MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zmienił wizję księdza

Biskup Tadeusz Pieronek
Bp Tadeusz Pieronek
Bp Tadeusz Pieronek fot. archiwum
Karol Wojtyła w kontaktach z ludźmi nie kierował się konwenansem, był dla każdego - bo to nie owce mają szukać swego pasterza, ale pasterz musi się troszczyć o swoje owce.

Zastanawiając się nad fenomenem Karola Wojtyły w Krakowie, który okazał się także fenomenem w świecie, można się pokusić o stwierdzenie, że zmienił On zasadniczo popularną, codzienną wizję księdza i biskupa, ale także całego Kościoła w stosunku do ich zadań we wspólnocie religijnej.

Kościół, jaki zastał obejmując funkcję biskupa wspomagającego rządcę diecezji, był traktowany jako niekwestionowany autorytet moralny, wyrocznia w sprawach społecznych, zaś zasady przezeń głoszone stanowiły miernik dobra i zła nie tylko w sensie moralnym, ale także w tym, co można by określić jako zasadę społecznej i towarzyskiej poprawności. Kto nie zachowywał tej normy poprawności, był stawiany przez niektóre kręgi wierzących poza nawias w Kościele. Dobre było to, co za takie uznawał Kościół, złe, co określał jako zło, mimo że często nie dotyczyło to spraw istotnych, a jedynie drugorzędnego obyczaju, który zrównywano z tym co ważne, a nawet zasadnicze.

Wojtyła był świadom, że Chrystus niemiłosiernie piętnował faryzeizm, rytualizm, ludzkie pomysły na wierność Bogu, które głównie kapłani mnożyli jako obowiązkowe, bez zachowania których, i to w najmniejszych szczegółach, ta wierność była podejrzana, a właściwie uważana za fałszywą.
Nie wiadomo w jaki sposób zapisała się w Kościele - nie tylko w Polsce - reguła, że to wierni mają obowiązek zwracać się do duszpasterzy, by przyszli im z pomocą duchową w konkretnych potrzebach. Te potrzeby ograniczały się do aktów znamionujących człowieka jako wierzącego wyznawcę Chrystusa. Był to chrzest, Pierwsza Komunia Święta, bierzmowanie, ślub religijny, w miarę uznania sakrament pojednania, wreszcie pogrzeb. Wyjątkowymi wydarzeniami, w których się uczestniczyło, były święcenia kapłańskie czy profesja zakonna.

Wszystko to przypominało pozycję Kościoła, spełniającego funkcję służebną wobec potrzeb duchowych osób indywidualnych i ewentualnie wspólnot religijnych, ale rolę służebną odczytywaną na podobieństwo działań urzędów państwowych, do których zwracamy się o usługę.
A przecież Kościół to nie urząd, to przede wszystkim żywa wspólnota religijna, w której najważniejsze jest spotkanie z Bogiem. Jeżeli ksiądz zachowuje się jak urzędnik, to nie tylko nie ułatwi wiernemu spotkania z Bogiem, ale mu je utrudni, a czasem zamknie mu drogę do takiego spotkania. Jeżeli ktoś nie identyfikuje się z Kościołem osobiście, nie pielęgnuje w sobie świadomości, że to jest jego wspólnota, w której i dla której żyje jak w rodzinie, staje obok niego jako klient, a parafię i księdza uważa za usługodawców, sam zaś staje się zagubioną owcą.
Wojtyła dostrzegł, że człowiek nie może się identyfikować z Kościołem dopóki nie zrozumie i nie zaakceptuje tej prawdy, że wiara angażuje całe jego życie. Co polega na tym, że słucha on w swoim życiu bardziej Boga, aniżeli ludzi i stara się kierować w swoim życiu bardziej prawem Bożym, niż ustawami ludzkimi.

Praca Wojtyły nad taką postawą wierzących przybrała spektakularne wymiary. Jego pasterzowanie w archidiecezji krakowskiej było przede wszystkim troską o zagubioną owcę, zapewne niejedną, ale stanowiło to odwrócenie wizji duszpasterstwa. To nie owce mają szukać swego pasterza, ale pasterz musi się troszczyć o swoje owce, przede wszystkim te zagubione. Ten sposób widzenia był wyznacznikiem Jego kontaktów z ludźmi. Nie kierował się konwenansem, opinią publiczną, krytyką nadgorliwców. Był dla każdego, co w tamtych, trudnych czasach zniewolenia nie było łatwe. Ilustracją takiej postawy niech będą wizytacje parafii, których styl całkowicie zmienił. Sprawy materialne, administracyjne zlecał swoim współpracownikom, sam zaś przybywał do parafii, modlił się z wiernymi, przemawiał, spowiadał, odwiedzał chorych w domach, spotykał się z wszystkimi grupami zaangażowanymi w życie parafii. Jeżeli dawniej taka wizytacja trwała kilka godzin, On potrzebował na nią, zwłaszcza w większych parafiach, przynajmniej tygodnia.

To przekonanie pozwoliło Wojtyle dostrzec, że trzeba zmienić w zasadniczy sposób stosunek księży do wiernych. Jeżeli według Ewangelii kapłan jest uważany za pasterza, to powinien spełniać wobec trzody wszystko, co jest nastawione na jej dobro, ale nie powinien nigdy zapominać, że znamieniem dobrego pasterza jest ochrona każdej owcy ze stada i poszukiwanie tej, która zaginęła.

Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska