Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ławka niezgody w Kętach

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Pod oknem mieszkania Czesława Czyszczonia znajduje się ławka. Przesiadujące tam osobyzakłócają jego domowy spokój
Pod oknem mieszkania Czesława Czyszczonia znajduje się ławka. Przesiadujące tam osobyzakłócają jego domowy spokój Sławomir Bromboszcz
Nasz dziennikarz we wtorkowe popołudnie odwiedził 70-letniego Czesława Czyszczonia w jego mieszkaniu na os. Królickiego w Kętach. Mężczyzna zamknął okno w pokoju, by można było spokojnie porozmawiać. Z zewnątrz jednak wciąż docierały głosy ludzi siedzących na ławce tuż przy wejściu do klatki.

- Tak jest zawsze. Nawet włączony telewizor nie zagłusza tych rozmów - opowiada Czesław Czyszczoń.

Z trudem można zrozumieć jego słowa. Mówi bardzo niewyraźnie, co bardzo go stresuje, i przy tym się jeszcze bardziej denerwuje. Mówi o tym, że w weekendy, a teraz gdy jest ciepło, nawet częściej, ludzie przesiadują tu do późnych godzin nocnych. Nieraz piją alkohol, palą papierosy i przeklinają.

Rodzinna tragedia

Mężczyzna opiekuje się synem Jerzym, który do 12. roku życia był zdrowym, pełnym życia chłopakiem. Wtedy zachorował i by zdiagnozować źródło choroby wykonano biopsję. Niestety się nie udała i pacjent został sparaliżowany. Nie miał odpowiedniej rehabilitacji, gdy był dzieckiem i do dziś jest całkowicie niesprawny. Nawet nie potrafi samodzielnie jeść.

- Taki los zgotowali mu lekarze. Chcę, by miał choć trochę spokoju, tyle mu się należy - mówi zrozpaczony mężczyzna.

W opiekę nad synem wkłada całe serce. Z uwagi na przekroczenie progu dochodowego, który wynosi nieco ponad 500 zł na osobę, Gminny Ośrodek Społeczny w Kętach nie może mu zaproponować wsparcia finansowego. Zaoferowano mu inny rodzaj pomocy - kogoś, kto pomagałby w opiece nad Jerzym.

Pan Czesław postanowił jednak opiekować się synem sam, dopóki starczy mu sił. Nie wszyscy mieszkańcy bloku wiedzą, w jak ciężkim jest stanie i być może właśnie to sprawia, że nie rozumieją trudnej sytuacji rodziny.

Ławka znika i pojawia się

Pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej na wniosek Czyszczonia dwa miesiące temu zdemontowali ławkę stojącą przy klatce.

- Rozumiem jego argumenty. Nie dziwię się, że przeszkadza mu, dlatego została usunięta - mówi Andrzej Prus, kierownik wydziału technicznego firmy Komax, która zarządza budynkiem.

Rodzina krótko cieszyła się z ciszy. Kilka dni po zdemontowaniu ławki do zarządcy wpłynęła z kolei petycja podpisana przez większość mieszkańców klatki, przy której stała sporna ławka. Domagali się jej przywrócenia. Argumentowali, że mieszkają tu matki z dziećmi, które potrzebują miejsca, by usiąść na dworze z pociechami.

Zaledwie po tygodniu pracownicy Komaxu ponownie pojawili się na os. Królickiego i zamontowali ją.

- Ławki stawiane są na wniosek mieszkańców. Tak też było w tym przypadku - zapewnia Andrzej Prus. Jak tłumaczy, zadecydował demokratyczny głos większości mieszkańców. Z tyłu bloku znajdują się inne ławki, z których mało kto korzysta.

- Gdy tam siedzą ludzie, nikomu to nie przeszkadza - podkreśla Czyszczoń. Jego zdaniem, gdyby ławki przed klatką nie było, wtedy ludzie korzystaliby właśnie z tamtych. Prosi o to sąsiadów. Problem nieco mogłaby też zniwelować wymiana okien w mieszkaniu Czyszczonia od strony ulicy.

Wymiana okien

Obecne okna nie tłumią dźwięku, nawet gdy są zamknięte, słychać prowadzoną na zewnątrz cichą rozmowę. Zarządca nie wyklucza, że pomoże przy ich wymianie.

- Do tej pory nie mieliśmy takiej sprawy. Przyjrzymy się jej dokładnie - zapewnia Andrzej Prus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska