Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześć lat temu na gorlickim Rynku starli się demonstranci i zwarte szwadrony milicji. Minęło 41 lat od wprowadzenia stanu wojennego

Marek Podraza
Marek Podraza
Grupa ponad 30 rekonstruktorów przypomniała wszystkim o stanie wojennym na ulicach Gorlic.  Pamiętamy o tych, którzy zginęli, i nie zapomnimy tych, którzy mordowali, wsadzali do więzień.
Grupa ponad 30 rekonstruktorów przypomniała wszystkim o stanie wojennym na ulicach Gorlic. Pamiętamy o tych, którzy zginęli, i nie zapomnimy tych, którzy mordowali, wsadzali do więzień. Marek Podraza, Karolina Dyląg/UM Gorlice
Rocznica. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego na czele z generałem Wojciechem Jaruzelskim wprowadziła stan wojenny. Strajki i manifestacje były pacyfikowane przez władze. Tak sześć lat temu rekonstruktorzy przypominali te wydarzenia na gorlickim Rynku. Inscenizację przeprowadzili członkowie Polskiego Towarzystwa Historycznego z Nowego Sącza oraz Grupy Rekonstrukcji Historycznej Gorlice 1915.

Grupa ponad 30 rekonstruktorów przypomniała wszystkim o stanie wojennym na ulicach Gorlic. Pamiętamy o tych, którzy zginęli, i nie zapomnimy tych, którzy mordowali, wsadzali do więzień.

Uzbrojeni po zęby zomowcy, milicjanci, tajniacy SB, żołnierze LWP, koksiaki, demonstranci Solidarności z hasłami „WRON-a Orła nie pokona”, odgłosy syren, strzały, kłęby dymu, wyjące syreny i głośne okrzyki opanowały gorlicki rynek w 35. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.

ZOMO gazem i pałkami rozpędzało demonstracje

Inscenizację tych tragicznych wydarzeń przypomnieli członkowie Polskiego Towarzystwa Historycznego, Stowarzyszenia I Pułku Strzelców Podhalańskich w Nowym Sączu i Grupy Rekonstrukcji Historycznej Gorlice 1915, a także innych grup z Małopolski. Stanisław Szambelan z GRH Gorlice odgrywał niechlubną rolę w tej inscenizacji. Dowodził grupą znienawidzonych w tym czasie milicjantów, zomowców, a nawet ormowców, bo i oni aktywnie pomagali komunistycznym władzom w zwalczaniu wszelkich ruchów wolnościowych po wprowadzeniu stanu wojennego.

- Zagrałem sierżanta milicji. Miałem więc wyjątkowo niewdzięczną rolę, ale ktoś musi ją wykonywać. Milicyjny mundur tak wyglądał w tamtym czasie. Naszym zadaniem było dzisiaj utrzymać ład i porządek w Gorlicach, a że pojawili się demonstranci, to trzeba było użyć wszelkich środków - mówił dowódca.

Milicjanci do tego celu mieli nie tylko pałki, ale także pistolety i długą broń. Nie żałowali ich przy rozganianiu protestujących, którzy z okrzykami „Niech żyje Solidarność”, „Precz z komuną”, „Wojsko z nami”, „Zima wasza, wiosna nasza” kilka razy wkraczali na płytę Rynku. Pojawiły się też ulotki oraz kamienie (ze styropianu) rzucane w stronę stróżów porządku.

- Chcieliśmy przypomnieć młodszemu pokoleniu wydarzenia z tamtego czasu. Wielu młodych zna ten okres z opowieści, książek czy internetu. Ja miałem wtedy 15 lat. Doskonale pamiętam godzinę milicyjną i uzbrojone po zęby patrole wojska i milicji - mówił Krzysztof Kotowicz - kierownik NSZZ Solidarność w Gorlicach.

Nie zabrakło też milicyjnych i wojskowych pojazdów, a nawet karetki pogotowia z tamtego czasu.

?enablejsapi=1" type="text/html" width="425" height="344" allowfullscreen frameborder="0">

- Tutaj wsparł nas kolega z Bobowej, Józef Gucwa. Specjalnie na tę okazję przygotował milicyjnego junaka, a jego warszawa zamieniła się w karetkę pogotowia - dodawał Szambelan.

Jego kolega Ryszard Sowa, z GRH Gorlice 1915 odgrywał rolę opozycjonisty. Wraz z innymi stał po stronie „Solidarności”. Głośno krzyczał na zomowców i wojskowych.

- W Bobowej, bo i tam odgrywaliśmy inscenizację, musieliśmy go skuć, bo rozrzucał wrogie ulotki z jednego z mieszkań - mówi Szambelan.

Działacze „Solidarności” i opozycji, w większości ludzie młodzi, podkreślali, że wiedzę o tamtych czasach czerpią z książek, internetu oraz opowiadań rodziców i dziadków.

- Mój dziadek był represjonowany podczas stanu wojennego i po jego zakończeniu - mówił jeden z demonstrantów. Inny podkreślał, że ma do dzisiaj znaczek „Solidarności” swojej mamy. - Z dumą go noszę. Mnie jako małego chłopca stan wojenny zastał w Łodzi. Najgorsze jest to, że po tylu latach nie rozliczono do końca tych, którzy go wprowadzili i pałowali bezbronnych ludzi - mówił.

Panią Sabinę Machowską i jej męża Tomasza najczęściej spotykaliśmy na rekonstrukcjach jako sanitariuszkę i żołnierza 20. nowosądeckiego pułku piechoty c.k. Są bowiem członkami GRH Gorlice 1915. W tej inscenizacji odgrywali zupełnie inne role. Sabina z biało-czerwoną flagą i ulotkami w rękach stała po stronie demonstrujących, a pan Tomek wcielił się w rolę doktora i udzielał pierwszej pomocy poszkodowanym.

- Poczciwa warszawa spisywała się doskonale jako karetka pogotowia i wyposażona była też jak w tamtych czasach. Z kogutem, noszami i lekarską torbą. Do pomocy miałem kierowcę i sanitariusza - mówił Tomasz Machowski.

Przewozili rannych zomo- wców i demonstrujących.

- Trochę ich było. Nie ukrywam, że zmarzłem, bo miałem ciasny fartuch i nie dało się pod spód ubrać kożucha - mówi Machowski.

Z kolei Paweł Terebka przyjechał na inscenizację z Nowego Sącza. Grał zomowca. - Wyjątkowa trudna rola, tym bardziej że jestem oficerem rezerwy Wojska Polskiego. Stanu wojennego nie pamiętam, ale śmiało mogę powiedzieć, że jestem dzieckiem tego okresu, bo urodziłem się w 1982 roku - mówił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska