Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zoran Arsenić (Wisła Kraków): Nie ma powodu, by spieszyć się ze zmianą klubu

Justyna Krupa
Zoran Arsenić podczas przedsezonowej prezentacji nowych strojów Wisły Kraków
Zoran Arsenić podczas przedsezonowej prezentacji nowych strojów Wisły Kraków Andrzej Banas / Polska Press
- Czuję się fantastycznie mogąc wejść nawet na kilka minut w końcówce meczu – mówi chorwacki obrońca Wisły Kraków Zoran Arsenić.

- Powoli, krok po kroku, wraca Pan na boiska ekstraklasy po kontuzji biodra. Na razie - wchodząc z ławki rezerwowych, jak w ostatnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław.
- Najważniejsze jest dla mnie to, że ten uraz już mi nie dokucza. Teraz pozostaje mi przekonywać trenera, że zasługuję na szansę gry. Ale gdy zespół wygrywa i gra naprawdę dobrze, to oczywiste, że trener nie ma powodu, by na ten moment zmieniać coś w składzie i szukać nowych rozwiązań.

- Macie za sobą serię trzech zwycięskich spotkań, ale akurat wygrana ze Śląskiem to nie rezultat efektownej gry. Los się do was uśmiechnął we Wrocławiu?

- Na pewno zwycięstwo ze Śląskiem nie przyszło nam łatwo. Ale mimo wszystko uważam, że zasłużyliśmy na te trzy punkty. Poza tym, zasłużyliśmy, by los „zwrócił” nam trochę szczęścia, którego brakowało nam w niektórych meczach w tym sezonie, jak w zremisowanych starciach z Arką Gdynia, czy Wisłą Płock. Nie jest jednak tak, że ktoś nam coś „podarował”. Po prostu widać na boisku efekty zaciętej rywalizacji na treningach. Gdybyśmy grali skoncentrowani i zmobilizowani tylko na 70 czy 60 procent, to myślę, że łatwiej byłoby Śląskowi wykorzystać te sytuacje podbramkowe. A tak – każdy z nas jest maksymalnie skoncentrowany i są wyniki.

- Cały blok obronny Wisły gra ostatnio dobrze, wiec niełatwo będzie Panu „wygryźć” ze składu któregoś z kolegów. Czy trener Maciej Stolarczyk zastanawiał się nad ustawieniem Pana na innej pozycji na boisku? Może Pan grać np. w środku pola. Sprawdzaliście taki wariant?

- Dam z siebie wszystko, niezależnie od tego, na jakiej pozycji trener będzie mnie widział. Daję z siebie maksimum na treningach, wywierając w ten sposób presję na kolegach, by robili to samo. I to jest korzystne dla drużyny. Wydaje mi się, że to jest jedna z przyczyn, dla których ostatnio osiągamy tak dobre wyniki – naprawdę dobra i zdrowa rywalizacja na treningach. Każdy z rezerwowych chciałby więcej grać i to mobilizuje resztę do jeszcze lepszej pracy. Natomiast w gierkach treningowych występuję na tych pozycjach, co zwykle. Ale też czymś innym jest trening, a czymś innym – występ w meczu.

- Jak to się w ogóle stało, że przez prawie całe lato zmagał się Pan z problemami zdrowotnymi? Poprzedni sezon kończył Pan w normalnej dyspozycji, tak się przynajmniej wydawało. Tymczasem gdy Wisła rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu, Pan był z nich niemal od początku wyłączony.

- Odnowiły mi się problemy z biodrem, które miałem już ze cztery – pięć lat temu. Na początku przygotowań, po powrocie do Polski i po testach, które robiliśmy w Katowicach, na pierwszym treningu poczułem niepokojący ból. Po badaniach okazało się, że wróciły moje dawne dolegliwości. W efekcie pauzowałem przez ponad półtora miesiąca.

- Spodziewał się Pan, że ten powrót do gry będzie trwał tak długo?

- Szczerze mówiąc -nie. Ale tak to już jest z kontuzjami. Lepiej rehabilitować się tydzień dłużej, niż potem znów musieć pauzować.
- Wrócił Pan już do swojej normalnej dyspozycji, czy wciąż jest odczuwalne to, że stracił Pan cały okres przygotowawczy?
- Człowiek „czuje” nagle ten czy tamten mięsień, gdy wraca do treningów po tak długiej przerwie. Ale teraz już jestem po niemal miesiącu normalnych treningów, więc nie mam już tego typu problemów. To jest świetne uczucie – móc znów być z drużyną w pełni. Czuję się fantastycznie mogąc wejść nawet na te kilka minut w końcówce meczu.

- Stracił Pan nie tylko przygotowania z drużyną, ale też letnie okienko transferowe.

- Niby tak, ale nigdy nie myślałem za wiele o takich rzeczach, jak transfer. Nie koncentrowałem się na tym. Jak coś ma się wydarzyć w tym temacie, to kiedyś się wydarzy. Skoro jednak przedłużyłem umowę z Wisłą do 2022 roku, to znaczy, że bez wątpienia jestem tu szczęśliwy. Nie ma więc powodu, by spieszyć się ze zmianą klubu i przyspieszać pewne rzeczy.

- W piątek Wisła rozegra sparing z Victorią Jaworzno w ramach obchodów 100-lecia powstania tego klubu. Dla takich piłkarzy, jak Pan, czy Tibor Halilović – dopiero nabierających rytmu meczowego – to szansa na nadrabianie zaległości?

- Jasne, dla trenera to będzie dobry test, by sprawdzić, na jakim etapie jesteśmy. Będzie mógł obejrzeć w akcji tych, którzy nie grają tyle, co zawodnicy podstawowej jedenastki. Żaden trening nie da człowiekowi tego, co może mu dać mecz. To dobra okazja dla każdego z nas, by pokazać, że zasługujemy na grę w lidze.

WISŁA KRAKÓW, kadra na sezon 2018/2019. W jakim składzie Wis...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Zoran Arsenić (Wisła Kraków): Nie ma powodu, by spieszyć się ze zmianą klubu - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska