Pedofilski gwałt „Rudego”

Czytaj dalej
Fot. 123RF
Artur Drożdżak

Pedofilski gwałt „Rudego”

Artur Drożdżak

Łukasz W. seksualnie wykorzystał nastolatkę pod Krakowem. Wyrok: osiem i pół roku więzienia. Biegły ostrzega, że mężczyzna będzie stwarzał zagrożenie i powinien trafić do ośrodka w Gostyninie.

Życie nie rozpieszczało 24-letniego Łukasza W. Urodził się w Nowym Sączu, ale wychowywał w niedużej miejscowości pod Krakowem. Wychowywał to za dużo powiedziane, bo młodość spędził w domu dziecka. Ojciec w życiu Łukasza W. pojawiał się raz na rok lub rzadziej, a matka piła na umór i tylko rodziła kolejne dzieci. Same dziewczynki.

Kibol „Rudy”

Łukasz mógł się podobać: 180 cm wzrostu, 75 kg wagi, szczupły, przystojny. Pseudonimu „Rudy” dorobił się na kibolskich ustawkach, podczas których wyróżniał się agresją.

Bić się nauczył w domu dziecka. Po jego opuszczeniu znalazł sobie dziewczynę i odwiedzał ją, jak to określał, „by się uspokoić, kiedy dostawał nerwów”.

Trzęsło nim ze zdenerwowania zwłaszcza wtedy, gdy ktoś go posądził o coś, czego nie zrobił. Czasami także i wtedy, jak wypił trochę wódki, a alkohol sączył może co dwa, trzy tygodnie.

Podczas śledztwa i procesu przed Sądem Okręgowym w Krakowie przekonywał, że nie pamięta, aby był agresywny feralnego czerwcowego popołudnia. Nie potrafił wytłumaczyć tego, dlaczego zupełnie co innego twierdzi pokrzywdzona i liczni świadkowie.

Opis zdarzenia, którym zajmował się prokurator i sąd, będzie w innym miejscu. W tym warto zaznaczyć, że Łukasz W. chętnie kumplował się z miejscowymi małolatami. Lubił z nimi pogadać, powłóczyć się po okolicy, usiąść przy ognisku i wypić piwko. Oni też go lubili, bo był pełnoletni i kiedy go poprosili, to kupował im w sklepie alkohol. Sprzedawczyni nigdy nie pytała, ile ma lat i bez uwag wydawała butelki wódki, wina lub puszki piwa. Łukasz W. częstował wtedy małolatów. Bywało, że fundowali mu alkohol za jego przysługę i że był taki uczynny. Po prostu fajny gość.

Impreza przy ognisku

Podobnie było tamtego popołudnia. „Rudy” dołączył do trójki małolatów, wśród których była Beata. Kupił w sklepie flaszkę 0,7 wódki i karton soku. Usiedli nad rzeką i zrobili sobie drinki. W godzinkę butelka była pusta. Beata, 13-letnia uczennica I klasy gimnazjum, po raz pierwszy widziała Łukasza W. i jakoś nie przypadł jej do gustu starszy o 10 lat mężczyzna. Trzymała się od niego z daleka.

W tym samym czasie po drugiej stronie rzeki odbywała się konkurencyjna impreza innych małolatów, którzy także smakowali wódkę. Butelkę 0,7 litra kupił im wcześniej nie kto inny, jak Łukasz W. W końcu obie grupy postanowiły połączyć siły i wspólnie biesiadować. Trochę było przy tym dąsów, bo jak to bywa u małolatów, nie wszyscy się lubili. Jedna dziewczyna odbiła niedawno chłopaka innej; któryś z małolatów był chorobliwie zazdrosny, a kolejny po prostu nie chciał pić wódki.

Nagle pojawiła się matka, która szukała marnotrawnego syna i sprawdzała, czy nie podpija czegoś mocniejszego. Chłopak na swoje szczęście zdążył w porę uciec przed rodzicielką. Najmłodszej z dziewczyn mocny trunek poczynił duże spustoszenia w organizmie: bełkotała, zataczała się pijana i wymiotowała. Starsi kiwali głowami ze zrozumieniem: ech, ciężkie jest wchodzenie w dorosłe życie. Ktoś życzliwy zawiadomił ojca pijanej małolaty i pan szybko się zjawił, by odebrać pociechę. Wtedy towarzystwo grupkami powoli zaczęło się rozchodzić.

Gwałt na 13-latce

Jako ostatnia chciała odejść Beata. Wtedy niespodziewanie Łukasz W. pociągnął ją za rękę i uderzył pięścią w twarz. Oboje siedzieli na rurach ciepłowniczych i dziewczyna po otrzymaniu silnego ciosu straciła równowagę.

Upadła brzuchem na rury i w takiej pozycji nieporadnie chciała odepchnąć napastnika, ale on wtedy ściągnął jej spodnie i majtki. Dziewczyna była zaklinowana między dwiema rurami i w żaden sposób nie mogła się uwolnić.

Spożyty w nadmiarze alkohol utrudniał ofierze koordynację ruchów. Łukasz W. wykorzystał jej chwilową słabość i zgwałcił. Byli sami, dookoła żywego ducha. W pewnej chwili pojawiło się troje małolatów, którzy postanowili wrócić na miejsce imprezy. Z daleka zobaczyli, że Łukasz W. gwałci Beatę. Słyszeli, że dziewczyna wzywa pomocy, ale nie reagowali na jej krzyki.

Wiedzieli, że „Rudy” bywa agresywny po alkoholu i po prostu się bali. Pobiegli do domu Łukasza W. i rzucili członkom jego rodziny, że „gwałci Beatę”. Siostry pojawiły się zaraz na miejscu i widziały wyczyny brata. Pojawił się tam jeszcze jeden małolat i zwracał uwagę Łukaszowi W., że „Beata ma 13 lat i by ją zostawił w spokoju”. W sumie sześć osób obserwowało przebieg gwałtu, ale Łukasz W. nic sobie z tego nie robił.

- Idźcie stąd - rzucił jedynie. W końcu się ubrał i wrócił do domu z krewnymi. Beata wyglądała strasznie: zapłakana, roztrzęsiona, w szoku. Mówiła, że nie wie, gdzie mieszka, więc koledzy wskazali jej drogę, ale z nią nie poszli. Zadzwoniła do siostry po pomoc. Mówiła jej oględnie, co się stało. Wspomniała, że „Rudy” ją uderzył i że wszystko ją boli. Siostra zorientowała się, że Beata została zgwałcona i że jest mocno nietrzeźwa.

- Wypiłam tylko dwa kubki - usprawiedliwiała się 13-latka. Powiedziała siostrze, kto, gdzie i co jej zrobił oraz w jakich okolicznościach.

Małoletnie ofiary gwałcicieli muszą korzystać ze specjalnych terapii
123RF Małoletnie ofiary gwałcicieli muszą korzystać ze specjalnych terapii

„Sama chciała”

Oskarżony nie przyznał się do winy. Wykluczył, aby odbył stosunek z Beatą. Zapewniał, że ma swoją dziewczynę pod Wieliczką, więc gdyby chciał, to do niej by poszedł.

Opowiadał najpierw, że to nastolatka przytulała się do niego w trakcie imprezy i chciała zbliżenia, ale nie był tym zainteresowany. Na sali rozpraw zmienił wersję. Wyjaśniał, że faktycznie było tak, że kiedy wszyscy odeszli z miejsca imprezy, to się całował z Beatą, ale nie umiał powiedzieć z czyjej to było inicjatywy. To dziewczyna miała pociągnąć go za spodenki tak, że się zsunęły. Położyła się na rurach, więc myślał, że to zachęta do zbliżenia i wówczas odbyli stosunek. Wszystko dobrowolnie, bez przemocy i przymusu.

Zaprzeczał, aby Beata się wyrywała i że ją uderzył. Zaklinał się, że nie wiedział, ile ona ma lat, bo przecież tamtego dnia dopiero się poznali.

Z relacji Beaty, a potem psychologów, którzy ją badali, wynikało, że to było traumatyczne przeżycie dla 13-latki. Matka na zdjęciach udokumentowała wygląd córki i potem fotografie trafiły do akt sądowych. Widać na nich siniaki, zadrapania i zaczerwienienia skóry dziewczyny.

Zdaniem sądu, relacja pokrzywdzonej Beaty była wiarygodna. Zauważył, że dokładnie zapamiętała wszystko, co się wtedy zdarzyło, ale z uwagi na szok precyzyjnie nie umiała o tym opowiedzieć. Pokazała również przebieg zdarzenia w trakcie wizji lokalnej na miejscu.

Skazujące wyroki

Sąd Okręgowy w Krakowie skazał Łukasza W. na sześć i pół roku więzienia za gwałt i rozpijanie małoletnich. Z wyrokiem nie zgodziła się prokuratura. Chciała wyższej kary - nawet 10 lat więzienia dla oskarżonego. Argumenty miała poważne. Łukasz W. był już wcześniej karany za pobicie, a przestępstwo, którego się dopuścił na 13-letniej Beacie w nomenklaturze prawnej określa się słowem „zgwałcenie pedofilskie”. Był przy tym agresywny, brutalny i gwałcił pokrzywdzoną co najmniej kilka minut przy świadkach.

Upadła brzuchem na rury i w takiej pozycji nieporadnie chciała odepchnąć napastnika, ale on wtedy ściągnął jej spodnie i majtki. Dziewczyna była zaklinowana między dwiema rurami i w żaden sposób nie mogła się uwolnić.

Gwałt spowodował negatywne skutku u pokrzywdzonej, cały czas musi korzystać z terapii specjalisty. Co gorsze, zauważył prokurator, została w swoim środowisku napiętnowana przez rówieśników, którzy obarczyli ją winą za to, co się stało.

Biegły seksuolog wypowiedział się w opinii, że w przyszłości Łukasz W. może popełniać podobne przestępstwa natury seksualnej, powiązane z użyciem przemocy. Dlatego powinien odsiadywać wyrok w systemie terapeutycznym. Zdaniem specjalisty, należało by także zastosować wobec oskarżonego, po odbyciu kary więzienia, nadzór prewencyjny albo umieścić go w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie - na podstawie ustawy z listopada 2013 roku, czyli tej samej, która spowodowała, że pedofil i zabójca Mariusz Trynkiewicz nie jest wolny (chociaż odsiedział 25 lat za kratkami za potrójne zabójstwo).

Łukasz W. ma na razie do odsiadki osiem i pół roku więzienia, bo Sąd Apelacyjny w Krakowie, zgodnie z sugestią prokuratury, podwyższył mu wymiar kary. Wyrok jest prawomocny.

Artur Drożdżak

Dziennikarz zajmujący się sprawami sądowymi i prawnymi specjalizujący się w zagadnieniach karnych. Częsty uczestnik rozpraw w sądach na terenie całej Małopolski, głównie w Krakowie, Tarnowie i Nowym Sączu. Były wykładowca dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Pedagogicznym i Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.