Jarosław N. zagłuszał kanał w taki sposób, że używał silnego nadajnika. Wciąż przeklinał, puszczał piosenki. Nie można go było odciąć. Kierowcy musieli go wysłuchiwać.
Ustawowo, bez zezwolenia, można korzystać z nadajnika o mocy do 4 watów. Urządzenie wrocławianina było kilka razy silniejsze. Mężczyzna wpadł, bo namierzyli go inspektorzy z Urzędu Kontroli Elektronicznej. Za pomocą specjalistycznego sprzętu szybko ustalili, skąd 20-latek nadawał.
Tymczasem CB-radiowcy napisali do nas mejl, w którym informują, że Jaruś, jak go nazywają, znowu nadaje. - Puszcza sygnał policyjny i obraża prezydenta Kaczyńskiego - napisali CB-radiowcy.
Jednak teraz robi to z 4-watowego nadajnika, dzięki czemu nic mu nie grozi. Chyba, że radiowcy wystąpią na drogę sądową z powództwa cywilnego.
Kara go i tak nie ominie. Za swoje wcześniejsze przewinienia może wylądować nawet na dwa lata za kratkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?