Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złe bajki Rusinka

Piotr Rąpalski
Michał Sikora
Z Michałem Rusinkiem z okazji dnia postaci z bajek rozmawia Piotr Rąpalski

Ma Pan dzieci?
Sztuk dwie. Natalka ma lat 12, a Kuba 8.

Czyta im Pan bajki?
Teraz czytają już sobie same, ale faktycznie dużo im z żoną czytaliśmy. Sporo też trzeba im było opowiadać: całe wymyślone serie, o robaczku, mrówce, wronce. Na zadany temat. Nie była to kaszka z mleczkiem.

Dla tak oczytanego człowieka to nie problem.
Najgorsze było to, że prosiły "opowiedz to o mrówce, co opowiadałeś kiedyś". A ja za diabła nie pamiętałem, co ta mrówka kiedyś tam wyprawiała. Mozolnie odtwarzałem z pamięci jakieś wymysły sprzed miesiąca, a dzieci bezlitośnie wypominały pomyłki.

Dlaczego dzieci chciały słyszeć to samo?
Bo to jest tak, że jak coś widzimy po raz pierwszy, to trochę się tego boimy, a kiedy po raz drugi i kolejny, to już wiemy, co będzie dalej i czujemy się bezpiecznie. Bajki, nawet jeśli są straszne, to powtarzane wielokrotnie powodują, że ten strach jest pod kontrolą. Poza tym powtarzane z pokolenia na pokolenie budują więzi. Teraz nieźle sprzedają się bajki, które były popularne za naszego dzieciństwa, np. taki "Bolek i Lolek". Czytając je czy oglądając, łatwiej jest dzieciom wytłumaczyć, co to była PRL, kuriozum przecież...

Ale rosyjskiego na "Wilku i zającu" Pan nie uczy. Czy czeskiego na "Krteku"?
Te postacie przecież w ogóle nie mówiły. Poza "Nu pagadi, zajac" powtarzanym jak w Bondzie "Wstrząśnięta, nie zmieszana".

A co czytał Pan dzieciom?
W Polsce mamy szczęście, bo jest Brzechwa i Tuwim. To fantastyczny język i literackie perełki. Z Tuwima przede wszystkim "Lokomotywa", a z Brzechwy "Pali się". Potem był nigdy niestarzejący się "Kubuś Puchatek". Kiedy Natalka miała sześć lat, tłumaczyłem już literaturę dziecięcą, m.in. tom wierszy Milne'a pt. "Mamy już sześć lat". Od tej książki powinienem dodawać do tłumaczeń banderolę "Testowane na dzieciach". Czytałem im pierwsze wersje jeszcze przed drukiem.

Z jakim skutkiem?
Tłumaczyłem w nocy, a żona przy śniadaniu czytała dziecku pijącemu kakao przekład taty. Jak powiedziało "He he he" znad kubka, to znaczyło "może być". A jak "Coooo?" to wiedziałem, że znów muszę zasiąść do pracy.

A dzieci teraz nie wolą gier komputerowych i filmów?
Trudno mi powiedzieć. Nasze dzieci czytają książki. Nie wiem nawet, jaka w tym nasza zasługa. Największym wrogiem czytania jest szkoła, tam jest moda na nieczytanie, bo czytanie jest głupie. Ale nasze dziecko wprawdzie składało publicznie takie deklaracje, ale jak nikt nie widział, podczytywało to i owo.

Czytał Pan potomstwu "Jasia i Małgosię" o próbie zjadania dzieci i bajkę o związku królewny z siedmioma mężczyznami.
Nie stosuję cenzury pod tym względem. Uważam, że więcej złego może wyrządzić dzieciom cukierkowy kicz niż klasyczne makabreski. Czytałem kiedyś ocenzurowaną wersję "Czerwonego Kapturka"- bez przemocy, w której wilk zamiast zjadać babcię, chowa ją do szafy... Bez sensu! Ale sądzę też, że do makabry dziecko musi być jakoś przygotowane, mieć dystans.

A Harry Potter? Jest taki ksiądz, który mówi, że od tego szatan kręci człowiekiem po podłodze.
Natalka przeczytała niedawno sama wszystkie części, w dodatku dwa razy. Ja przeczytałem pierwsze trzy części i uważam, że większe zło mogą wprowadzić tacy księża niż taka literatura.

Ale tam podobno okultyzm!
To kwestia interpretacji, w dodatku w złej wierze robionej. "Harry Potter" to książka o sile przyjaźni, lojalności i miłości, a nie pochwała okultyzmu. Są tam czary, ale czary należą przecież do historii naszej kultury, myślenie magiczne jest w literaturze obecne od jej początków. Bać się Harry'ego Pottera to trochę tak, jak bać się Nergala.Ks. Boniecki, zanim mu zakazano kontaktów z mediami, przytomnie zauważył, że Nergal to nie szatan wcielony, tylko postać z jasełek.

Jakiej bajki Pan się bał?
"Królowej śniegu" Andersena.

Bo za długa?
(śmiech) Nie. Przebiegu akcji. Lód wbijany w serce. Brrr. Mroczny nastrój. No i bałem się też Muminków.

Buki?
Niech Pan nawet nie wymienia tego potwornego imienia na głos! (śmiech)

Ale jak można bać się Muminków?
To bajka dla dorosłych, moim zdaniem. Piękna, ale bardzo smutna, poruszająca w dziecku takie struny, które dopiero jako dorosły i to wykształcony humanistycznie i psychologicznie, może zdefiniować. Z kolei moją ulubioną bajką-książką był "Hobbit" Tolkiena.

A ulubiona postać z bajki, bo jutro ich święto.
Fascynujący jest dla mnie Piotruś Pan, Kubuś Puchatek i komiksowy Charlie Brown. Te postaci skonstruowane są na zasadzie toposu "puer senex", czyli starca i dziecka w jednym. Piotruś nigdy nie dojrzewa, a już długo żyje. Puchatek jest misiem o małym rozumku, ale wypowiada wielkie życiowe mądrości. Brown jest jak dorosły, który nie utracił dziecięcej umiejętności dziwienia się światem. Z tymi postaciami można się zaprzyjaźnić w każdej chwili naszego życia. I albo znaleźć coś z nich w sobie, albo czegoś mądrego się od nich dowiedzieć.

Żonie bajki Pan opowiada?
Nie, ale daję jej do przeczytania to, co napisałem.

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska