Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama żołnierz. Najtrudniejsze są rozstania

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Agnieszka Kierepka-Hoła od dziecka lubiła chodzić w hełmie. Nie był to jednak hełm wojskowy, a strażacki, bo jej tata służył w Państwowej Straży Pożarnej w Oświęcimiu. Wówczas nie przypuszczała, że swoją przyszłość zwiąże z armią.

- Do wojska trafiłam przez przypadek - wspomina 32-latka. Po ukończeniu technikum o profilu ekonomicznym poszłam na staż. Z „pośredniaka” dostałam skierowanie do Wojskowej Komendy Uzupełnień w Oświęcimiu.

Spodobało jej się tam. Po odbyciu stażu wystartowała w konkursie na stanowisko statystyka. Okazała się najlepsza i otrzymała tę posadę. Potem awansowała. Od 2015 r. jest specjalistą w poważnie brzmiącym Wydziale Planowania Mobilizacyjnego i Administrowania Rezerwami.

Pani Agnieszka postanowiła zrobić krok dalej i teraz stara się o angaż w armii zawodowej. - Żałuję, że tak późno się na to zdecydowałam - podkreśla.

W styczniu rozpoczęła czteromiesięczną służbę przygotowawczą. Łatwo nie było. Ćwiczenia na mrozie, zmęczenie i odciski mocno dały jej się we znaki, jednak najgorsza była rozłąka z bliskimi.

- Bałam się, jak bez mamy poradzą sobie synowie - podkreśla Agnieszka Kierepka-Hoła, która jest matką 2-letniego Jakuba oraz 5-letniego Tomasza. Jak się okazało to dzieci lepiej sobie poradziły z rozłąką niż ona.

- Ja chyba bardziej za nimi tęskniłam - mówi z uśmiechem. Codziennie starała się dzwonić do domu, by choć przez chwilę porozmawiać z bliskimi.

Najtrudniejsze były pożegnania, gdy musiała wsiąść do pociągu i odjechać. Raz na stację kolejową zabrała starszego synka. To nie był dobry pomysł, bo maluch rozpłakał się i matce krajało się serce, gdy musiała go zostawić. Omal wtedy nie zrezygnowała.

W dążeniu do celu mocno wspiera ją mąż, który zajmuje się dziećmi, gdy jej nie ma. Gdy przyjeżdża do domu, starszy ze synów sobie żartuje: „O... mama, baczność!”.

Oświęcimianka służbę przygotowawczą odbyła w Dęblinie, gdzie szkolą się przyszli piloci. W koszarach luksusów nie było. Kobiety miały do swojej dyspozycji małe półki, gdzie musiały pomieścić wszystkie swoje rzeczy. Nie było miejsca na stertę kosmetyków, zresztą nie były potrzebne, bo nie można było się malować. - Na narzekanie czasu nie było, mieliśmy mocno napięty grafik zajęć - wspomina.

Musieli być w ciągłej gotowości, dowództwo często zmieniało rozkazy. Bieganiny nie było końca, raz do jednostki, raz na zewnątrz na ćwiczenia.

Spośród 100 osób odbywających wówczas służbę, 30 stanowiły kobiety. Agnieszka Kierepka-Hoła podkreśla, że większość tych kobiet to prawdziwe twardzielki. Lepiej jednak układała jej się współpraca w oddziałach mieszanych.

- Im więcej kobiet, tym więcej problemów - mówi z uśmiechem.

Służbę ukończyła z wyróżnieniem, otrzymała tytuł „wzorowego elewa”. To otworzyło jej drogę do kursu oficerskiego, na który pojechała na trzy miesiące do Wrocławia. Teraz czeka na nadanie stopnia oficerskiego przez prezydenta RP Andrzeja Dudę. - Wtedy rozpocznę starania o wstąpienie do armii zawodowej - uśmiecha się Agnieszka Kierepka-Hoła. A

Szopka w kościele św. Andrzeja

Szopki w krakowskich kościołach zachwycają i... zadziwiają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mama żołnierz. Najtrudniejsze są rozstania - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska