanta Żegleń. - Jak nie będzie mogła jej karmić, to się kompletnie załamie. Większość pensjonariuszy nie ma żadnej motywacji, żeby wyjść z domu, a pani Gienia ma. Niby zwykły burobiały dachowiec, a jednak to ktoś, kto na nią czeka, ktoś komu jest potrzebna.

Za i przeciw
Ktoś nie życzy sobie zostawiania pod krzakiem pojemników z karmą dla kota - jego prawo, ale może warto choć na chwilę ostudzić emocje i zobaczyć w starej kobiecie pięknego, bezinteresownego człowieka, który mimo niepełnosprawności codziennie przełamuje niemoc, bo wie, że musi utrzymać przy życiu jednego podwórkowego kota. Denerwuje to codzienne rozkładanie przez staruszkę pojemników z kocim jedzeniem? Jednak czy z tego powodu warto odebrać bliźniemu ostatnią motywację do życia, ostatnią radość dzielenia się wdowim groszem, radość bycia komuś potrzebnym?

Magda Hejda
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska