MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiedział, że żona panicznie boi się ognia. Przypalał ją zapałkami

Redakcja
Ingimage
Ona szukała męża. On odpowiedział na jej anons. Chcieli razem zamieszkać, lecz na przeszkodzie stanęły im nietypowe zachowania seksualne mężczyzny. Skończyło się biciem i przypalaniem. On został skazany prawomocnym wyrokiem sądu. Ale ona i tak mu wybaczyła - pisze Artur Drożdżak.

Trzydziestoletnia, szczupła, niewysoka. Ida M. ponad 10 lat szukała męża. Na początku wyobrażała go sobie jako przystojnego bruneta, pod wąsem, kilka lat od niej starszego. Potem jej oczekiwania przestały być tak precyzyjne, a w końcu liczyła już tylko na poznanie jakiegokolwiek mężczyzny.

Nie pomagały wizyty w biurach matrymonialnych, proszenie koleżanek, by poleciły jej "kogoś fajnego". W końcu zaczęła dawać ogłoszenia w prasie i na jednym z portali randkowych. Czekała na odzew. Gdy wydawało się, że nikt się nią już nie zainteresuje, do kobiety odezwał się mieszkaniec Krakowa - Roman C. Na przysłanym zdjęciu widać było dość przystojną twarz 33-latka, który chwalił się, że lubi spacery, góry, jest domatorem i zna język angielski.

Romantyczne początki
Nie krył swoich wad i to od razu ujęło Idę M. Napisał, że ma kłopoty ze zdrowiem, leczy się psychiatrycznie, teraz szuka pracy i "jako urodzony optymista" pewnie szybko ją znajdzie. Kobieta odpowiedziała na anons. Chociaż pochodziła z odległego Gniezna w Wielkopolsce, chciała kontynuować znajomość. Sama też przyznała się, że nie jest ideałem. Nie kryła, że w dzieciństwie miała wypadek samochodowy i od tamtej pory kuleje na jedną nogę. Wysłała swoje zdjęcie i z drżeniem serca czekała, czy przyjdzie odpowiedz. Ku jej radości Roman C. odpisał, że "jest nią zauroczony". Tym bardziej że sam nie jest idealnym kandydatem na męża, o czym osobiście chce opowiedzieć Idzie M.

- Zapraszam cię do siebie, pójdziemy na spacer, zobaczymy Wawel, porozmawiamy - zaproponował. Był maj 2007 r. Dwa miesiące później kobieta zjawiła się u niego w mieszkaniu. Oboje byli podekscytowani znajomością. Ida M. przyznała się, że z przerwami kontynuuje studia, chce zostać nauczycielką, mieszka tylko z babcią. Jej mama nie żyje, a ojciec wyprowadził się przed laty i nie daje znaku życia.

Spodobali się sobie. Roman C. przedstawił gościa matce, z którą mieszkał na stałe w Nowej Hucie. Też wychowywał się bez ojca, był jedynakiem. Z Idą M. zaczęli się nieregularnie spotykać. Za każdym razem to kobieta przyjeżdżała do niego pociągiem kilkaset kilometrów. Zdarzalo się to co kilka miesięcy. Byli za to w codziennym kontakcie telefonicznym i za pośrednictwem Internetu. Na tyle się spodobali sobie, że w czerwcu 2009 r. wzięli ślub. Potem Roman C. na pół roku przeprowadził się do Gniezna. Ale jednak wrócił do Nowej Huty, gdzie spodziewał się dostać pracę.

Małżonkowie snuli plany dotyczące założenia i powiększenia rodziny. Ida M. dała mężowi 150 tys. zł, by wykupił dla nich kawalerkę do remontu. Resztę kwoty mieli uzbierać po podjęciu zatrudnienia przez Romana C. Podpisali nawet przedwstępną umowę kupna z właścicielem lokum na jednym z nowohuckich osiedli. Wszystko układało się idealnie.

Dziwne upodobanie do pornografii
Pierwszy kryzys nastąpił w czerwcu 2010 r., gdy Ida M. odwiedziła męża, a teściowej nie było w mieszkaniu, bo wyjechała na kilka dni do znajomych. W pewnej chwili Roman C. włączył telewizor i płytę DVD, na której był film pornograficzny z kobietami w ciąży. Ida M. nie chciała tego oglądać

- To obrzydliwe - nie kryła oburzenia. Mąż się zdenerwował jej uwagami, rzucił się na partnerkę, zaczął ją dusić, szarpał za ubranie, wulgarnie obrażał. Wystraszona kobieta uciekła prosto na dworzec PKP, najbliższym pociągiem wróciła do Gniezna. Policji o incydencie nie informowała.

Dopiero po przeprosinach męża, otrzymaniu od niego kosza róż, zgodziła się wrócić do Krakowa. Umówili się, że przyjedzie w drugiej połowie lipca 2010 r. Ida M. miała wtedy zamieszkać na stałe z mężem i teściową. Gdy zjawiła się na miejscu, okazało się, że matka Romana C. jest w sanatorium. Mąż zaprosił żonę na romantyczną kolację do restauracji w centrum Krakowa. Usprawiedliwiał się, że ciągle nie ma pracy, przepraszał, że nie udało się sfinalizować sprawy kupna mieszkania.

Po powrocie do domu oboje byli w znakomitym nastroju, seks dał im wiele radości, a potem Roman C. wypił trzy piwa i wrócił do propozycji wspólnego oglądania filmów pornograficznych. Żona od dawna wiedziała, że mąż ma specyficzne upodobania erotyczne, ale znów zaprotestowała, gdy włączył, jej zdaniem, "obrzydliwy film". Wyszła z pokoju do kuchni, ale zirytowany i podchmielony mąż ruszył za nią i kazał wynosić się z mieszkania.

W odpowiedzi warknęła, by wracał do swoich filmów. Napięcie rosło. Roman C. z wściekłości zaczął kopać drzwi lodówki. Ida M. cicho szlochała. Nagle wpadł w szał i doskoczył do kobiety. Bił ją pięściami po głowie, szarpał za ramiona, wyzywał. Ida M. była sparaliżowana ze strachu. Roman C. za włosy wywlókł ją do przedpokoju. Mówił, by "zniknęła z jego życia", by po chwili zmienić zdanie i nie pozwolić jej ruszyć się na krok.
Gorący wosk
Taka sytuacja powtarzała się kilka razy. Znowu wymierzał ciosy pięściami, aż strużka krwi pociekła z ust żony. Wtedy zaprowadził Idę M. do pokoju, ułożył ją na łóżku i zaczął przypalać zapałkami. Wiedział, że panicznie boi się ognia. Taki uraz miała od dzieciństwa. Potem zapalił świeczkę i kapał gorącym woskiem na brzuch i uda "ukochanej".

Ona sparaliżowana strachem na widok płomienia nie była w stanie się ruszyć z miejsca; cały czas płakała i prosiła męża, by przestał się nad nią znęcać. Wyobrażała sobie najgorsze, czyli że może spowodować pożar w mieszkaniu lub będzie kapał jej woskiem do oczu i ust.

W pewnej chwili Roman C. pozwolił jej pójść do łazienki, a gdy weszła do wanny, polewał ją na przemian lodowatą i gorącą wodą. W końcu dał spokój. Zmusił ją jeszcze do zażycia tabletek na sen. Faktycznie szybko usnęła, obudziła się następnego dnia po południu. Wtedy powtórzył się scenariusz z dręczeniem żony. Znów było bicie, przypalanie zapałkami, oblewanie gorącym woskiem, zmuszanie do picia dużych ilości wody.

Potem kazał, by drapała go po plecach aż do krwi. Tak zrobiła. Zbił ją wtedy paskiem i krzyczał, że nie wyjdzie żywa z mieszkania. Dopiero następnego dnia rankiem złagodniał. Powiedział, że musi iść do lekarza.

Na prośbę żony dał jej kartę telefoniczną do komórki. Gdy wyszedł, Ida M. zadzwoniła do szwagierki i opowiedziała, co mąż jej zrobił. - Natychmiast uciekaj!- krzyknęła Edyta M., siostra mężczyzny. Faktycznie drzwi nie były zamknięte na klucz, więc Ida M. bez trudu dotarła do mieszkania szwagierki. Stamtąd karetka zabrała ją do szpitala, gdzie opatrzono jej rany i oparzenia. Roman C. został aresztowany. W jego mieszkaniu znaleziono kasety z pornografią dziecięcą i za to 33-latek usłyszał dodatkowy zarzut.

Skrajna dewiacja
Mężczyźna odpowiadał za pobicie, znęcanie się, pozbawienia wolności żony i działanie ze szczególnym okrucieństwem. Przyznał się do winy. Mówił, że miał świadomość, że zadaje ból, ale nie mógł przestać, bo to było dla niego bardzo podniecające. Biegli psychiatrzy wypowiedzieli się potem, że miał w znacznym stopniu ograniczoną poczytalność. Jego osobowość określili, jako tzw. typ borderline, czyli charakteryzującą się skrajnymi skłonnościami sadomasochistycznymi.

Ostrzegli, że na wolności mężczyzna będzie niebezpieczny dla innych kobiet i jest skłonny do powtarzania podobnych zachowań. Seksuolog w opinii stwierdził, że działanie mężczyzny nosi cechy gwałtu dewiacyjnego, a przemoc i agresja mają dla niego charakter bardzo erotyczny. Ostrzegł, że to źle rokuje na przyszłość i Roman C. może stosować przemoc wobec kobiet, by w taki sposób zaspokajać swój popęd seksualny. W skrajnych przypadkach będzie się dopuszczał zabójstw.

W trakcie procesu sędzia zapytał pokrzywdzoną, czy nie zastanawiała się nad złożeniem zawiadomienia przeciwko mężowi w sprawie gwałtu, ale ona odrzuciła taką możliwość. Powiedziała, że dalej kocha Romana C., chce z nim być, wybaczyła mu jego zachowanie, ale ma świadomość, że on wymaga leczenia. Stwierdziła, że powinien być poddany terapii w zakładzie karnym, gdzie będzie odsiadywał wyrok.

Sąd w Krakowie skazał mężczyznę na trzy i pół roku więzienia. Obrońca chciał mniejszej kary i przekonywał, że jego klient nie więził żony w mieszkaniu. Drzwi wejściowe nie były zamknięte na klucz, kobieta w każdej chwili mogła wyjść na zewnątrz. Prokurator bronił swoich racji, że Roman C. nie pozwalał żonie na opuszczenie pomieszczeń, więził ją przez dwa dni.

Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił argumentację adwokata i uznał, że kobieta nie była uwięziona wbrew swojej woli. Nie miał jednak wątpliwości, że mąż ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad żoną. Wyrok prawomocnie złagodził do trzech lat więzienia. Za kluczowe uznał opinie biegłych psychiatrów oraz fakt, że Ida M. wiedziała o nietypowych skłonnościach seksualnych Romana C. jeszcze przed ślubem.

Co prawda nie zgadzała się na spełnianie wszystkich erotycznych fantazji męża, ale bywało, że godziła się na niektóre eksperymenty w sferze intymnej. Pozwalała się dla zabawy wiązać chusteczkami i sznurkami. Wtedy małżonkowie uprawiali seks.
Sąd zgodził się ze zdaniem lekarzy, że agresywne zachowanie Romana C. w dużej części wynikało ze stresu związanego z perspektywą stałego zamieszkania wspólnie z żoną. Sąd napisał, że oskarżony działał dla zaspokojenia swojego popędu nie licząc się ze zdaniem żony.

Skoro jednak ona dalej go kocha, wybaczyła mu wszystko i chce dalej z nim być, to należy Romana C. potraktować łagodniej. Karę ma odbywać w zakładzie karnym, gdzie będzie poddany specjalistycznej terapii psychiatrycznej i seksuologicznej. - Roman C. nie wydaje się idealnym mężem, ale tylko pokrzywdzona może i ma prawo na ten temat się wypowiadać. To nie są kompetencje składu orzekającego - stwierdził sąd zamykając proces.

Inicjały bohaterów zostały zmienione.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska