Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felek walczy z chorobą jak rycerz

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek
11-letni tarnowianin cierpi na dystrofię mięśniową Beckera. Razem z mamą nie poddaje się w walce z nieuleczalną chorobą. Katarzyna Kulczyk, żeby ją spowolnić, sprowadza dla syna lek aż z Ameryki

Kiedy chłopiec ubiera strój rycerza i razem z kolegami rozstawia na podwórku obozy albo urządza bitwy, jest w swoim żywiole. 11-latek chciałby być sławny jak Zawisza Czarny, już nawet zapisał się do drużyny harcerskiej, która nosi jego imię. Twardy, rycerski charakter pomaga mu też w codziennej walce z chorobą. Felek często się uśmiecha i nie daje po sobie poznać, że cierpi na nieuleczalną dystrofię mięśniową Beckera.

-Mój syn to dzielny wojownik, który mimo wielu przeciwności losu nigdy się nie poddaje. Walczy do samego końca, tak jak prawdziwy rycerz - podkreśla Katarzyna Kulczyk, mama Felka.

Wiadomość o chorobie syna spadła na panią Katarzynę trzy lata temu jak grom z jasnego nieba. Wcześniej chłopiec rozwijał się prawidłowo, był bardzo energicznym i żywym dzieckiem. - Czasem tylko mówił jak każdy: „Nie chce mi się” - wspomina tarnowianka.

Kiedy jednak zaobserwowała, że syn coraz częściej chodzi na palcach i narzeka, że jest zmęczony, postanowiła skonsultować to z medykami.

- Uspokajali mnie wtedy, że ten typ tak ma i z tego po prostu wyrośnie - mówi. Tak się jednak nie stało, a chłopca dodatkowo zaczęło boleć serce. Trafił do szpitala w Tarnowie, a potem w Warszawie.

- Wtedy lekarze powiedzieli mi, że podejrzewają dystrofię mięśniową Beckera i zlecili badania genetyczne - opowiada. Dwa miesiące trwało oczekiwanie na wyniki. - Jak dziś pamiętam ten dzień, kiedy w słuchawce telefonu usłyszałam: „potwierdziło się - nic nie możemy już zrobić” - wspomina.

Dzielna mama nie poddała się. Na własną rękę postanowiła poszukać innych rodziców chorych dzieci oraz fundacji. Po to, aby móc wyleczyć Felka. - Początkowo nie wiedzieliśmy co robić. Byliśmy przerażeni gdy słyszeliśmy o wózku inwalidzkim, zaniku mięśni, o ograniczeniach i o tym, że na tę chorobę nie ma lekarstwa - mówi Katarzyna Kulczyk.

Żeby spowolnić postępy choroby i utrzymać syna w dobrej kondycji, sprowadza dla niego lek aż ze Stanów Zjednoczonych. Felek kilka razy w tygodniu chodzi też na prywatną rehabilitację i masaże.

- Niestety zabiegi refundowane przez NFZ mają zbyt odległe terminy, a ja chcę, żeby Felek normalnie chodził do szkoły, uczył się i realizował swoje marzenie o rycerstwie - podkreśla kobieta.

Chłopiec połknął historycznego bakcyla właśnie dzięki mamie. Kiedy był jeszcze malutki, już odwiedzał muzea. Razem z mamą zwiedzali też zamki - Teraz, jeśli tylko gdzieś niedaleko jest organizowany jakiś turniej rycerski, to koniecznie musimy tam być - opowiada. - Czasami brak synowi sił fizycznych, ale nigdy nie rezygnuje ze swoich pasji - dodaje.

Felek w miarę możliwości chodzi też na basen i jeździ na turnusy rehabilitacyjne. Jednak są one bardzo drogie, więc mama wychowująca samotnie dwóch synów nie może sobie pozwolić na dużą liczbę takich wyjazdów. Felkowi pomaga też Fundacja Kultury i Sztuki „i Kropka”, która zorganizowała dwa tygodnie temu dla chłopca bal rycerski w muzeum, podczas którego 11-latek został pasowany na rycerza.

- To było spełnienie jego marzeń. Jesteśmy wdzięczni, że mamy tylu dobrych ludzi wokół, którzy się o nas troszczą - podkreśla pani Katarzyna.

11-latkowi można pomóc w leczeniu, przekazując na ten cel 1 procent podatku. Wystarczy w zeznaniu podatkowym wpisać: KRS 0000020975 oraz cel szczegółowy: Feliks Kulczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska