MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wzburzeni retrokibole

Artur Drożdżak
Do czego zdolni są kibole ? Do wszystkiego. W Krakowie nie raz udowodnili, że potrafią dać czadu. Tak się też stało 9 kwietnia 1933 roku o godzinie 14.05.

Akta sądowe są na pewno bogatsze w informacje od protokołu sporządzanego w trakcie meczu piłkarskiego i to z nich wiadomo dziś, że 23-letni rzeźnik z Mszany Dolnej Mieczysław W. oraz dwóch braci, techników budowlanych zamieszkałych na Al. Dembowskiego, 29-letni Tadeusz K. i o rok młodszy Józek, było prowodyrami zajścia w trakcie meczu KS Korona i KS Wawel.

Mecz rozgrywano w Podgórzu, na boisku Korony, pod koniec spotkania emocje sięgnęły zenitu, ale nie dlatego, że zawodnicy popisywali się fenomenalnymi strzałami i finezyjnymi podaniami, ale z powodu sędziego. A nic tak nie wywołuje agresji prawdziwych kibiców, jak niesprawiedliwe decyzje arbitra, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na jedną, bądź na drugą stronę.

Jak zanotował w policyjnym protokole kierownik V Komisariatu Czesław Ludwiński "zwolennicy KS Korona okazując niezadowolenie z rzekomo niesprawiedliwego sędziowania sędziego Heitnera poczęli krzyczeć pod adresem tegoż: sędzia kalosz, sędzia pała, a gdy sędzia schodził z boiska to Józef K. uderzył go w twarz popychając go do szatni, a wymieniony Mieczysław W. usiłował uderzyć sędziego laską.

Przeszkodziła temu pełniąca służbę policja, pod ochroną której sędzia pojechał do domu. Przeprowadzone na miejscu dochodzenie ujawniło, że epitety pod adresem sędziego krzyczeli bracia K. i rzeźnik z Mszany wraz z nieustalonymi zwolennikami KS Korona".

Świadkami zdarzenia byli pilnujący porządku starszy przodownik służby śledczej Meus, przodownik Antosiewicz i posterunkowy Jakubiec, którzy pobiciu sędziego zapobiegli. Wbrew oczywistym dowodom jeden z braci nie przyznał się do winy i zaprzeczył, by brał udział w awanturze.
Pozostali dwaj zgodnie potwierdzili, że usiłowali pobić sędziego, bo, jak mówili, gwizdał na meczu na niekorzyść KS Korona. Coś musiało być na rzeczy, bo jak z kolei zeznał do protokołu świadek Meus: sędzia dopuścił do ostrej gry i zawodnicy zaczęli się kopać. Z perspektywy ponad 70 lat do końca nie można ufać jego słowom, bo policja ma swoje sympatie, także futbolowe.

W trakcie dochodzenia wyszło też na jaw, że w czasie tumultów na stadionie znieważono słownie majora Rosołowskiego i sierżanta Władysława Kozłowskiego, a pod adresem wojska Tadeusz K. w ogóle wyrażał się nieprzyzwoicie.

Doprowadzony na policję zbiegł, ale następnego dnia jego tożsamość została potwierdzona i ponownie został ujęty. Trzej sprawcy zakłócenia porządku publicznego w trybie karno administracyjnym stanęli przed obliczem starosty, (ówczesny sąd 24-godziny) który wydał dość łagodny wyrok: 20 złotych grzywny z zamianą na pięć dni aresztu. Tylko Tadeusz K. odwołał się do sądu od tego orzeczenia, jednak świadkowie na rozprawie jednoznacznie potwierdzili, że był na meczu i to on najbardziej podjudzał ludzi, którzy przeskoczyli barierki i wtargnęli w końcu na boisko mimo ostrzeżeń policji i wojska.

Dlatego Sąd Okręgowy w Krakowie skazał go za to, że "krzykiem i hałasem zakłócił spokój publiczny wołając przy tym na sędziego: sędzia kalosz, pała". Dziś takie okrzyki są dobre, by skarcić niesfornego bobasa na podwórku. Podobnie uśmiech wywołuje określenie "zwolennicy drużyny". Współcześnie określa się ich bardziej dosadnie: kibole.

W aktach sądowych nie ma wzmianki jakim wynikiem zakończył się mecz, ale po reakcji siedzących na trybunach ludzi można wnioskować, że był raczej niekorzystny dla KS Korona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska