Zakończyły się najważniejsze prace przy przebudowie 140-kilometrowego odcinka trasy kolejowej od Podłęża do Rzeszowa. Zbiegło się to w czasie z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy pociągów. Mimo że nic nie stoi już na przeszkodzie, aby składy jeździły z prędkością 160 kilometrów na godzinę, to z tej opcji skorzystał tylko jeden przewoźnik. Pasażerowie dwóch pozostałych w ogóle nie odczują zapowiadanego od lat przyspieszenia na kolei.
Rozpoczęte pod koniec 2010 roku prace modernizacyjne na torach między Krakowem a Rzeszowem miały zakończyć się w 2015 roku. Przedstawiciele PKP Polskie Linie Kolejowe poślizg tłumaczą przede wszystkim kłopotami z pozyskaniem dużej liczby pozwoleń administracyjnych, wykupami gruntów oraz skomplikowanymi robotami na torowiskach.
- Na trasie od Podłęża do Rzeszowa ostatnie prace wprawdzie są jeszcze prowadzone choćby przy czterech wiaduktach w Tarnowie, ale jeśli chodzi o tory kolejowe, to zostały one już ukończone. Technicznie nic nie stoi na przeszkodzie, aby pociągi rozwijały na tej trasie prędkość 160 kilometrów na godzinę - mówi Konrad Gawłowski, zastępca dyrektora regionu południowego w PKP PLK. Na całej trasie wymieniono tory i sieć trakcyjną. - Cesarz Franciszek Józef, za czasów którego wybudowano tę linię, byłby z nas dumny. Powstała kompletnie nowa kolej na starym śladzie - mówi Gawłowski.
Tarnowianie, którzy mają już serdecznie dość ciągnącego się w nieskończoność remontu, zwracają jednak uwagę na to, że budowa linii kolejowej od podstaw zajęła półtora wieku temu niespełna cztery lata, a jej przebudowa trwa już siódmy rok.
- Mamy odpowiedniej klasy pociągi, które mogłyby rozwijać prędkość 160 kilometrów na godzinę, ale na razie będą jeździć po staremu, czyli maksimum 130 kilometrów na godzinę - mówi Grzegorz Stawowy, prezes Kolei Małopolskich. Powodów jest kilka. Po pierwsze, większa prędkość wymuszałaby podwójną obsadę maszynistów w składzie (do 130 km/h wystarcza jeden). Po drugie - przeprowadzone przez KM badania wykazały, że skrócenie czasu podróży byłoby znikome, na poziomie góra 4-5 minut.
- Nasze pociągi zatrzymują się po drodze na wielu stacjach. Potrzebują wystarczająco dużo miejsca, aby się nie tylko rozpędzić, ale też, żeby w porę wyhamować. W związku z tym efektywna jazda z prędkością 160 kilometrów na godzinę byłaby bardzo ograniczona - tłumaczy dyr. Stawowy. Temat na pewno powróci, ale dopiero wówczas, kiedy zakończą się prace na odcinku Podłęże - Kraków, a to może nastąpić dopiero za 2-3 lata.
- Ruch odbywa się tam obecnie jednym torem. Nawet gdyby nasze pociągi przyspieszyły na odcinku od Tarnowa, to i tak może okazać się, że utkną przed Krakowem i dotrą do celu z takim samym poślizgiem - zauważa szef Kolei Małopolskich.
Z podobnych powodów prędkości 160 km/h nie rozwijają od niedzieli również pociągi jeżdżące w barwach Przewozów Regionalnych.
Jedynymi, które jeżdżą od niedzieli szybciej niż do niedawna, są składy Intercity. Najszybszemu pendolino podróż z Tarnowa do Krakowa zajmuje 52 minuty. Zapowiedzi sprzed remontu mówiły o tym, że będzie to 37 minut.
Ile zajmuje podróż?
W ciągu dnia z Tarnowa do Krakowa odjeżdżają 23 pociągi Kolei Małopolskich oraz 7 Przewozów Regionalnych.
Przejazd tymi, które zatrzymują się na wszystkich 21 stacjach, zajmuje od 1 godziny i 19 minut do nawet 1 godziny i 36 minut. Te, które zatrzymują się na dziewięciu stacjach, jadą krócej - od 1 godziny i 2 minut do 1 godziny i 16 minut. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że pasażerowie kilku pociągów muszą w Podłężu korzystać z zastępczej komunikacji autobusowej. Pociągi Intercity pokonują tę trasę niewiele szybciej. Zajmuje im to około godziny.
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?