MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zagubiona autostrada

Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski fot. archiwum
Zapaść pod Łodzią powinna być punktem wyjścia do gospodarczego stanu wyjątkowego: premier powinien stanąć przed Sejmem i domagać się doraźnej zmiany ustaw. Tak postąpiłby mąż stanu, a opozycja na tę jedną chwilę by zamilkła. Ale przed wyborami politycy wolą się gryźć jak podwórkowe psy.

Na ulicach Aten trwa bijatyka rozwścieczonego tłumu z policją, podobne wydarzenia przeżyła Barcelona. Eksperci i politycy z przerażeniem myślą o pierwszym w dziejach bankructwie państwa, nie tylko członka Unii Europejskiej, ale także strefy wspólnej waluty. W tym samym czasie Chińczycy zeszli z budowy ostatniego odcinka autostrady łączącej Warszawę z Berlinem i pewnie za rok podczas futbolowych mistrzostw Europy będzie można dojechać do stolicy tylko polną drogą albo przez jakieś wykopki. Każdy ma taki skandal, na jaki zasłużył. Grecji grozi całkowity upadek, nam tylko kompromitacja i gorzki śmiech kibiców Europy.

Na całym świecie politycy gryzą się jak podwórkowe psy wokół skandalu, jaki im się nadarzy, niby kundlom kość. Każda awantura jest tyle warta, za ile da się sprzedać przy wyborach. Być może taka krótkowzroczność jest najgorszą cechą współczesnej demokracji. Na polityków już dawno przestałem liczyć i nie dziwi mnie, że widzą wszystko oddzielnie, niby "straszni mieszczanie" z wiersza Tuwima. Ale za ślepotę zapłacą nie oni, bo już dawno będą na emeryturach, nasyceni poselskimi synekurami; zapłacimy my wszyscy i nasze dzieci!

W Polsce dużo się buduje w ostatnich czasach. Rozkręcone budownictwo okazało się dziedziną ratującą nas od kryzysu i bezrobocia, jakie wstrząsnęło światem w latach 2008-2009. Nie jest to zasługą jakiegokolwiek rządu. Po wejściu do Unii w 2004 roku popłynęła do nas fala dopłat do różnych inwestycji. Wszystko, co zbudowaliśmy lub budujemy, powstaje za pieniądze tylko w połowie nasze, reszta pochodzi formalnie z Brukseli, ale faktycznie z kieszeni niemieckiego podatnika, który jest głównym dostarczycielem kasy rozdzielanej potem przez unijną biurokrację. Nawet rosnące w ostatnich latach zadłużenie Polski jest w jakimś stopniu oznaką zdrowia, bo przypadający na nas udział pożyczamy od międzynarodowych banków. Ale go nie przejadamy, tylko inwestujemy razem z brukselskimi dopłatami. Zasługą rządów jest tylko w miarę sprawne wykorzystywanie tych funduszy, które przyobleczone w beton i stal zostaną u nas na długo.

Ta korzystna dla Polski koniunktura nie potrwa wiecznie. Podatnik niemiecki sarka na rosnące obciążenia. Brytyjczycy nie chcą słyszeć o rezygnacji z wytargowanego niegdyś zwolnienia od unijnej kontrybucji. W Brukseli trwa przepychanka między zwolennikami radykalnego obcięcia budżetu a krajami takimi jak Polska, które nadal chciałyby dostawać jak najwięcej. Od dawna wiadomo było, że po 2020 roku unijne dotacje znacznie spadną, ale przez najbliższych 8 lat miały płynąć dość szerokim strumieniem: teraz może ich nie być już w przyszłym, a na pewno w 2013 roku. Bankructwo Grecji jest radykalnym argumentem za rezygnacją z dopłat, tym bardziej że wartość euro mocno wtedy spadnie. Wracamy na własny garnuszek?

Jak może wyglądać bankructwo państwa? Czy wierzyciele zlicytują Akropol? Czy Grecja będzie wykluczona ze wspólnej waluty? Bo jeśli nie, to kto ma dopłacać do marnotrawnej i skorumpowanej gospodarki? Co z następnymi kandydatami do upadłości? Na naszych oczach umiera model światowej gospodarki oparty na przeogromnej górze długów, jak na piramidzie finansowej jakiegoś oszusta. Grecy od lat trwonili unijne dotacje, nie zbudowali żadnej nowoczesnej dziedziny gospodarki, która teraz ciągnęłaby ich w górę, dlatego giną pierwsi. Ale cierpliwy dotąd niemiecki podatnik, który już nie chce płacić za Grecję, przyjedzie w przyszłym roku do Polski jako kibic futbolowy i przekona się, że Polacy jeszcze gorsi, bo nie potrafili za jego pieniądze połączyć swojej stolicy autostradą z resztą Europy.

Tu nie chodzi o kolejną kompromitację "polnische wirtschaft", ale o pomyślność kraju i przyszłość Europy. Czy znajdziemy się w tej samej tonącej łodzi co Grecja, czy ocalimy się wraz ze zdrowszą częścią rozchwianej na skutek kryzysu Unii? Dlatego autostradowa zapaść pod Łodzią powinna być punktem wyjścia do gospodarczego stanu wyjątkowego: jeśli prawo wymaga długotrwałego przetargu, premier powinien stanąć przed Sejmem i domagać się doraźnej zmiany ustaw biorąc odpowiedzialność za skutki. Tak postąpiłby mąż stanu, a opozycja na tę jedną chwilę by zamilkła. Ale przed wyborami politycy wolą się gryźć jak podwórkowe psy.

Kraków: Nauka tańca na rurze [ZDJĘCIA]

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska