Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto krytykuje burmistrza Janeczka, niech się liczy z wezwaniem do sądu

Redakcja
Marzena Drzewińska (z lewej) i Kazimiera Sikorska mówią, że burmistrz Janeczek łamie zasadę wolności słowa
Marzena Drzewińska (z lewej) i Kazimiera Sikorska mówią, że burmistrz Janeczek łamie zasadę wolności słowa Alicja Fałek
Kazimiera Sikorska publicznie skrytykowała burmistrza za drogi bankiet i gabinetowe decyzje. Zbigniew Janeczek pozwał radną za naruszenie dóbr osobistych. Chce przeprosin i kary finansowej.

Radna Kazimiera Sikorska jest przekonana, że burmistrz Piwnicznej łamie jej konstytucyjne prawo do wolności słowa.

Zbigniew Janeczek i jego zastępca, pozwali radną za naruszenie ich dobrego imienia.

- Nie złamałam prawa. Zostałam wybrana przez mieszkańców, żeby reprezentować ich głos - podkreśla Kazimiera Sikorska. - Dlatego mam prawo mówić i pisać o sprawach, które budzą moje wątpliwości i zastrzeżenia.

Ale burmistrz Zbigniew Janeczek i jego urzędnik Mariusz Lis uznali, że radna przekroczyła dopuszczalną granicę krytyki władzy. Argumentują, że opublikowała artykuł z niesprawdzonymi informacjami, przedstawiając ich w negatywnym świetle, przez co stracili wiarygodność.

Kto w tym sporze ma rację, rozstrzygnie sąd. Burmistrz i jego zastępca złożyli cywilny pozew przeciwko radnej.

Kaganiec na miesięcznik

Zaczęło się od publikacji protokołu z sesji, która odbyła się 21 października 2015 r, na łamach gminnego miesięcznika „Znad Popradu”.

- Burmistrz zarzucił, że moje interpelacje zawierały język nienawiści i insynuacje - mówi Kazimiera Sikorska. - Napisałam więc artykuł, w którym odniosłam się do tych słów. Zdecydowałam się przybliżyć mieszkańcom o jakie sprawy pytałam. Przecież mam do tego prawo, a co więcej uważam, że to mój obowiązek - mówi radna.

Artykuł zatytułowany „Zaszczyt nakłada ciężar” ukazał się w styczniu 2016 roku.

- To nie był anonim. Radna podpisała się pod nim z imienia i nazwiska - zauważa Barbara Paluchowa, poetka i malarka, ówczesna redaktor naczelna miesięcznika. - Moim zdaniem nie naruszyła niczyich dóbr. Mamy w Polsce wolność słowa. Władza musi się liczyć z krytyką. Że tekst nie spodobał się burmistrzom? Trudno to komentować - mówi piwniczanka.

Barbara Paluchowa dodaje, że przez 25 lat była tworzyła gazetę dla Piwniczan. W tym czasie wielokrotnie publikowała materiały krytyczne wobec władzy. Nigdy jednak nie spotkała się z taką reakcją.

Burmistrz Janeczek udzielił naczelnej „reprymendy” i zażądał wglądu do artykułów, zanim pójdą do druku. Sprawę opisaliśmy, jako atak na lokalna prasę. Na łamach „Gazety Krakowskiej” Janeczek tłumaczył się wtedy, że gmina jest wydawcą pisma, dlatego publikowane w nim informacje powinny być przez nią weryfikowane. - Przygotowałam więc moje ostatnie, jubileuszowe wydanie miesięcznika i zrezygnowałam z funkcji - przypomina Paluchowa. - Nie zgodziłam się na cenzurowanie treści. Straciłabym niezależność.

Nie przyjęli krytyki

Burmistrz i jego urzędnik, którzy poczuli się urażeni artykułem Kazimiery Sikorskiej, wysłali radnej w kwietniu ubiegłego roku wezwanie do publicznych przeprosin. Zażądali też po 20 tys. zł zadośćuczynienia. - Odmówiłam, bo nie mam sobie nic do zarzucenia - przekonuje Sikorska. - Opierałam się na faktach i informacjach, które pozyskałam pełniąc mandat radnej. Także o odpowiedzi na moje interpretacje.

Najbardziej oburzył Janeczka zarzut, że podejmuje decyzje w „zaciszu gabinetu, przy udziale wąskiej grupy radnych”. Jako przykład radna podała remont 14 dróg w Kosarzyskach, drogi w Zubrzyku-Łomnicy oraz naprawę nawierzchni w Majerzu.

- Jak to inaczej nazwać, skoro niektórzy radni, w tym ja, o tych remontach dowiedzieli się po fakcie? - pyta Sikorska. - Burmistrz sam podjął decyzję o wycięciu 50 metrów sześciennych drzewa z gminnych lasów i przekazaniu go Stowarzyszeniu Nasz Dom na budowę ośrodka dla niepełnosprawnych. Sama idea była szczytna, ale moje zastrzeżenie wzbudził fakt, że uchwałę podejmowaliśmy, kiedy drzewo zostało przekazane na budowę.

W swoim artykule odniosła się do zmiany firmy zapewniającej gminie obsługę prawną (ta sama firma reprezentuje burmistrza prywatnie - przyp. red.), dodatkowych kosztów budowy hali sportowej w Piwnicznej i ogromnych wydatków (ponad 40 tys. zł) na bankiet z okazji otwarcia obiektu.

- Jako radna mam prawo składać interpelacje i zadawać pytania w sprawach dotyczących gospodarowania finansami publicznymi - przypomina Sikorska, która już trzecią kadencję sprawuje mandat. - W demokratycznym świecie konstruktywne różnice zdań są normą.

Ale burmistrz dociekliwość radnej zinterpretował jako atak, który naruszył jego dobra osobiste i sprawę skierował do sądu.

Skąd taka reakcja? Zbigniew Janeczek nie chce o tym rozmawiać. Odesłał nas do prawnika.

- Podjęliśmy kroki pojednawcze, ale do zawarcia ugody nie doszło - podkreśla adwokat Marian Bieniek, reprezentujący burmistrza i jego zastępcę. - Naszym zdaniem radna przekroczyła dopuszczalny poziom krytyki i podała w artykule nieprawdę. Naruszyła dobra osobiste moich klientów - kwituje.

W uzasadnieniu pozwu podnosi, że informacje podane przez radną Sikorską nie zostały zweryfikowane. Dowodzi, że przedstawiła Zbigniewa Janeczka i Mariusza Lisa w negatywnym świetle, czym naraziła ich na utratę zaufania niezbędnego do pełnienia funkcji burmistrza oraz wiceburmistrza. Obaj samorządowcy domagają się publikacji przeprosin na łamach gminnego pisma „Znad Popradu” i wpłaty 40 tys. zł na OSP w Głębokiem.

Kara za Facebooka

Nie tylko radna została wezwana przez burmistrzów uzdrowiska do przeprosin.

- Na swoim prywatnym profilu facebookowym 29 listopada opublikowałam emocjonalny post, po tym jak dowiedziałam się o podwyżkach wynagrodzenia burmistrza i radnych oraz rocznych nagrodach - mówi Marzena Drzewińska, mieszkanka Piwnicznej i działaczka społeczna. - Uznałam to za hańbę, w sytuacji kiedy gmina jest bardzo zadłużona.

Na wpis natychmiast zareagował wiceburmistrz Lis, który stwierdził, że nie dostał 5 tys. zł nagrody, tylko nieco ponad 4 tys. zł i wnioskował o publikację przeprosin. Mieszkanka Piwnicznej to uczyniła, ale z zastrzeżeniem, że zażąda od burmistrza dokładnych danych o nagrodach.

- Kilka dni później otrzymałam listy od prawnika. Obaj panowie stwierdzili, że naruszyłam ich dobra osobiste - relacjonuje piwniczanka. Na wezwanie odpowiedziała, ale nie zamierza płacić 20 tys. zł.

- Ogranicza nam się wolność słowa - mówi Marzena Drzewińska. - Doszło do tego, że nie można powiedzieć słowa krytyki, bo zaraz narusza się dobra osobiste i godzi w wizerunek burmistrzów - oburza się mieszkanka Piwnicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kto krytykuje burmistrza Janeczka, niech się liczy z wezwaniem do sądu - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska