Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z rakiem do sanatorium nie biorą!?

Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar
Maria Krcha-Radecka jest krakowską malarką. Przeszła niedawno operację usunięcia nowotworu macicy
Maria Krcha-Radecka jest krakowską malarką. Przeszła niedawno operację usunięcia nowotworu macicy Andrzej Banaś
Maria Radecka z Krakowa przeszła operację usunięcia nowotworu. Bardzo chciała wyjechać na rehabilitację Była zdumiona, gdy orzeczniczka ZUS z góry stwierdziła, że jej starania o sanatorium pozbawione są sensu

Gdy 62-letnia Maria Krcha-Radecka z Krakowa zaobserwowała u siebie krwawienie w okolicach intymnych, była zaniepokojona. Postanowiła skonsultować się ze szwagierką, która jest lekarką. Ta od razu poleciła, aby pani Maria wykonała szczegółowe badania. I tak kobieta trafiła do Kliniki Ginekologii Onkologicznej w Krakowie. Już pierwsze badanie wykazało zmianę, która okazała się nowotworową.

- Ginekolog stwierdził, że jest to złośliwy rak trzonu macicy, który należy natychmiast usunąć - wyznaje pani Maria.

W ciągu miesiąca od postawienia diagnozy kobieta trafiła na stół operacyjny. Był listopad 2016 r.

Po wszystkim skierowano panią Marię na leczenie radiologiczne, które miało w pełni wyeliminować ryzyko nawrotu choroby.

- Chociaż skończyłam już leczenie, to nadal nie czuję się dobrze - co po takiej chorobie jest naturalne, organizm jest wyczerpany - mówi pani Maria. - Ze względu na wycięcie węzłów chłonnych puchną mi nogi. Miałam od dawna spore problemy z barkiem, które się pogorszyły ze względu na brak ruchu. Coraz bardziej mi to doskwiera - wymienia.

Przyjaciele poradzili jej, żeby zgłosiła się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i wnioskowała o przyznanie jej turnusu rehabilitacyjnego w sanatorium. Stosowny formularz musiał wypełnić lekarz.

- Już na tym etapie coś wydało mi się podejrzane. Żeby złożyć taki wniosek, trzeba zaznaczyć, na co się choruje. I w wariantach do wyboru jest tylko jedna choroba onkologiczna - rak piersi - dzieli się spostrzeżeniami 62-latka z Krakowa. - Nie uwzględniono takich pacjentów jak ja, którzy przeszli inne rodzaje nowotworów - relacjonuje.

Lekarz, który wypisywał pani Marii skierowanie, wymienił w nim poza rubryką wszystkie choroby, na które cierpi - razem z nowotworem trzonu macicy.

- W rozmowie ze mną orzeczniczka z ZUS-u powiedziała, że raczej dostanę odmowę, bo mnie się sanatorium nie należy, co innego, gdyby nowotwór zaatakował pierś - mówi pani Maria. - To jakiś absurd.

Bo takie są przepisy, z nimi nie należy już dyskutować

Kobieta zaznacza, że nie chodziło jej przecież o bezpłatne wczasy pod palmami, a o pobyt w ośrodku, gdzie pod okiem rehabilitantów odzyska sprawność fizyczną i nabierze sił po wyczerpującej chorobie i radioterapii.

Pani Maria nie ma wątpliwości, że zasady, na jakich kierowani są chorzy do sanatorium, są bezduszne.

Lekarze mówią, że muszą się trzymać litery prawa.

- Mamy dokładne wytyczne, kiedy możemy wysłać pacjenta onkologicznego do sanatorium - tłumaczy dr Robert Bakalarz, onkolog ze Szpitala im. Śniadeckiego w Nowym Sączu. - Akurat w przypadku raka trzonu macicy przez rok po zakończeniu leczenia pacjentka nie powinna wyjeżdżać na rehabilitację.

Przy innych typach nowotworów okres ten może wydłużyć się nawet do pięciu lat.

Jak tłumaczą lekarze, bierze się to z tego, iż w medycynie przyjmuje się, że jeśli nowotwór nie nawróci do pięciu lat od operacji, to pacjent jest zdrowy.

- Czyli, że jak ktoś nie rokuje, to o sanatorium może zapomnieć? - dziwi się pokrętnej logice pani Maria.

W ZUS-ie usłyszeliśmy, że przepisy są jasne i nie podlegają dyskusji. Bożena Bielawska z krakowskiego ZUS-u podkreśla, że sanatorium przysługuje rzeczywiście tylko pacjentom ze schorzeniami uwzględnionymi we wniosku (dot. schorzeń narządu ruchu, układu krążenia, układu oddechowego, schorzeń psychosomatycznych, onkologicznych po leczeniu nowotworu gruczołu piersiowego, narządu głosu).

- Grupa schorzeń została wybrana na podstawie przeprowadzonych analiz najczęściej występujących niezdolności do pracy u osób ubezpieczonych - tłumaczy.

Człowiek pozostaje sam ze swoimi problemami

Dodaje, że ubezpieczeni pacjenci mogą ubiegać się także o sanatorium w ramach NFZ. Na taki turnus trzeba jednak czekać około 26 miesięcy - a pani Marii zależało na jak najszybszym rozpoczęciu rehabilitacji.

62-latka może także ubiegać się o leczenie na miejscu, w jednej z krakowskich poradni specjalistycznych.

Pani Maria ma jednak nadzieję, że uda jej się w końcu dostać do sanatorium. Jeśli tak się nie stanie, będzie szukać innych form rehabilitacji po ciężkiej chorobie.

- Człowiek w takiej sytuacji może czuć się bezradny i pozostawiony samemu sobie. Ja na szczęście mam rodzinę, która mnie wspiera - mówi pani Maria.

WIDEO: Pierwsza pomoc. Kiedy i jak używać defibrylatora?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska