Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci proszą o chodniki do szkół

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Rodzice odprowadzają lub odwożą swoje dzieci do szkoły, bo boją się, że potrąci je samochód
Rodzice odprowadzają lub odwożą swoje dzieci do szkoły, bo boją się, że potrąci je samochód Katarzyna Gajdosz
Choć przy drodze powiatowej znajdują się trzy podstawówki, starostwo nie zadbało o budowę chodnika

Maria Motyka z Boguszy w gminie Kamionka Wielka do dziś trzęsie się, kiedy opowiada o zdarzeniu, kiedy omal z synem nie stali się ofiarami wypadku. Szli poboczem, gdy naprzeciwko środkiem drogi jechał autobus. Nie zauważył innego samochodu i w ostatniej chwili, chcąc uniknąć zderzenia, zjechał na bok. - Wprost na nas. Szarpnęłam dziecko i odskoczyliśmy, unikając uderzenia. Wpadliśmy do rowu - opowiada pani Maria.

Nie chce myśleć, co by się stało, gdyby syn szedł tego dnia sam do szkoły. Rodzice uczniów z Boguszy, ale i Królowej Górnej oraz Królowej Polskiej w trosce o bezpieczeństwo swoich dzieci, odprowadzają swe pociechy do podstawówek. Przy drodze nie ma bowiem chodnika.

- Od przeszło trzydziestu lat mieszkańcy nie mogą doprosić się o jego budowę. Czy naprawdę ktoś musi okupić to ogromnym cierpieniem, żeby zauważono problem? - pyta Tomasz Świgut, tata zerówkowicza i trzecioklasisty z SP w Boguszy.

Zaniepokojeni są również kierowcy. Natężenie ruchu na drodze z Nowego Sącza w stronę Florynkij z roku na rok jest coraz większe.

- Nieraz kierowcy zatrzymują się przed szkołą i przychodzą do mnie na skargę. Mówią, że dzieci idą ulicą. Pytam wówczas: jak mają inaczej, skoro nie ma chodnika, a pobocze jest zbyt wąskie? A zimą, gdy spadnie śnieg, nie ma go wcale - rozkłada ręce Stanisław Poręba, dyrektor Zespołu Szkół Podstawowo-Gimnazjalnych w Królowej Górnej. Przypomina wypadek, jaki wydarzył się 1 września ub. r. Kolumna dzieci szła poboczem na mszę rozpoczynającą rok szkolny, gdy tuż przed nimi zderzyły się dwa samochody. - Jedna z nauczycielek w ostatniej chwili pchnęła ucznia, ratując go przed potrąceniem - opowiada Poręba. Dla niego absurdem jest, że na ruchliwej drodze nie ma nawet przejść dla pieszych. - Nie można bezpiecznie przejść na drugą stronę ulicy, bo zgodnie z przepisami pasy można namalować wówczas, gdy przy drodze jest... chodnik - wyjaśnia.

Kazimierz Siedlarz, wójt Kamionki Wielkiej podkreśla, że to nie jest droga gminna, a powiatowa i obowiązki jej modernizacji oraz budowy chodnika ciążą na starostwie. - Mimo to przygotowaliśmy za własne pieniądze dokumentację budowy chodników przy drogach powiatowych. Zabezpieczamy też 200-300 tys. zł rocznie na te inwestycje - mówi wójt. Dodaje, że problem w tym, iż zaplanowany chodnik na pewnych odcinkach wychodzi poza pas drogowy. W takiej sytuacji zarządca musi wydzielić grunty. - To wiąże się z kosztami, wypłatą odszkodowań. Nas na to już nie stać. To zadanie powiatu - mówi wójt.

Adam Czerwiński, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Sączu, również zasłania się brakiem funduszy. - To nie jest jedyna potrzeba. Mamy ograniczony budżet, a kilometr chodnika to koszt miliona złotych - wylicza. Mimo to jest przekonany, że wspólnie z gminą uda się w najbliższych dniach wypracować projekt, który pozwoli na rozpoczęcie budowy chodnika aż do Boguszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska