Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

By stanąć w najgłębszej jaskini, sześć dni mieszkał pod ziemią

Halina Gajda
Halina Gajda
Miłosz zaliczył najgłębszą jaskinię na świecie. Zszedł pod ziemię na prawie dwa kilometry w głąb
Miłosz zaliczył najgłębszą jaskinię na świecie. Zszedł pod ziemię na prawie dwa kilometry w głąb archiwum prywatne
Rozmawiamy z Miłoszem Forczkiem, grotołazem, ratownikiem GOPR, nurkiem, alpinistą i… długo by jeszcze wymieniać. Ciągle mu mało adrenaliny, teraz chce nurkować z rekinami.

Ponoć pasje objawiają się pomiędzy 8. a 11. rokiem życia. Psychologowie tak mówią. Pamięta Pan, co robił, gdy miał osiem lat?

Pewnie, a raczej na pewno chodziłem do szkoły.

Spodziewałam się odpowiedzi, w stylu: szukałem ukrytej jaskini w gorlickim Parku Miejskim.

Wtedy jeszcze nie myślałem o jaskiniach. Bardziej zajmowało mnie modelarstwo. Z prostej przyczyny - dawało dużo frajdy i było na kieszeń małolata.

A jaskinie?

Pojawiły się gdzieś w szkole średniej, Za sprawą przyjaciela Maćka Kwiatkowskiego. Zabrał mnie do Jaskini Mrocznej. Niedaleko, bo raptem w Kornutach koło Bartnego. Sprzętu mieliśmy tyle, co kot napłakał - dwie liny po trzy metry każda. Okręcone wokół jakiegoś starego haka wbitego w skałę. Jaskinia ma około siedemnastu metrów głębokości, co nie zmienia faktu, że tam też można zrobić sobie krzywdę. Mój prywatny anioł stróż mógł się trochę wtedy zdenerwować. Na szczęście dla nas, liny wystarczyło na styk, żeby zejść do studni. O żadnym głębszym schodzeniu nie byłoby mowy.

A potem?

A potem było już tylko ciekawiej. Kurs taternictwa jaskiniowego w klubie w Nowym Sączu. Jaskinie mniejsze i większe a w końcu zaliczyłem wejście, i to całkiem niezłe, bo do Jaskini Krubera w Abchazji, najgłębszej na świecie. Prawie 2200 metrów w głąb ziemi.

Był Pan na dnie?

Jaskinia ma dwa dna. Ja byłem na tzw. Suchym Dnie. Drugie jest pod wodą. W jego kierunku zszedł tylko jeden człowiek. Dotarł na głębokość - 2196m. Nie można się tam dostać bez profesjonalnego sprzętu do nurkowania. Pozostali, między innymi ja, zaliczają tzw. punkt Game Over zwany też Suchym Dnem na głębokości - 2080m. W Gorlicach jest nas dwóch, którzy zeszli na taką głębokość - ja i Maciek. W Polsce jest to 19 osób. Pokonanie tych nieco ponad dwóch kilometrów wymagało przepłynięcia czterech syfonów w tym dwóch na butlach. Dwa z nich, przy pewnej wprawie i doświadczeniu, można pokonać na zasadzie zaczerpnięcia powietrza w płuca i przepłynięcia tych kilku metrów. Nie jest to łatwe, bo woda ma trzy stopnie Celsjusza, a widoczność jest niemal zerowa.

Była szansa na odpoczynek?

Bez snu raczej by się nie dało. Rozbijaliśmy nawet obozy. Zawsze można znaleźć kilka metrów kwadratowych w miarę płaskiego terenu. Trzeba tylko pilnować, żeby się nie oberwał albo nie został zalany.

Klaustrofobia jest Panu obca...
Znam ją doskonale. Miałem tę przypadłość. Koledzy mnie wyleczyli. Dokładnie ci, którzy zabrali mnie na pierwszą wycieczkę do Bartnego.

Wpadł Pan w histerię?

Nie tyle, że w histerię, ile strach mnie dosłownie zmroził. Nie mogłem się ruszyć. Wydawało mi się, że utknąłem. Któryś z kumpli od razu zorientował się, co się dzieje. Nie tłumaczył mi niczego, tylko ściągną mnie w dół. Poskutkowało.

I nigdy potem nie miał Pan strachu przed wejściem do szczeliny?

W Abchazji, pod ziemią spędziliśmy 136 godzin, to prawie sześć i pół doby. Kto się nie boi, ten zazwyczaj nie żyje. Jest obawa, że coś się stanie, że ktoś utknie. Meandrujące podziemne korytarze dają ku temu wiele okazji. Nie można się rozmyślić: dalej nie idę, bo najczęściej nie ma miejsca na nawrotkę. Dlatego, zawsze jest strach.

W takim razie trzeba mieć ogromne zaufanie do kolegów: nie spanikują, a w razie czego - pomogą.

Owszem, ale zarówno we wspinaczce wysokogórskiej, jak i eksploracjach w głąb ziemi, okoliczności wypadków i to, co się potem dzieje, są podobne. W ekstremalnych sytuacjach ratowanie kogoś oznacza wydanie wyroku na siebie. Złamana noga towarzysza wspinaczki i próba znoszeni go z siedmiu czy ośmiu tysięcy metrów w trakcie załamania pogody jest równoznaczna, z tym że zamiast jednej śmierci będą dwie. Gdy nurkujemy w podziemnym syfonie i wiem, że powietrza w butli mam na pół godziny, a potrzebuję co najmniej 25 minut, by się wynurzyć, to podpięcie towarzysza do mojego sprzętu, gwarantuje, że najpewniej zginiemy obaj.

Był Pan w takiej sytuacji?

Nie. I jak każdy, zdrowo myślący, nie chciałbym być. Nawet nie będę spekulował, co bym zrobił. Tego po prostu nie da się przewidzieć. A opowieści o grotołazach wiszących na linie, która lada moment pęknie. Ostatni ratuje kolegów, odcina się i ginie na ich oczach?

Hollywoodzka fikcja. Liny mają wytrzymałość ponad dwóch ton! Musiałoby wisieć na niej kilkunastu ludzi. To się nie zdarza.

Rozumiem, że alpiniści czy himalaiści wspinają się, by stanąć na szczycie, to jakby mieć świat w ramionach: czas i przestrzeń spotykają się w jednym miejscu. Co ciekawego może być w wąskim kominie z litej skały, gdzie czasem kichnąć nie można.Uczucia są takie same: jestem we wnętrzu ziemi. Tu też spotykają się czas i przestrzeń, a natura potrafi namalować naprawdę piękne wzory na ścianach. Na przykład w Rumunii. Było na co popatrzeć.

Od głębokości, bardziej bym się bała pająków i wszelkich robali.

Jakich pająków! One są tylko na pierwszych kilku metrach. Częściej od robali można spotkać na przykład nietoperze, choć zdarzyło się, że grotołazi, będąc 15 metrów pod ziemią, spotkali się oko w oko z rysiem. Kociak był tak zdziwiony niezapowiedzianą wizytą, że niespecjalnie zareagował. Zdarzyło się i tak, że całkiem głęboką jaskinię zamieszkiwał borsuk. Zastanawiałem się, kiedy pokaże, co sądzi o tym, że wleźliśmy mu z butami do sypialni. Z innych ciekawostek - na dnie tej najgłębszej jaskini, żyje gatunek krewetek. I mają się całkiem dobrze.

Woli Pan sportowe wypady do dobrze znanych miejsc, czy eksplorację tego, co nieodkryte.

Tego nie da się porównać. Sportowe zejścia do opisanych jaskiń, dają wiele satysfakcji, ale znacznie więcej jest jej w odkrywaniu. Mamy tylko punkt na mapie, wiemy, że może to być fajna jaskinia. Przewalamy w rękach kilka ton kamieni, głazów i gruzu tylko po to, by dowiedzieć się, że to naprawdę tylko dziura w ziemi - ma ze trzydzieści metrów długości, parę głębokości. I tyle. A czasem jest to ponad dwieście metrów głębokości całkowicie nietkniętej ludzką stopą jaskini i nagły koniec liny i sprzętu i nie wiadomo, ile jeszcze jest dna. I to właśnie ta niewiadoma jest w tym wszystkim najfajniejsza, choć czasem najbardziej odczuwalna w mięśniach.

Sporo było tych wyjazdów...

Kiedyś liczyłem, wyszło mi się jakoś ponad dwieście. Ciągle mi mało, bo cały czas mam z tyłu głowy cel Heaven and Hell: zaliczyć najwyższą i najniższą deniwelację na świecie. Najprościej rzecz ujmując - wspiąć się na Mount Everest i zejść na dno Jaskini Krubera. To ostanie powiedzmy, że mam zaliczone, ale Everest ciągle czeka.

Gdy ktoś wejdzie na przykład na rzeczony Everest, robi zdjęcie i reszta świata jest w stanie zweryfikować po ukształtowaniu terenu, że tam rzeczywiście był. A jak to jest z jaskiniami?

Tak samo. Tylko liczba osób, które mogą rozpoznać „okoliczności przyrody”, jest mniejsza. W przypadku Jaskini Krubera to raptem kilkadziesiąt osób na świecie.

Co teraz?

Ooo, tu plany mam szerokie! Zawiązała się grupa, która chce zjechać na linach z dziesięciu najwyższych wodospadów na świecie. Pierwsze miejsce zajmuje Salto Angel w Wenezueli. Ma prawie kilometr wysokości. W planach jest też nurkowanie z rekinami. Bez klatek ochronnych. Startujemy w marcu 2018 r…

Ten Pana Anioł Stróż w końcu naprawdę się spakuje. Pójdzie sobie.

Też bym tak zrobił. (śmiech)

Gazeta Gorlicka

WIDEO: W Regietowie przychodzą na świat małe hucułki

Źródło: GORLICE.TV Sp. z o. o.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska