Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaborze: kanalizacja skłóciła całą ulicę!

Ewelina Żebrak
Krystyna Brzeszkiewicz ma studzienkę na podwórku. Inni sami muszą podpiąć się do rury
Krystyna Brzeszkiewicz ma studzienkę na podwórku. Inni sami muszą podpiąć się do rury Ewelina Żebrak
Na tę inwestycję mieszkańcy Zaborza z ul. Borowiec czekali od 50 lat! W maju ruszyła wreszcie budowa kanalizacji. Ale tylko nieliczni zostali podłączeni do rury. Potem robotnicy zakończyli pracę, zwinęli sprzęt i wynieśli się. Została po nich jedynie zniszczona droga. Reszta mieszkańców nadal musi korzystać z szamb.

Czytaj także: Brzeszcze: mąż zabił żonę

Maciej Gaweł na ul. Borowiec w Zaborzu mieszka 50 lat. Liczył, że też skorzysta w dobrodziejstw wspólnej kanalizacji. - Studzienkę zrobili na środku drogi i tyle. Mój dom nadal nie jest podpięty i pewnie nie będzie - denerwuje się mężczyzna. - Teraz mają kłaść asfalt, więc już po wszystkim. Nie wiemy tylko, dlaczego klasyfikują nas tu jako lepszych i gorszych!

Droga ma około 500 metrów długości. W sumie przy ulicy jest około 20 domów. Tylko cztery są podpięte do kanalizacji. Reszta zacięcie o to walczy. - Podobno takie były projekty. My nie pisaliśmy żadnych pism - mówi Gerard Głąb, który jako nieliczny ma podłącze do głównej rury. - Ekipa budowlańców po prostu pewnego dnia weszła na podwórko i zrobiła studzienkę. Wiem, że sąsiedzi piszą jakieś listy, petycje. Czujemy, jak krzywo na nas patrzą, ale my naprawdę nie wiemy, dlaczego akurat na naszym podwórku zrobili studzienkę.

Drugim z nielicznego grona szczęściarzy jest Leonard Ćwiękała. - Ci, którzy nie mają kanalizacji, patrzą na nas bykiem i wiecznie mają jakieś pretensje, a my przecież nawet się nie staraliśmy o podłącze - wyjaśnia Ćwiękała. - Ktoś powinien wyjaśnić, dlaczego tak się stało, bo zaraz będzie zwada w całej wsi!

Krystyna Brzeszkiewicz studzienkę dostała. Poświęciła ogródek i znaczną część działki pod tę inwestycję. - Rozkopali koparką ogródek, cały wjazd i zrobili studzienkę - mówi pani Krystyna. Twierdzi, że po prostu była na mapie. - Nie dziwię się, że ci, którzy nie mają przyłącza, walczą o nie. Jak ekipa położy asfalt, będą musieli jeszcze płacić za zniszczoną drogę, kiedy będą podpinać swoje domy do rury - tłumaczy kobieta.

"Gazeta Krakowska" postanowiła wyjaśnić, dlaczego tylko nieliczni skorzystali z nowej inwestycji.
Jak się okazuje, w 2005 roku gmina Oświęcim prowadziła rozmowy z mieszkańcami. Każdy mógł zdecydować czy chce, aby kanalizacja przebiegała pod drogą czy przez prywatne ogródki.

- Wielu mieszkańców w obawie przed zniszczeniem posesji wolało, aby inwestycja przebiegała poza ich działką i dlatego nie zostali teraz podpięci - tłumaczy Agata Grzebinoga z Urzędu Gminy w Oświęcimiu.
Oburzenie i pisma mieszkańców niezadowolonych z nieprzyłączenia ich do kanalizacji zaskoczyły urzędników. W tej chwili na powrót analizowane są mapki i projekty. Powstanie nowy projekt.
- Teraz wszyscy chcą mieć studzienki w ogródkach. Ja ze swojej strony mogę zagwarantować, że będą mieli podłącze. Bez wyjątku! - zapowiada Agata Grzebinoga.

Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!

Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska