Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z dokumentu wynika, że cerkiew w Kwiatoniu może być starsza o wiek

Halina Gajda
Halina Gajda
Odnaleziony antymins ma być teraz zabezpieczony, ale na pewno zostanie tam, gdzie jego miejsce, a zatem w cerkiewnym ołtarzu.

Jeszcze w lipcu nikt nie spodziewał się, że zadrukowany kawałek materiału, znaleziony podczas prac remontowych w cerkwi w Kwiatoniu, wywoła tyle zamieszania - o jego istnieniu nie wiedział nikt, nie było też żadnych wzmianek w parafii.

- Na ołtarzu zawsze były dwa obrusy i o ile jeden jest systematycznie wymieniany, drugiego, czyli tego jakby „najbliższego” ołtarzowi nikt dotychczas nie dotykał. Pod nim odkryliśmy tak zwany antymins - opowiada Jan Hyra, przewodnik.

Dla świątyni jest bezcenny nie tylko z powodów religijnych, ale również historycznych.

Może bowiem zmienić jej przeszłość, a konkretnie datę wybudowania.

Dzisiaj przyjmuje się, że był to rok 1700. By to potwierdzić albo przeciwnie - podważyć tę tezę, trzeba było przetłumaczyć zawartą na nim treść, co nie było łatwe. Antymins bowiem zawiera napisy w języku cerkiewno-słowiańskim.

Zadania podjął się ks. dr Roman Dubec, proboszcz parafii prawosławnej w Gorlicach. Wiemy najważniejsze. - Odnaleziony antymins został wydany przez biskupa przemyskiego Jana Małachowskiego - tłumaczy ks. Dubec.

Wspomniany biskup Małachowski przewodził diecezji w latach 1671-1691. Jest jeszcze jedna wskazówka - do podarowania doszło za panowania króla Jana III Sobieskiego. Ten z kolei rządził w latach 1674-1696. To by wskazywało, że świątynia jest nieco starsza. Jest jednak jedno „ale”. - W zasadzie zawsze antymins zawierał odręczny wpis o tym, jakiej konkretnie świątyni zostawał darowany. Tutaj takiej informacji nie ma - wyjaśnia dalej ks. Roman.

Sprawę komplikuje jeszcze fakt, że każdy biskup, który obejmował diecezję, nadawał taki antymins od nowa. - Duchowny, czy właściciel świątyni, dostawał polecenie, by poprzedni, na przykład zdeponować w diecezji, gdzieś schować, zabezpieczyć - dodaje.

Czy odnaleziony jest pierwszym, czy kolejnym - tego również nie wiemy. - Znalezisko z Kwiatonia jest nadrukiem na kawałku płótna lnianego. To bardzo charakterystyczne, nigdzie bowiem w literaturze nie spotkałem się z takim antyminsem biskupa Małachowskiego. Znane są bowiem tylko egzemplarze malowane, jak choćby ten podarowany do Pętnej - zaznacza duchowny.

Antymins, z języka greckiego - antimension, oznacza zastępujący ołtarz. W płótnie robiono kieszonkę, do której wkładane były relikwie któregoś z męczenników. W tym z Kwiatonia również. Tyle że nie wiemy, kim ów był. Zapewne było to zapisane w jakichś diecezjalnych księgach, ale niestety nie ma po nich śladu.

Co dalej? Jan Hyra planuje wizytę w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

- Być może tam mają sprzęt, który pozwoli na odczytanie wyblakłej daty napisanej przed wiekami atramentem - wyjaśnia. Planuje również zabezpieczyć dokument, być może umieści go w jakiejś gablocie.

- Na pewno zostanie tam, gdzie jego miejsce, czyli na ołtarzu - zapewnia.

Dla turystów pozostanie dobra fotokopia. - Antymins był niegdyś traktowany jako relikwia. Niech taką pozostanie dzisiaj - dodaje na koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska