MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Widzewiacy nie zdołali opanować chaosu. Trener potwierdza

Jan Hofman
Jan Hofman
Piłkarze Widzewa zawiedli w 31. kolejce ekstraklasy. Porażka z walczącą o utrzymanie Wartą to duża niespodzianka.

ZOBACZ ZDJĘCIA

Przez znaczą część drugiej części sezonu Widzew prezentował się dobrze, a za swoją grę zbierał dobre recenzje.
To akurat nie dziwiło, bo Widzew był na drugim miejscu w ekstraklasowej tabeli na 2024 rok. Coś się jednak ostatnio zacięło i drużyna zanotowała dwie porażki z rzędu. Jeśli jeszcze brak punktów w potyczce z Rakowem można zrozumieć i w pewien sposób usprawiedliwić (czerwona kartka Marka Hanouska w piętnastej minucie), to przegranej z Wartą już nie.

Zespół z Poznania, choć gra na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim, dostał od łodzian prezent, który przybliżył go znacznie do utrzymania w krajowej elicie. Losy spotkania na Stadion Respect Energy rozegrały się na przestrzeni trzech minut, gdy gospodarze strzelili dwa gole.
Pierwszy, to istne kuriozum. Kajetan Szmyt strzelił, piłka odbiła się od Mateusza Żyry, później od Andrejsa Ciganiksa i wpadła do widzewskiej siatki.

Widzew w tym meczu nie przypominał zespołu z poprzednich kolejek.

Krytycznie postawę swojej drużyny ocenił Daniel Myśliwiec. Trener Widzewa powiedział: - Musieliśmy w pierwszej kolejności opanować chaos, z którego żyje i na którym bazuje Warta. Nie mam na myśli umniejszania umiejętności rywala, ten chaos wynika z tak mocnego kontrpressingu, który stosuje Warta i robi to skutecznie. Przez cały mecz próbowaliśmy opanować ten chaos, ale trudno to zrobić, gdy samemu się go tworzy we własnych szeregach. Przyznam, że obie bramki dla Warty nie powinny wpaść. Mieliśmy w tych sytuacjach pełną kontrolę nad piłką, wszystkie pozycje zajęte. Kajtek Szmyt został zablokowany, tyle że po bloku piłka uderza w naszego zawodnika i to my zdobywamy bramkę dla przeciwnika. Drugi gol, idealne uderzenie, ale po takim kiksie Szmyta.

- Początek był mocno niekorzystny, ale ta pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała akceptowalnie. Bramka nieuznana, a potem gol kontaktowy dawał mi nadzieję na drugą część meczu. Byłem przekonany, że zachowując spokój i konsekwencję oraz podnosząc tempo, a nie zwalniając, będziemy w stanie zmienić ten niekorzystny wynik i zdobyć jeszcze dwie bramki. Pomyliłem się jednak w tej kwestii, nie zachowaliśmy spokoju i nie potrafiliśmy uporządkować naszej gry, żeby odnieść zwycięstwo. Choć Warta tych sytuacji nie stworzyła zbyt wielu, my może też nie, to wynik odzwierciedla to, jak się dziś zaprezentowaliśmy. Stać nas zdecydowanie na więcej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany