Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędniczy skandal w Krakowie. Wiceprezydent Katarzyna Król skarży się policji

Julia Kalęba
Działania wiceprezydent Król coraz mniej podobają się radnym Platformy Obywatelskiej. Nazywają je nawet skandalicznymi
Działania wiceprezydent Król coraz mniej podobają się radnym Platformy Obywatelskiej. Nazywają je nawet skandalicznymi Andrzej Banas
Katarzyna Król doniosła policji, że rodzice nawołują uczniów do nieposłuszeństwa. Wcześniej stanęli w obronie odwołanego dyrektora. Radni PO: to niedopuszczalne.

Fala krytyki wylewa się na Katarzynę Król, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji, po tym, jak doniosła policji na sfrustrowanych rodziców. Radni Platformy Obywatelskiej w radzie miasta takie posunięcie uważają za niedopuszczalne i krytykują działania Król, a trzeba przypomnieć, że to właśnie PO wprowadziła ją na stanowisko w magistracie. Nawet w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich oceniają działania wiceprezydent jako przedwczesne i zbyt radykalne. A mundurowi, po donosie Król, sprawdzają czy ze strony rodziców doszło do wykroczenia. Spór się zaognia i staje się coraz bardziej polityczny.

Wiele mocnych słów

Sprawa dotyczy Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 7 w Krakowie, gdzie w sierpniu doszło do odwołania dyrektora. Przeciwko zmianie zaprotestowali rodzice. Nie zgodzili się oni z kurator oświaty Barbarą Nowak, która wydała negatywną opinię o dotychczasowym dyrektorze Arturze Ławrowskim. Podczas jednego ze spotkań z wiceprezydent Krakowa Katarzyną Król, rodzice przyznali, że wobec zmiany dyrektora placówki są gotowi nie posłać dzieci do szkoły lub blokować jej wejście. - Padło wiele mocnych słów. Dziwne, że sprawa została zgłoszona aż na policję - mówi Renata Zięć, która również spotkała się z Katarzyną Król.

- Pani wiceprezydent powiedziała nam, że jeśli do 1 września nie będzie dyrektora, to trzeba będzie zamknąć szkołę. Odpowiedzieliśmy, że jak trzeba będzie, to sami ją zamkniemy - dodaje. Właśnie po tej rozmowie wiceprezydent Król zawiadomiła policję o publicznym nawoływaniu do nieposłuszeństwa i możliwości popełnienia wykroczenia. W piśmie podała, że zgodnie z Konstytucją w Polsce istnieje obowiązek nauki do 18. roku życia, a rodzice są zobowiązani wysyłać dzieci do szkoły.

- Wszyscy jesteśmy zdziwieni takim obrotem sprawy. Podczas spotkania z wiceprezydent Katarzyną Król wstawiliśmy się za byłym dyrektorem Arturem Ławrowskim, ale podkreślaliśmy, że przyszliśmy po to, by wspólnie wypracować jakieś rozwiązanie. Jesteśmy zawiedzeni, że pani wiceprezydent nie podjęła tego dialogu - komentuje Mariusz Świerczek, jeden z rodziców. Dodaje też, że czuje się oszukany.- Urząd zapewnił nas, że decyzja o zmianie dyrektora nie zapadnie przed naszym spotkaniem z prezydentem Jackiem Majchrowskim. Informacja ta jednak pojawiła się na stronie BIP jeszcze w trakcie obiecanego spotkania.

Ostatecznie, w ramach protestu, 4 września rodzice i niektóre dzieci przyszły do szkoły ubrane na czarno. - Wszystkie akademie odbyły się zgodnie z planem. Bez ekscesów, rodzice nie protestowali, nie było niczego, co mogłoby zaburzyć pracę szkoły - informował nas zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego Piotr Gibała, zastępca dyrektora ZSI nr 7. Po zawiadomieniu złożonym na policję przez wiceprezydent Krakowa Katarzynę Król, wszczęto jednak dochodzenie.

- Sprawdzamy obecnie, czy zgłoszenie pani wiceprezydent jest zasadne i czy protest rodziców można faktycznie uznać za nawoływanie do niespełnienia obowiązku szkolnego - informuje Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji. Jak przyznaje, sprawa została zgłoszona na policję przed rozpoczęciem roku szkolnego, tymczasem4 września w szkole nie pojawiło się tylko jedno dziecko, które wówczas przebywało na wakacjach. - Mamy wiele wątpliwości co do popełnienia wykroczenia. Sprawa niekoniecznie skończy się ukaraniem rodziców, ale na razie trzeba czekać na koniec postępowania - dodaje.

Dotąd przesłuchano wicedyrektora ZSI nr 7, ale policja zamierza rozmawiać również z rodzicami. Nieoficjalnie wiadomo, że policja sprawdziła czy 4 września w szkole pojawiło się troje dzieci, których rodzice najgłośniej protestowali w obronie dyrektora. Były dyrektor szkoły Artur Ławrowski uważa, że wiceprezydent Król niepoważnie potraktowała rodziców.

- Straszenie policją było przekroczeniem uprawnień pani prezydent. Poza tym, przepisy dopuszczają, by dziecko w ciągu roku miało określoną liczbę usprawiedliwionych nieobecności. W szkole nie wydarzyło się nic złego, a zrodziła się niepotrzebna afera - komentuje tę sprawę. Były dyrektor Ławrowski też otrzymał pismo od Katarzyny Król, która zwróciła się do niego, by przeciwdziałał protestom w szkole. - Rodzice zorganizowali się w mojej obronie niezależnie ode mnie, jak miałbym temu przeciwdziałać? Ale skoro ktoś podejrzewał mnie o pedofilię, to już nic mnie nie zdziwi - ucina.

Chodzi o wpis, który na Facebooku umieścił Ryszard Nowak, dyrektor XII Liceum Ogólnokształcącego, mąż małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak: „W sprawie ulubionego »wyborczego« pederasty (dyr. Ławrowskiego) który w wieku 60+ pozostawił żonę i dwójkę dzieci dla swojego kochasia, nie ma uproś. Musi boleć! Mimo że jest członkiem PO i ma 64 lata powinien ustąpić i dać szansę młodszym heteroseksualnym”. Dyr. Nowak tak skomentował decyzję swojej żony o usunięciu Ławrowskiego z funkcji dyrektora Zespołu Szkół Integracyjnych nr 7.

- To, co napisał dyrektor Nowak jest bzdurą i nie mam pojęcia, dlaczego wymyślił takie informacje. Mógł równie dobrze nazwać mnie alkoholikiem i narkomanem - w końcu wszystko można napisać. W tym wypadku jednak dyrektor Nowak przesadził - komentuje Artur Ławrowski. Skargę o naruszenie dóbr osobistych skierował do sądu.

Skandaliczne zachowanie

Radni miejscy PO krytykują poczynania wiceprezydent Król wobec rodziców uczniów ZSI nr 7.

- To niedopuszczalne - twierdzi Teodozja Maliszewska (PO), radna miejska, zasiadająca w Komisji Edukacji. - Pamiętam czasy, kiedy walczyliśmy z panią wiceprezydent Okońską. To, co ta kobieta czasami słyszała od rodziców w nerwach i wielkich emocjach, było na granicy oszczerstw. Przyjmowała to na klatę i na nikogo nie doniosła. Do głowy jej to nie przyszło. Tak się nie robi - mówi Maliszewska. - Ale tak bywa, kiedy jest się urzędnikiem, który nie wyszedł z tego środowiska (edukacyjnego przyp. red.) Pani Król, mimo doktoratu z ekonomii i dobrego wykształcenia, niestety nie czuje tego środowiska - dodaje.

Oburzenia nie kryje Andrzej Hawranek, szef klubu PO w radzie miasta. - Takie działanie uważam za skandaliczne - twierdzi. - Komuś zarządzanie pomyliło się z rządzeniem - dodaje. Przypomnieliśmy przewodniczącemu, że to przecież Platforma zaproponowała Król na stanowisko. Dokładnie zrobił to Grzegorz Lipiec, obecnie członek Zarządu Województwa Małopolskiego. - Nikt nie ma na czole napisane, że w pewnym momencie rozpocznie działania, które w mojej ocenie nie odpowiadają standardom - kwituje Hawranek.

Innego zdania jest Łukasz Słoniowski (PiS), przewodniczący Komisji Edukacji w radzie miasta. - Nie miała wyboru - twierdzi. - Skoro wiedziała o planowanych przez rodziców działaniach, to słusznie postąpiła, zawiadamiając odpowiednie organy. Teraz to one zdecydują, czy doszło do wykroczenia - kwituje.

O komentarz poprosiliśmy rzecznika praw obywatelskich.- To dyrektorzy szkół kontrolują czy obowiązek szkolny jest realizowany przez uczniów - twierdzi Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze RPO. - Podjęte działania wydają się przedwczesne i zbyt radykalne, bo zgodnie z prawem dopiero w momencie, gdy dziecko opuściło co najmniej 50 procent zajęć szkolnych w ciągu miesiąca, dyrektor szkoły zobowiązany jest wysyłać do rodziców pisemne upomnienie - twierdzi. Nie wyklucza, że rzecznik poprosi organy kontrolujące działalność szkoły o wyjaśnienia.

Próbowaliśmy skontaktować się z wiceprezydent Król, ale przebywała na urlopie. W jej imieniu odpowiedzi udzieliła Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta Krakowa.- Działanie pani prezydent było podyktowane tylko i wyłącznie troską o bezpieczeństwo dzieci - tłumaczy Chylaszek. - Rodzice zapowiedzieli zablokowanie wejścia do szkoły uczniom, którzy przyjdą na rozpoczęcie roku szkolnego. Dlatego nie można oczekiwać, że urząd miasta zlekceważy taką zapowiedź.

Łapówka w formie zegarka

To nie pierwszy przykład, gdy Katarzynie Król towarzyszą działania wątpliwe etycznie. W zeszłym roku powróciła sprzed lat sprawa łapówki w postaci zegarka za 1,8 tys. zł. Przypomniał ją Łukasz Gibała, a Katarzyna Król wytoczyła mu za to proces. Sąd umorzył jednak sprawę przeciwko byłemu posłowi, a tym samym przyznał rację Gibale, który twierdził, że urzędniczka dostała pracę w urzędzie za łapówkę.

Prokuratura badała już sprawę z 2008 roku. Chodziło o przyjęcia przez Jana Tajstera, ówczesnego dyrektora Zarządu Dróg i Transportu, łapówki od ojca obecnej wiceprezydent. Ten przyznał się do wręczenia jej ówczesnemu szefowi córki. Katarzyna Król przyznała natomiast, że pomagała wybierać zegarek wart ok. 1800 zł w jednej z galerii handlowych. Zarzutów jednak nie usłyszała.

WIDEO: Barometr Bartusia - dr Marek Benio - (odc. 3)

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska