Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zieleń w Borku Fałęckim znika. Zamiast drzew - bloki

Piotr Rąpalski
Piotr Rąpalski
Wycięto drzewa w Lesie Borkowskim. Mimo, że współwłaścicielem działki jest dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. Tak powstają tereny pod place budowy.

Z drzew ogołocono hektarowy kawałek Lasu Borkowskiego przy ulicy Karabuły. Jego współwłaścicielem jest dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, Szymon Ziobrowski, któremu powinno zależeć na przyrodzie. Tłumaczy on jednak, że lasem zarządza jego brat. To on zlecił wycinkę. Wojciech Ziobrowski przyznaje, że skoro nowelizacja ustawy o ochronie przyrody ułatwiła karczowanie drzew, to po prostu z niej skorzystał. Choć, jak dodaje, nie ma pomysłu jak zagospodarować tę działkę.

- To prawdziwa tragedia dla tutejszej przyrody. Czy ta gigantyczna wycinka była zgodna z prawem? Z tym bezsensownym, niedawno wprowadzonym - podobno tak. Czy była słuszna? Na pewno nie - komentuje pani Iwona, która przesłała nam zdjęcie pozbawionego drzew terenu Ziobrowskich.

Pomysł na tę działkę miało miasto, wyznaczyło tam teren pod park w planie zagospodarowania przestrzennego, ale właściciele terenu ten zapis unieważnili w sądzie. Sprawa jeszcze się toczy w wyższej instancji, ale gmina jest raczej na przegranej pozycji. Tymczasem tajemniczy inwestor stara się o zgody budowlane dla tego terenu, by móc postawić tam bloki. Ziobrowscy zapewniają, że to nie oni i nikt z nimi nie rozmawiał też o zakupie działki.

Zieleń w Borku Fałęckim znika. Zamiast drzew - bloki

Co ciekawe taki sam zapis w planie urzędnicy wprowadzili również dla większej części Lasu Borkowskiego położonej przy ul. Żywieckiej. Mieszkańcy obawiają się, że i tam zieleń nie będzie chroniona, a prywatni właściciele, w tym rodzina Ziobrowskich, która również tam ma sporo ziemi, dokonają kolejnych wycinek.

- Sami musimy dbać o las, a to kosztuje. Wielokrotnie zwracaliśmy się do miasta o wykup tego terenu, jednak nie przyniosło to żadnych rezultatów - komentuje Wojciech Ziobrowski. Proponował gminie 15 ha za 10 mln zł, ale do transakcji nie doszło.

Jednakże problem nie dotyczy tylko Lasu Borkowskiego, ale całej dzielnicy. W kilkunastu miejscach, jeszcze zielonych, gdzie rosną drzewa, inwestorzy starają się o zgody budowlane i planują bloki oraz biurowce. Wielu z nich już uzyskało potrzebne dokumenty.

- Nie mamy prawa odmówić wydania decyzji zgodnej z żądaniem inwestora pod warunkiem zgodności zamierzenia budowlanego z przepisami prawa - tłumaczy Adam Bik-Multanowski, wicedyrektor Wydziału Architektury i Urbanistyki Urzędu Miasta Krakowa.

To znana od lat śpiewka urzędników. Chronić przed zabudową grunty mogą plany zagospodarowania, ale w wielu miejscach w Borku Fałęckim, gdzie budować chcą inwestorzy, plany nie obowiązują. A tam gdzie są, często zezwalają na zabudowę obszarów zielonych.

Teraz zabetonują Borek?
Na wykarczowanych w ostatnich miesiącach terenach zielonych liczni inwestorzy szykują się do rozpoczęcia budowy bloków. Szczególnie widać to w Borku Fałęckim. Po liczbie wydanych decyzji o warunkach zabudowy i pozwoleń budowlanych oraz wnioskach o takie zgody złożonych do gminy można przypuszczać, że w najbliższych latach pod blokami zniknie tam mnóstwo wolnej przestrzeni.

Tereny te powinny być chronione planami zagospodarowania, ale plany w dużej mierze pozwalają na intensywną zabudowę. Co więcej, w części Lasu Borkowskiego, gdzie urzędnicy akurat wyznaczyli w planie zieleń chronioną, zapis ten został już unieważniony po skardze właścicieli działki. A jej współwłaścicielem jest... dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego! Mimo to wykarczowano tam już prawie hektarowy obszar.

Taki sam los może spotkać pozostałą część Lasu Borkowskiego, która w znacznej mierze znajduje się w rękach prywatnych, w tym również rodziny dyrektora TPN.

(Nie)chroniony las
Największe oburzenie mieszkańców budzi to, co się dzieje w północnej części Lasu Borkowskiego. Właśnie kończy się tam wycinka drzew na prawie hektarowej działce (na zdjęciu) na północ od ulicy Karabuły. A tajemniczy inwestor planuje tam bloki, choć na razie urzędnicy dali mu decyzją odmowną. Tajemniczy, bo właściciele działki zapewniają, że nie występowali do gminy o decyzje budowlane.

Z doświadczenia wiadomo jednak, że w końcu prawnikom deweloperów udaje się wymóc na magistracie wydanie zgód na zabudowę. Chyba, że teren chroni plan zagospodarowania.

"Polska w trocinach". Internauci reagują na rzeź drzew

Tak miało być w tym wypadku, bo plan „Polana Żywiecka” uchwalony w 2013 roku przewiduje na wspomnianej działce zieleń parkową. Niestety, dokument został skutecznie zaskarżony u wojewody i w części unieważniony. Potwierdził to Wojewódzki Sąd Administracyjny w swoim wyroku.

- Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Odwołaliśmy się do wyższej instancji. Ustalenia planu dla tego obszaru nadal obowiązują - mówi Jan Machowski z biura prasowego magistratu. Dodaje, że z powodu toczącego się sporu prawnego żadne zgody budowlane nie są od 2013 roku wydawane dla tej działki. Na razie.

Urzędnicy chyba jednak pogubili się w sprawie wycinki. W swojej odpowiedzi do nas piszą; „Obszar ten jest objęty planem zagospodarowania, a jego cześć jest przeznaczona jako ZP - zieleń publiczna. Takie przeznaczenie nie chroni jednak drzew przed usunięciem. Zabronione jest jedynie dalsze przekształcanie i zabudowa terenu”. Ale równocześnie w tej samej odpowiedzi magistratu czytamy, że w terenach ZP tego planu obowiązuje: „zakaz wycinki drzew za wyjątkiem cięć pielęgnacyjnych, sytuacji zagrożenia życia lub mienia wynikających z przepisów odrębnych oraz niezbędnych do realizacji inwestycji wymienionych w ust. 3 planu”. A tam czytamy o ścieżkach spacerowych, boiskach, ławkach, placach zabaw. Bo według planu teren ten powinien być parkiem.

Czy zatem pod takie inwestycje wycięto hektar lasu? Raczej nie. Ale urzędnicy zaznaczają przy tym, że Las Borkowski jest lasem tylko z punktu widzenia przyrodniczego, bo prawnie lasem nie jest i według znowelizowanej ustawy o ochronie przyrody można go wycinać.

Działka dyrektora
Okazuje się, że jednym ze współwłaścicieli tego terenu jest Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. Ochrona zieleni, nawet poza Tatrami, powinna zatem być mu bliska. Dyrektor wyjaśnia jednak, że jest mniejszościowym udziałowcem terenu i w tej sprawie ma odmienne zdanie od swojego brata, który posiada większą część gruntu. - Nie chcę komentować sprawy. Miałem negatywny stosunek do tej wycinki, ale mój brat ma inną wizję - ucina dyrektor TPN.

Wojciech Ziobrowski, brat dyrektora, przyznaje, że przez lata borykał się z tym gruntem, z którym nic nie mógł zrobić. To on też zaskarżył zapisy planu dotyczące wspomnianej działki. A gdy pojawiła się możliwość prawna wycinki, dzięki nowelizacji ustawy o ochronie przyrody, to po prostu z niej skorzystał. Na razie nie wie, co zrobi z gruntami, na których wycinane są drzewa. Zaznacza, że nie jest deweloperem.

Ktoś jednak wnioskował do gminy o ustalenie warunków dla zabudowy wielorodzinnej dla tej działki. Możliwe, że to tajemniczy deweloper, który planuje odkupić ją od Ziobrowskich, a na razie sprawdza, na co pozwoli mu tam gmina. Można występować o decyzje o warunkach zabudowy dla cudzego terenu.

- Nie wnioskowaliśmy o warunki zabudowy dla tej działki. Szczerze mówiąc, zaskoczyła mnie ta informacja. Nie prowadzimy również żadnych rozmów w sprawie ewentualnej sprzedaży - mówi Wojciech Ziobrowski.

Pozostała część lasu
Sprawa tej działki powoduje niepokój o pozostałą cześć Lasu Borkowskiego, położoną na południe od ulicy Żywieckiej. Spora część znajduje się w rękach prywatnych, część w rękach gminy, kawałek ma też powiat krakowski. Plan zagospodarowania również tam przewiduje zieleń parkową, ale jeśli właściciele działek znów skutecznie go zaskarżą, to również tu mogą zniknąć drzewa i powstać z czasem bloki. A właścicielem części gruntów w tym miejscu jest również rodzina Ziobrowskich.

- Wątek Lasu Borkowskiego ciągnie się od 10 lat. Wielokrotnie występowaliśmy do miasta o zainteresowanie się sprawą i wykup tego terenu. Bez efektu - mówi Wojciech Ziobrowski.

Jak tłumaczy, jest za tym, żeby Kraków był miastem zielonym, ale sprawa terenów, które należą do niego stała się patologiczna. Ma pretensje, że miasto na prywatnych działkach chce urządzać zieleń planami miejscowymi, chociaż w studium zagospodarowania dla całego Krakowa tereny te są przeznaczone pod zabudowę.

- Płacimy po kilka tysięcy złotych co kilka miesięcy za wywóz śmieci z terenu lasu. Musimy dbać o niego, usuwać spróchniałe gałęzie, które mogą zagrażać życiu i zdrowiu. Co chwilę wzywa nas straż miejska. Bo najpierw jedni mieszkańcy wyrzucają w lesie śmieci, a potem inni dzwonią po straż, że śmieci są. To paranoja - mówi Ziobrowski.

Las nigdy nie został ogrodzony. Jest otwarty dla mieszkańców. Wiąże się to z kosztami dla jego właścicieli. Dlatego Wojciech Ziobrowski prosił, aby gmina przejęła grunty, poprzez zamianę na inne działki lub wykup. Chciał za 15 hektarów około10 mln złotych.

- Nie chodziło o żadne wielkie pieniądze, ani natychmiastową sprzedaż. Byłem gotów czekać, a płatność rozłożyć na wiele lat. Ale miasto nie potrafiło się nawet określić, czy jest zainteresowane wykupem - zaznacza.

Tereny pod zabudowę
Zabudowa w Lesie Borkowskim jest możliwa, ale to na razie groźba. Natomiast w kilkunastu innych rejonach Borku Fałęckiego inwestorzy dostali już zgody budowlane, a nawet rozpoczęli prace w terenie. Między północną częścią lasu a ulicą Karabuły już powstają trzy bloki, a dla sąsiednich działek wydano pozwolenie na małe osiedle domów jednorodzinnych.

Bloki mają powstać również na wykarczowanym terenie pomiędzy dwiema częściami lasu przy ul. Żywieckiej. Tereny zielone zostaną więc przedzielone.

Pod blokami i biurowcami znikną też ostatnie wolne tereny przy ul. Kobierzyńskiej. Wstępne zgody na budowę ma też potężne osiedle między północną częścią Lasu Borkowskiego a ul. Zalesie i Podhalańską. Wysoka zabudowa mieszkaniowa wkrada się też na tereny zielone od strony ulicy Zakopiańskiej.

Jak to możliwe? Nie jest tak, że urzędnicy planami chronią całą zieleń. W wielu miejscach w tej okolicy zezwolili na zabudowę mieszkaniową wysoką i tzw. niskiej intensywności. W praktyce pozwala to jednak deweloperom budować bloki lub przerośnięte domy jednorodzinne, mające od 3 do 4 pięter.

To pokazuje, że Borek może czekać podobny los do tego, jaki spotkał Ruczaj, gdzie osiedlami zabetonowano niemal każdy skrawek wolnej przestrzeni, a planuje się już kolejne bloki, na co również w planach zagospodarowania pozwalają tam urzędnicy.

Kraków dziś i przed laty. Jak się zmienił? [PORÓWNAJ ZDJĘCIA]

Źródło:Agencja Informacyjna Polska Press

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska