Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalny atak na Ukraińców. Wybite zęby na Krupówkach

Tomasz Mateusiak
Andrej pokazuje miejsce, gdzie go bito. To samo centrum
Andrej pokazuje miejsce, gdzie go bito. To samo centrum Tomasz Mateusiak
Tydzień temu na Krupówkach napastnicy pobili dwóch Ukraińców za to, że mówili po ukraińsku. Mężczyźni mają powybijane zęby oraz posiniaczone twarze. Nie zgłosili jednak incydentu policji

- Dlaczego mi to zrobiliście? Przecież nikomu nie przeszkadzam, nikogo nie zaczepiam. W Polsce jedynie zarabiam na życie... - to dramatyczne pytanie od kilku dni kołacze się po głowie 35-letniego Andreja Prygona.

Pochodzący z Ukrainy mężczyzna w miniony piątek został brutalnie pobity na zakopiańskich Krupówkach. Napastnikom najprawdopodobniej przeszkadzało to, że mówi po ukraińsku.

Pracuję na kasie...

- W Polsce pracuję od roku - mówi Andrej. - Jestem kasjerem w Biedronce i pracuję tutaj za pensję, którą odrzuca wielu Polaków. Dla mnie kwota 1200 złotych miesięcznie (na rękę) to jednak w obecnej sytuacji zbawienie. Na Ukrainie trwa wojna, więc pracy tam nie ma. Tu żyję skromnie (w wieloosobowym mieszkaniu - przyp. red.), ale zawsze udaje mi się coś odłożyć i wysłać do domu, gdzie została mama i bracia. Dzięki temu wszyscy mamy co jeść.

Niestety, jak mówi mężczyzna, po tym, co go właśnie spotkało, stracił do Polski sporo dotychczasowej sympatii.

Dostałem prosto w zęby

W miniony piątek (27 stycznia) około godziny 22 wraz z kolegą, który też pracuje w Biedronce, wyszedł z wynajmowanego mieszkania po papierosy.

- Po drodze rozmawialiśmy po ukraińsku i to, jak się okazuje, nas zgubiło - mówi Prygon.

Z relacji mężczyzny wynika, że na odcinku deptaka pomiędzy Pocztą Polską a McDonald’s podeszło do nich 4 mężczyzn.

- Zaczęli nas popychać i wyzywać - relacjonuje Andrej. - Prosiliśmy ich: Panowie nie mamy nic do was, zostawcie nas w spokoju. Nic to jednak nie pomogło, więc z kolegą chcieliśmy uciekać. On pobiegł w dół, ja odwróciłem się i chciałem iść w górę Krupówek. Wówczas dostałem cios w głowę.

Nie czekał na policję

Jak mówi Ukrainiec, kolejne co pamięta, to już ogromny ból całego ciała, a w szczególności głowy (gdy zemdlał, napastnicy musieli go kopać). Ukrainiec ocucił się, leżąc na deptaku. Jakaś para Polaków podbiegła do niego i udzieliła mu pomocy. Dała chusteczkę, bo mocno krwawił. - Mówili, żebym został w tym miejscu, bo trzeba wezwać policję - wspomina.

- Ja byłem w szoku. Spojrzałem tylko, gdzie jest mój kompan i gdy go nie znalazłem, wpadłem w panikę. Pobiegłem do domu - mówi.

Szpital mówi: dawać kasę!

Kolega na szczęście się odnalazł. Był w mieszkaniu. Po tym, jak go pobito, też uciekł. Obaj mężczyźni śmiertelnie przestraszani nie wychodzili do niedzieli z kwatery. Dopiero wieczorem tego dnia udali się do szpitala. Tu tylko jeden z nich skorzystał z porady lekarza, który zszył mu przeciętą rękę (prawdopodobnie efekt wywrotki w czasie, gdy go kopano). Obaj mężczyźni nie poddali się jednak np. prześwietleniom, bo okazało się, że pośrednik zatrudniający ich w Biedronce nie wykupił dla żadnego z nich ubezpieczenia. Za lekarzy musieli więc płacić. Samo zeszycie rany kosztowało 400 zł. - Dla nas to majątek - mówią.

Do rozmowy z dziennikarzami o rasistowskim ataku Andreja namówili dopiero w poniedziałek polscy koledzy z Biedronki.

- Nie może być tak, by Ukrainiec był w Polsce bity tylko dlatego, że jest z innego kraju. Ci panowie są bardzo mili i pracowici - mówią pracownicy marketu w którym pracuje Prygon. - My Polacy też wyjeżdżamy za pracą. Bandytami, którzy pobili tych chłopaków, powinna się zająć policja - dodaje.

Ustalenie sprawców pobicia nie będzie takie łatwe. Zakopiańska straż miejska na naszą prośbę przejrzała zapis z monitoringu. Kamery bójki jednak nie zarejestrowały. Policja też ostatecznie nie dostała zgłoszenia o incydencie (para Polaków po tym jak Andrej uciekł, musiała z tego zrezygnować).

- Dlatego, choć zwiększymy naszą czujność na deptaku, apelujemy do każdego, kto zostanie napadnięty o to, by zgłaszał się na naszą komendę - mówi Agnieszka Szopińska, rzecznik prasowa zakopiańskiej policji. - Musimy mieć jakiś punkt zaczepienia.

- Skończę umowę w Zakopanem i poszukam pracy w jakimś innym mieście - mówi Andrej. - Na policję nie pójdę, bo i tak mi nie pomogą. Ten incydent tylko mi udowodnił, że w Polsce jestem nikim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Brutalny atak na Ukraińców. Wybite zęby na Krupówkach - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska