Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Dominik Sarga: Chcę przekonać trenera umiejętnościami, że zasługuję na debiut

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Po kontuzji Angela Rodado Wisła Kraków została do końca roku z jednym nominalnym napastnikiem. Nic zatem dziwnego, że trener Radosław Sobolewski sięgnął do drużyny rezerw, gdzie wyróżniał się ostatnio Dominik Sarga. Już został włączony do kadry pierwszego zespołu, a w piątek zagrał w sparingu z Górnikiem Zabrze. My porozmawialiśmy z młodym zawodnikiem.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Można powiedzieć, że w ostatnich dniach spotkała pana nagroda za dobrą grę w rezerwach przez całą jesień, czyli włączenie do kadry pierwszej drużyny?
- Oczywiście można tak podejść do sprawy. Po części jest to nagroda, a po części szansa dla mnie. Mam jednak również świadomość, że ona pojawiła się akurat w tym momencie z powodu nieszczęścia innej osoby, czyli kontuzji Angela Rodado.

- Kiedyś powiedział pan, że jeśli chodzi o rozwój to więcej można wynieść z gry w Centralnej Lidze Juniorów niż w niższej lidze. Po rundzie, rozegranej w IV lidze, podtrzymuje pan takie zdanie?
- Jeśli miałbym porównać poziom w IV lidze i Centralnej Lidze Juniorów, w której grałem, to uważam, że ta druga stoi na wyższym poziomie. Mam tutaj na myśli przede wszystkim przeciwników, którzy prezentowali się lepiej pod wieloma względami niż drużyny IV-ligowe.

- Na początku rundy można było powiedzieć, że w hierarchii napastników drugiej drużyny Wisły wyżej stały akcje Marcina Bartonia. Ostatnie tygodnie były jednak lepsze w pana wykonaniu, strzelał pan więcej bramek.
- Myślę, że można tak to ująć. To efekt mojej ciężkiej pracy, zaangażowania w każdy trening, ale również tego, że trener dał mi szansę na pokazanie się. Ja tę szansę wykorzystałem i dałem argumenty trenerowi, że może na mnie stawiać, a ja potrafię się odwdzięczyć dobrą grą.

- Gdyby miał pan wskazać swoje atuty jako napastnika, to co by to było przede wszystkim?
- Wykończenie akcji, ich finalizacja. Myślę, że moim atutem jest również to, że nie waham się w momencie gdy mam piłkę na strzał czy uderzać prawą czy lewą nogą. Potrafię uderzyć z jednej i drugiej. Prawa jest może ciut lepsza, bo to moja wiodąca noga, ale bardzo dużo czasu poświęciłem na wytrenowanie również lewej nogi. Dlatego w tym momencie nie ma u mnie dużej różnicy jeśli chodzi o uderzenia z obu nóg.

- Dziewięć strzelonych bramek to jest dorobek, z którego jest pan zadowolony?
- Z jednej strony jest to niezły wynik, ale bez wpadania w jakąś euforię, bo wiem, że tych goli mogło i powinno być więcej. Nie podchodzę do tego w taki sposób, że jest super. Bardziej na zasadzie, że chcę mieć kolejne dziewięć i kolejne. Napędzam się takim myśleniem, że nie mogę poprzestać na tym, co mam.

- Rezerwa rezerwą, ale pan już jest od kilku dni w pierwszej drużynie. Jakie są pierwsze wnioski po treningach czy występie w sparingu z Górnikiem Zabrze?
- To jest nieco inna gra. Przede wszystkim jeśli chodzi o intensywność. W sparingu z Górnikiem było to odczuwalne jak piłka szybko chodzi. Jest też większa dokładność podań, ustawiania się. Dynamika jest też zdecydowanie wyższa. Ja osobiście odczuwam ten przeskok.

- Czuje się pan gotowy na debiut w I lidze? Pytam o to, bo z nominalnych napastników na ten moment do dyspozycji trenera Radosława Sobolewskiego jest Szymon Sobczak i pan.
- W teorii tak wygląda, choć ja nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Mam takie podejście, że skupiam się na najbliższym treningu, żeby na nim dać z siebie sto procent. Chcę pokazać trenerowi Radosławowi Sobolewskiemu, co potrafię i swoimi umiejętnościami przekonać go, że jestem gotowy na debiut.

- Pytanie czy pan wewnętrznie czuje się na to gotowy? Bo przecież inaczej jest grać na stadionie Dalinu Myślenice przy kilkuset widzach, a inaczej przy np. 15 tysiącach na Reymonta.
- To prawda. Wyobrażam sobie, że to muszą być niesamowite emocje, pewnie trochę stresu, ale ja jestem na to gotowy. Tak jak jednak mówiłem, nie wybiegam myślami do takiego dnia, kiedy dostanę szansę debiutu. Droga do tego wiedzie przez trening i tak do tego podchodzę.

- Jak pana przyjęła szatnia Wisły Kraków, starsi koledzy?
- Bardzo dobrze mnie przyjęli. Ogólnie atmosfera jest bardzo dobra. Wszyscy ze sobą współgrają. Wiadomo jednak, że trzymam się przede wszystkim z młodszymi zawodnikami. Z Bartkiem Talarem, Dawidem Szotem czy Dawidem Olejarką. Z tymi chłopakami, którzy są w podobnym wieku do mnie. Tak samo z tymi piłkarzami, którzy grają ze mną w rezerwach, czyli Mariuszem Kutwą czy Kubą Wiśniewskim.

- Wróćmy do początków pana przygody z piłką nożną. Zaczynał pan w małym klubie Zielonka Wrząsowice. Jak pan tam trafił? Sam pan chciał czy zaprowadził tam pana ktoś dorosły?
- Futbol wziął się u mnie stąd, że cała moja rodzina mocno interesuje się piłką nożną. Tata, bracia, wujkowie, kuzyni. Wielu członków mojej rodziny grało amatorsko w piłkę. Ja i brat też chcieliśmy spróbować swoich sił. Poszliśmy na trening i tak się zaczęło.

- A do Wisły Kraków jak pan trafił?
- W Zielonce w pewnym momencie sytuacja kadrowa w drużynie trampkarzy, w której grałem, zaczęła wyglądać kiepsko. Mogę podziękować starszemu bratu, bo wspólnie szukaliśmy drużyny, gdzie można by się było rozwijać. Doszliśmy do wniosku, że takim miejscem może być szkółka Borku Kraków. Poszliśmy na trening. Trenerzy mieli dobre zdanie na mój temat i tam zacząłem trenować i grać. A później już przeniosłem się do Wisły. Gdy wkraczałem w wiek juniora, stwierdziłem, ze warto spróbować czego nowego, pójść do większego klubu. Trafiłem na testy. Zacząłem trenować, grać w sparingach. Nieźle się spisałem. Pamiętam, że w sparingu ze Stalą Rzeszów strzeliłem gola i miałem asystę. Wisła zdecydowała się mnie ściągnąć do swojej drużyny U-17, a później poszło już dalej.

- Wyczytałem również, że pana piłkarskimi wzorami są Robert Lewandowski i Erling Haaland. Zmieniło się coś w tej sprawie czy dalej tak jest?
- Nie mam takiego jednego wzoru, bo idealnych zawodników nie ma. Ci dwaj są jednak na topie. Lewandowski i Haaland wykazują się fenomenalną skutecznością. Staram się wzorować na najlepszych. Również np. na Cristiano Ronaldo.

- Poza piłką za panem matura. Będzie kontynuacja nauki czy teraz koncentruje się pan w stu procentach na piłce?
- Myślałem o podjęciu studiów zdalnych albo zaocznych. Dowiedziałem się jednak, że zaoczne odpadają, bo zajęcia są w weekendy, kiedy ja mam mecze. Po dłuższych przemyśleniach postanowiłem przez rok całą moją uwagę skierować na piłkę. Czas pokaże co z tego będzie, ale nie odrzucam w przyszłości opcji studiowania. Maturę zdałem na dobrym poziomie i zawsze mam możliwość podjęcia studiów.

- Na koniec zapytam o marzenia piłkarskie, te bliższe i dalsze. Gdzie one sięgają?
- Te najbliższe to debiut w pierwszej drużynie, bo to już byłoby spełnienie pierwszego z marzeń. A później chciałbym grać na profesjonalnym poziomie coraz wyżej i wyżej. Jeśli mam mówić o swoim największym marzeniu, to chcę wygrać Ligę Mistrzów. Oczywiście musiałbym najpierw spełnić marzenie o zagraniu w niej, ale uważam, że trzeba stawiać sobie jak najwyższe cele i próbować do nich dojść ciężką pracą.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska