Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wychowali już 38 dzieci i wciąż im mało. Anna czuje, że musi pójść w ich ślady

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Paweł i Beata Dziedzicowie z Nowego Sącza mają czworo swoich dzieci i 34 jako zawodowi rodzice
Paweł i Beata Dziedzicowie z Nowego Sącza mają czworo swoich dzieci i 34 jako zawodowi rodzice Arch. Dziedziców
Beata i Paweł Dziedzicowie to mama i tata dla trzydzieściorga dzieci, które traktują jak własne. Anna Duda wychowała się w rodzinie zastępczej. Teraz sama chce zostać zawodowym rodzicem

- Jesteście naprawdę mili, ale do was nie pójdę - to były pierwsze słowa, jakie usłyszeli Paweł i Beata Dziedzicowie od swojej przyszłej podopiecznej. Ania miała wtedy sześć lat i trafiła do pogotowia opiekuńczego w Nowym Sączu.

- Przywiózł mnie tam mój ojczym. To miało być chwilowe rozwiązanie - wspomina dziś 30-letnia już Anna Duda.

Swojego biologicznego taty nie zna. O swoim ojczymie mówi same dobre rzeczy. Mama poznała go na wakacjach nad morzem. Pokochał ją i jej córeczkę. Później urodziła się siostra Ani. Niestety zachorowała na zapalenie opon mózgowych i zmarła.

- Śmierć siostry przyczyniła się do szybkiego rozwoju choroby mamy. Ojczym umieścił ją w domu opieki społecznej - opowiada Ania.

Nigdy nie miała do niego żalu, że ją również zostawił, zawożąc do domu dziecka w Nowym Sączu.

- Pamiętam, że długo się mną opiekował po tym, jak mama zachorowała. Zabierał do pracy. Szył kożuchy, a mi zwierzątka do zabawy. Teraz sobie myślę, że pewnie mu przeszkadzałam, a on był sam i trudno mu było opiekować się małym dzieckiem - zastanawia się Anna.

Sześciolatka miała trafić do rodziny zastępczej Pawła i Beaty Dziedziców w Nowym Sączu. Odwiedzali ją w domu dziecka, próbując do siebie przekonać. Dziewczynka jednak była nieugięta.

- Bałam się, że gdy mnie zabiorą, ojczym już nigdy mnie nie odnajdzie, a przecież obiecał wspólne wakacje - wspomina Anna Duda.

Nieślubne dzieci

Paweł i Beata Dziedzicowie od 24 lat tworzą rodzinę zastępczą. Beata już w szkole średniej miała sprecyzowany plan na życie.

- Kiedy się poznaliśmy, od razu powiedziała, że chce stworzyć rodzinny dom dziecka. Mogłem ją tylko w tym wspierać - opowiada Paweł.

Po wyjściu z wojska, nawet ukończył kurs pedagogiczny, żeby dostać pracę w domu dziecka w Rytrze i nabyć doświadczenia. To w tej placówce odnaleźli swoje pierwsze dzieci.

- Byliśmy jeszcze w okresie narzeczeństwa, gdy jako zaprzyjaźniona rodzina opiekowaliśmy się Józkiem i Karolem - wspomina Paweł, śmiejąc się, że bliźniacy byli ich pierwszymi i to nieślubnymi dziećmi.

Zanim mogli zabrać Józka i Karola do siebie do domu, minęło kilka lat. Ale chłopcy przez ten czas spędzali z nimi każde wakacje, ferie i święta. Kolejnym dzieckiem, które trafiło do rodziny zastępczej u Dziedziców był Łukasz. Od razu odnalazł się w nowej dla siebie sytuacji.

- Po takich pozytywnych doświadczeniach, przyszło nam się zmierzyć z nieufnością Ani, która czekała na swojego ojczyma - wspominają Dziedzicowie.

Przeżywali reakcje dziecka, które zostało zmuszone do zamieszkania z nimi.

- Ani dla niej, ani dla nas to nie było łatwe. Bo z reguły kierujemy się zasadą, że do niczego nie należy nikogo zmuszać - mówi Paweł.

Tato, dzwoni tata!

- Pamiętam, że gdy mnie zawieźli do Dziedziców nic tylko ryczałam. Ulżyło mi, gdy odwiedził mnie u nich mój ojczym. Skoro wiedział już gdzie mieszkam, mogłam być spokojna, że zawsze mnie odnajdzie - wspomina Ania.

Choć mieszkała w rodzinie zastępczej, mogła jeździć na wakacje do swojego ukochanego ojczyma. Na początku spędzała z nim też każde święta. Z biegiem lat jednak coraz rzadziej.

- Nie dlatego, że on nie chciał, ale mnie było szkoda opuszczać rodzeństwo. Tyle się tu działo, że żal było tracić wspólne zabawy - mówi o swoich odczuciach po latach.

Rodzina Dziedziców powiększała się. Mając już gromadkę podopiecznych, Paweł i Beata doczekali się swojego pierwszego dziecka.

- Może dlatego, że nasze dzieci urodziły się, gdy byliśmy już rodziną zastępczą, nigdy nie miały do nas pretensji.

Nie buntowały się, że tak samo jak ich kochamy swoich wychowanków - mówią Dziedzicowie. Mają czwórkę swoich dzieci, a wspólnie z nimi wychowali jeszcze 34 cudzych, jako rodzice z zawodu. - A ile mamy wnucząt! - dodaje Paweł Dziedzic, próbując je wszystkie zliczyć. - Jest ich 24, nie, jednak 25. Ostatnio przecież dzieciaczek urodził się jednemu z synów w Zakopanem - szybko prostuje.

Anna Duda mówi, że najbardziej po latach docenia u Dziedziców ich ogromną wyrozumiałość i szacunek, jakim darzą każdego małego człowieka z osobna.

- Pamiętam, że jak dzwonił ojczym i chciał rozmawiać z tatą, czyli Pawłem Dziedzicem, to zawołałam: Tato, dzwoni tata! Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Nikt się nie obraził - opowiada.

Biologiczna mama Anny zmarła, gdy dziewczynka miała 12 lat. Ojczym też już nie żyje.

- Tata chyba nie wytrzymał tej presji i samotności. Budował dom, chciał bym z nim i moim obecnym partnerem w nim zamieszkała - mówi kobieta, zawieszając na krótko głos. - Popełnił samobójstwo. Może gdyby wiedział, że jestem w ciąży, poczekałby na wnuka.

Anna ma już dwoje swoich dzieci, ale coraz częściej nachodzi ją myśl, że powinna jak jej rodzice założyć rodzinę zastępczą. - To nie o powinność chodzi. To wypływa gdzieś ze środka i czuję, że to moje powołanie. Będę mieć jeszcze większą rodzinę! Tylko muszę przekonać do tego partnera - mówi Anna Duda (jej imię i nazwisko zostały zmienione).

ZAWODOWE RODZINY
Ośrodek Wsparcia i Terapii Rodzin w Nowym Sączu po raz drugi zorganizował Tydzień Rodzicielstwa Zastępczego. To okazja do podziękowania rodzinom zastępczym, ale i apel do innych, którzy mogliby podjąć się trudu wychowania nie swoich dzieci. Henryk Leśniara, dyrektor ośrodka nie ukrywa, że choć w Nowym Sączu funkcjonuje ponad 80 rodzin zastępczych, w tym 16 zawodowych, to potrzeby są znacznie większe. - W dobie kryzysu rodziny, musimy szukać domów dla coraz większej liczby dzieci - dodaje Henryk Leśniara, zachęcając do zapoznania się z ideą rodzicielstwa zastępczego. Ośrodek mieści się przy ul. Kolegiackiej 2 w Nowym Sączu, tel. 18442 23 73.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska