MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybryk handlarza

Artur Drożdżak
Zakłócenie spokoju publicznego zarzucono 24-letniemu handlarzowi, który w 1936 roku wtargnął na odczyt o świadomym macierzyństwie i nazbyt głośno wyraził swój pogląd w dość osobliwej kwestii natury obyczajowej i politycznej. Spotkały go za to konsekwencje prawne: dwa dni aresztu i pięć złotych grzywny. Dość surowa kara, jak na wypowiedzenie jednego zdania. Ale po kolei.

Sprawa karno-administracyjna przed starostą krakowskim odbyła się 13 marca 1937 r., czyli blisko pół roku od wybryku Chaskiela K., kawalera, handlarza żydowskiego z Koszyc, powiat Pińczów, dwa razy karanego za kradzież, który 19 października 1936 r. postanowił w Krakowie na własne oczy zobaczyć, jak dyskutuje tzw. śmietanka towarzyska.

W tym celu wybrał się na publiczny odczyt o macierzyństwie, który zorganizowano przy ul Dunajewskiego 7. Sprawa musiała być drażliwa, bo na odczyt wybrał się starszy posterunkowy Alojzy Musiał z III komisariatu policji państwowej. I to on był głównym świadkiem oskarżenia, zatrzymał Chaskiela K., spisał jego dane osobowe, gdy tylko usłyszał nieobyczajne słowa, które padły z ust obwinionego.

- Chaskiel K. krzyczał kilkakrotnie w trakcie przemówienia referenta, że w Rosji Sowieckiej nie ma prostytucji, czym zakłócił spokój publiczny - zeznał starszy posterunkowy. To wywołało tumult na sali i rozgorzała dyskusja, czy faktycznie jest to prawda (problem polityczny Rosja) i czy publicznie można używać tak wulgarnego słowa jak prostytucja (problem obyczajowy).

Żyd odwołał się od decyzji starosty, sprawa trafiła do krakowskiego sądu, który nie zmienił orzeczenia. Chaskiel K. się na rozprawie nie pojawił, ale po kilku tygodniach przysłał sprzeciw wobec wyroku zaocznego. Tłumaczył, że trafił do wojska a konkretnie do koszar w Rzeszowie, a gdy otrzymał wezwanie do sądu, okazało się, że dokładnie w tym terminie ma wyjechać służbowo do Wilna. Tam miał podjąć służbę w Korpusie Ochrony Pogranicza.

"Nie mogłem się stawić w terminie w Krakowie, o sprawie sądowej poinformowałem przełożonego 17 pułku piechoty, ale mi powiedziano, że innym razem pojadę do sądu - usprawiedliwiał się wojak. Prosił jeszcze o powołanie świadków, "iż na odczycie spokoju nie zakłócał głośnymi krzykami, tylko się normalnie o jedną kwestię zapytał". Wymienił z imienia i nazwiska mieszkankę Krakowa i redaktora czasopisma "Ostatnie Wiadomości".

Sąd sprzeciw odrzucił, nieobecność uznał za nieusprawiedliwioną i stwierdził, że w sumie osoba obwinionego na rozprawie nie była konieczna, bo Chaskiel K. tego się wcześniej nie domagał. Wyrok się uprawomocnił i było po sprawie. Bo w konserwatywnym Krakowie takich wyrażeń jak prostytucja się nie używa. A tego prosty handlarz spod Pińczowa mógł przecież nie wiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska