Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice. Listonosze mają już dość! Chcą tys. zł podwyżki i mniej pracy

Bogumił Storch
Oddział pocztowy przy ul.Lwowskiej w Wadowicach będzie miejscem czwartkowych negocjacji protestujących listonoszy z zarządem spółki
Oddział pocztowy przy ul.Lwowskiej w Wadowicach będzie miejscem czwartkowych negocjacji protestujących listonoszy z zarządem spółki Bogumił Storch
W powiecie wadowickim zbuntowało się ponad 80 listonoszy. Jeśli ich dzisiejsze negocjacje z zarządem spółki zakończą się fiaskiem, dojdzie do strajku a wtedy ludzie mogą nie dostać listów. Listonosze grożą też masowymi odejściami z pracy. Pocztowcy domagają się nie tylko tysiąca złotych podwyżki, ale i zmniejszenia rewirów do obsługi. - Mamy sygnały, że nasi koledzy z całej Małopolski mogą się przyłączyć do strajku - twierdzą protestujący.

80 pracowników Poczty Polskiej SA z powiatu wadowickiego, czyli większość, grozi strajkiem. Listonosze żądają tysiąca złotych podwyżki i zmniejszenia rewirów, po których muszą rozwozić przesyłki.

- Jesteśmy przeciążeni robotą, nosimy nieraz po trzy torby pełne listów i często pracujemy jeszcze po godzinach, wożąc przesyłki po górzystych przysiółkach własnymi samochodami. Albo prezes się zgodzi na nasze postulaty albo będzie strajk. Do tej pory byliśmy ignorowani - tłumaczy Piotr Mamcarczyk, doświadczony listonosz z Andrychowa.

Dziś, w czwartek, w oddziale poczty przy ulicy Lwowskiej w Wadowicach, dojdzie do negocjacji protestujących z przedstawicielami kierownictwa poczty. Wczoraj atmosfera w tej placówce była bardzo napięta. Naczelnik poczty odmawiał rozmów z dziennikarzami, a jego podwładni skarżyli się, że zasugerowano im, by nie wypowiadali się publicznie.

Przebieg negocjacji też zostanie utajniony. - Rozmowy będą się toczyć w trybie wewnętrznym, bez udziału mediów czy osób z zewnątrz - wyjaśnia Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej SA.

Gniew doręczycieli przesyłek spowodowany jest, jak twierdzą, przede wszystkim bardzo niskim uposażeniem.

- W tej chwili listonosz rozpoczynający pracę zarabia 1499 zł na rękę. To za mało, by myśleć o założeniu rodziny, nie mówiąc już o jej wyżywieniu, a po kredyt do banku też nie ma po co iść, bo wyśmieją. Za nadgodziny nic nie dostajemy - skarży się Piotr Mamcarczyk, doświadczony listonosz z Andrychowa. Wyliczył, że za pełny etat, 170 godzin pracy miesięcznie otrzymuje 2150 zł wynagrodzenia zasadniczego brutto. Twierdzi, że za takie pieniądze coraz bardziej nie chce się mu przychodzić do pracy.

- Więcej zarobić można nawet na kasie w hipermarketach - tłumaczy. Listonosze pocztę dostarczają własnymi, prywatnymi samochodami. I tego też mają już dość.

- Płacą nam po 83 grosze za kilometr. Stawka nie zmieniła się od 10 lat, podczas gdy paliwo drastycznie podrożało w tym czasie - opowiada. Stracili też prawo do miesięcznych premii w wysokości 100 i 150 zł brutto.

- Zabrano nam je bez słowa wyjaśnienia. Po prostu pewnego dnia zmuszeni byliśmy do podpisywania w tej sprawie aneksów pod groźbą utraty zatrudnienia - opowiada nam anonimowo jeden z wadowickich listonoszy.

Pracownicy poczty mają też drugi postulat. Twierdzą, że są przeciążeni nadmierne rozdmuchaną listą obowiązków. Wszystkiemu winne jest tu tak naprawdę zamieszenie związane z przetargami na doręczanie listów poleconych z sądów.

- Kilka lat temu Poczta Polska straciła tę usługę na rzecz In Postu. Wtedy zmniejszono nam ilość rejonów do obsługi, po prostu powiększając je, a część ludzi pozwalniano.

- Teraz gdy nasza firma znów jest monopolistą, to zamiast zatrudnić z powrotem ludzi, orze się nami, dokładając pracy. Takich rejonów obsługujemy teraz po kilka - opowiada Mamcarczyk.

Tłumaczy, że wielu pracowników po prostu fizycznie nie daje rady dowozić listów na tak rozległym terenie, który dodatkowo w powiecie wadowickim pełen jest górzystych, trudno dostępnych przysiółków.

- Chłopaki nie wytrzymują. Teraz ośmiu poszło na zwolnienia lekarskie. Byli wykończeni, bo z roboty przed zapadnięciem zmroku nigdy nie wracali. Pozostali w naszym oddziale, czyli 14 osób, musi teraz tyrać też za nich na ich rejonach - mówi wadowicki listonosz. - Idąc na rejon, dźwigamy nieraz po trzy torby pełne przesyłek, a jeszcze i tak trzeba nieraz wracać po resztę listów - dodaje.

Blisko 80 listonoszy z terenu powiatu wadowickiego w końcu się zbuntowało.

Grożą, że w ramach strajku przestaną dostarczać przesyłki, a jeśli i to nie pomoże, po prostu masowo będą się zwalniać i sparaliżują tym samym pracę miejscowych oddziałów pocztowych.

- Miesiąc temu wysłaliśmy list z naszymi postulatami do szefa poczty w Warszawie Przemysława Sypniewskiego. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi - skarżą się.

Dziś po godzinie 16 w Wadowicach dojść ma do rozmów załogi z przedstawicielami spółki.

- Poruszymy ze związkami zawodowymi tematy wynagrodzeń. Konsultujemy system premiowy tak, aby premie znowu stały się bardziej dostępne dla pracowników. Poczta, w miarę swoich możliwości i posiadanych zasobów, stara się dzielić zyskami z pracownikami - przekonuje Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej SA.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wadowice. Listonosze mają już dość! Chcą tys. zł podwyżki i mniej pracy - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska