Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą skrócić kadencję Mateusza Klinowskiego. Co na to mieszkańcy?

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Mateusz Klinowski nie ma lekko. Opozycja bez przerwy patrzy mu na ręce
Mateusz Klinowski nie ma lekko. Opozycja bez przerwy patrzy mu na ręce Bogumił Storch
Czy to początek końca burmistrza? Mateusz Klinowski kiedyś chciał odwołać Ewę Filipiak. Rewanż jest możliwy. Dziś jego przeciwnicy chcą go odwołać jesienią, w referendum.

W 2013 r. w Wadowicach obyło się referendum w sprawie odwołania burmistrz Ewy Filipiak. Doprowadziła do niego Inicjatywa Wolne Wadowice, której przewodził radny Mateusz Klinowski.

Referendum uznano za nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji, ale rok później Mateusz Klinowski wygrał z Ewą Filipiak wybory i przejął władzę w mieście.

- Dzięki referendum Klinowski i jego ludzie zyskali dużą popularność i mieli darmową reklamę w mediach, co potem pozwoliło mu odnieść sukces w wyborach - twierdzi Elżbieta Łaski, który przyznaje, że wtedy też wspierała obecnego burmistrza. Dziś chce jednak go odwołać. Zapowiada, że założy stowarzyszenie. Jego członkowie będą zbierać wśród mieszkańców podpisy za referendum. Dlaczego?

- Zawiódł nasze oczekiwania. Wadowice nie mogą czekać na zmianę szefa aż dwa lata, do końca tej kadencji, bo każdy dzień to straty finansowe, spowodowane niekompetencją Mateusza Klinowskiego - mówi opozycjonistka.

Pomysł referendum podoba się też posłom: Józefowi Brynkusowi (Kukiz’15) i Ewie Filipiak (PiS).

Co na to Mateusz Klinowski? - Miasto ma dobrego gospodarza - przekonuje i przytacza liczne argumenty „za”.

Nie martwi się pomysłami swoich przeciwników, bo jest przekonany, że nawet jeśli zbiorą wymaganą ilość podpisów, to mieszkańcy nie przyjdą głosować za jego odwołaniem.

Zaczęło się od jednoosobowej pikiety, a skończy na skróceniu kadencji burmistrza?

W Wadowicach powstaje stowarzyszenie mieszkańców, które ma jeden cel: doprowadzić do referendum w sprawie odwołania burmistrza Mateusza Klinowskiego.

Za pomysłem stoi Elżbieta Łaski, znana w Wadowicach z krytykowania poczynań władz miasta. Do tej pory ani burmistrz, ani czołowi lokalni politycy nie traktowali jej protestów poważnie.

Co się zmieniło?

Akcja pod hasłem „Odwołajmy Klinowskiego” robi się coraz popularniejsza i bardzo szybko zyskuje kolejnych sprzymierzeńców. Kartki z napisami „Wadowice padły łupem złodzieja” oraz „Odwołajmy Klinowskiego” naklejane są m.in. na nieczynnych już od dawna infokioskach Urzędu Miasta oraz wyświetlane w lokalnej telewizji kablowej.

Elżbieta Łaski namawia w ten sposób mieszkańców, by wsparli ją w przygotowaniu referendum.

- Mamy też ulotki. Członkowie stowarzyszenia, które powstanie w lipcu, zbiorą podpisy pod wnioskiem o referendum. Wystarczy do tego tylko pięć osób - mówi.

Inicjatorzy głosowania muszą w terminie 60 dni od powiadomienia komisarza wyborczego zebrać podpisy. Aby referendum mogło zostać zorganizowane, inicjatywę musi poprzeć co najmniej 10 procent uprawnionych do głosowania. W przypadku gminy Wadowice trzeba by zebrać ok. trzy tysiące podpisów.

Natomiast, by referendum było ważne, musiałoby w nim wziąć udział 8,5 tys. wyborców.

- To realne. Referendum może się odbyć w listopadzie - zapowiada Elżbieta Łaski.

Jej zdaniem, burmistrz Mateusz Klinowski przez 1,5 roku swoich rządów doprowadził Wadowice do zastoju.

Nic tu się nie dzieje?

- Brak nowych inwestycji. Rosną wydatki na utrzymanie burmistrza i jego świty, rekrutowanej często z jego znajomych - przekonuje.

Pomysł referendum popiera Józef Brynkus, wadowicki poseł Kukiz’15, który do listy „grzechów” burmistrza dorzuca m.in. sprawę budowy Beskidzkiej Drogi Integracyjnej.

- Blokowanie tej inwestycji poprzez bezsensowne żądania kolejnych konsultacji w sprawie jej przebiegu działa na szkodę miasta - twierdzi.

Przeciwnicy Klinowskiego mają nadzieję, że opozycja burmistrza dzięki kampanii referendalnej umocni się, ale obawiają się, że z powodu niskiej frekwencji trudno będzie o wynik głosowania, który „zrzuciłby” burmistrza ze stołka.

- Nawet, gdy to się nie uda, to Klinowski będzie miał jasny sygnał, że to, co robi, mieszkańcom się nie podoba - przekonuje poseł Brynkus.

Parlamentarzysta unika odpowiedzi na pytanie, czy sam ma zamiar stanąć na czele powstającego stowarzyszenia, a w przyszłości zastąpić Mateusza Klinowskiego w ratuszu. - Teraz jestem posłem - ucina.

O powrocie na fotel burmistrza nie chce też mówić posłanka PiS Ewa Filipiak. Zarówno jednak ona, jak i jej prawa ręka, szef biura poselskiego Stanisław Kotarba, też chcą referendum.

- Mieszkańcy mają już dość nieudolnych rządów Mateusza Klinowskiego - mówi Kotarba. - Zaznaczam jednak, że ani ja, ani też pani poseł Filipiak nie jesteśmy autorami tej inicjatywy, co głoszą poplecznicy burmistrza - dodaje.

Nie brakuje też zadowolonych z burmistrza.

- Jest spoza lokalnych układów i ma dobry pomysł z uwolnieniem rynku od samochodów - mówi wadowiczanin Michał Kołba.

Wielu uważa referendum za niepotrzebne i kosztowne.

- Poprzednie kosztowało nas 60 tys. złotych, a było nieważne. To pieniądze wyrzucone w błoto - mówi Anna Kamińska z osiedla „Pod Skarpą”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska