Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Pęczniejące skały niszczą główną drogę na Ruczaju

Piotr Rąpalski
Piotr Rąpalski
fot. Anna Kaczmarz
Główna trasa Ruczaju - ulica Bobrzyńskiego, przebudowana za miliony złotych kilka lat temu, wybrzusza się z powodu pęczniejących skał pod jezdnią. Urzędnicy od dawna wiedzą o problemie, ale na razie nie mogą usunąć jego źródła. Chcą sporządzić ekspertyzę, która ma wyjaśnić dokładnie przyczyny i to, czy zawinił wykonawca inwestycji, czy „siła wyższa”.

Tymczasem drogowcy musieli na Bobrzyńskiego ustawić znaki obniżające prędkość z 70 do 50 km/h, na odcinku zaledwie ok. 30 metrów, a ponadto te ostrzegające o nierównej ulicy. To spowalnia i utrudnia ruch samochodów.

„Skocznia” na ulicy

- Takie znaki widuje się już tylko na wiejskich traktach, a nie na głównej ulicy rozbudowującej się dzielnicy Krakowa. Jak można było tak spaprać prostą budowę? - dziwi się Marek Lis, mieszkaniec osiedla Europejskiego. Wielu kierowców, mimo znaków ostrzegawczych, najeżdża z dużą prędkością na wybrzuszenie. Inni ostro hamują, by jechać zgodnie z krótkim ograniczeniem prędkości, choć mają „zieloną falę” na światłach.

- Mieszkańcy już zaczęli nazywać te wybrzuszenie „skocznią”, bo faktycznie samochody wyskakują na niej mocno w górę, często zahaczają też zderzakami o nierówność - relacjonuje Arkadiusz Mróz, kierowca spotkany na ulicy Chmieleniec. To właśnie przy jej skrzyżowaniu z Bobrzyńskiego znajduje się największa mulda.

Mieszkańcy wskazują też inne miejsca, gdzie jest problem: zjazd z Bobrzyńskiego na os. Europejskie i jezdnię przy przystanku autobusowym, skrzyżowanie ulic Bunscha-Czerwone Maki-Bobrzyńskiego, okolice zjazdu z Bobrzyńskiego w kierunku ulicy Zachodniej. Wszędzie tam występują wybrzuszenia i pofałdowania nawierzchni, choć drogę przebudowywano nie tak dawno, w latach 2010-2012 wraz z budową linii tramwajowej na Ruczaj.

Skały pęcznieją

Urzędnicy o problemie wiedzą od dawna i próbowali już raz go wyeliminować. - Zjawisko wypiętrzania nawierzchni zostało zaobserwowane w połowie 2012 roku, kiedy trwała inwestycja - przyznaje Piotr Hamarnik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Wykonawca robót przystąpił wtedy do rozbiórki miejsc wypiętrzonych i zlecił wykonanie badań geologicznych, celem określenia przyczyn powstawania zjawiska.

Taka ekspertyza została przygotowana, ale nic to nie zmieniło. - Wykazała występowanie specyficznych pęczniejących skał zalegających na głębokości poniżej konstrukcji - informuje Hamarnik. - Powyższe okoliczności nie były możliwe do przewidzenia przez wykonawcę robót i nadzór budowy na etapie realizacji prac.

ZIKiT tłumaczy się tym, że w trakcie inwestycji nie natrafiono na skały pęczniejące, gdyż zalegały one poniżej dolnych warstw nawierzchni jezdni. Wykonawca usunął wypiętrzenia i położył nowy asfalt na swój koszt. Za ekspertyzy również płacił. Inwestycję ostatecznie oddano do użytku w roku 2012.

Ale w 2014, kiedy drogą jeździły dziennie tysiące samochodów, znów odkryto wybrzuszenia. I tu również urzędnicy tłumaczą, że nie było to do przewidzenia! Dziwić może jednak, że nie sprawdzono terenu dokładnie, nie wykonano pogłębionych badań i nie zastosowano lepszych rozwiązań, aby problemu uniknąć przy inwestycji wartej łącznie 182 mln zł.

- Przecież tu wtedy wszystko było rozkopane, należało lepiej sprawdzić teren. Teraz będą robić ekspertyzy, a wyboje się powiększą - mówi Marek Lis.

Kto to w końcu naprawi?

Mieszkańców i rady dzielnicy tłumaczenia urzędników nie obchodzą. Domagają się naprawy felernej drogi. - To przecież główny dojazd dla tysięcy mieszkańców Ruczaju, ludzi spoza gminy pracujących w Krakowie, studentów z kampusu - wylicza Arkadiusz Puszkarz, przewodniczący rady dzielnicy Dębniki. - Taka sytuacja naraża miasto na odszkodowania, jeśli kierowcy zniszczą samochody, a ich samych na niebezpieczeństwo.

Puszkarz zauważa, że inwestycja powinna być objęta gwarancją, według której to wykonawca ma naprawić drogę. Pytanie, czy ta już nie wygasła i czy firma zgodzi się na kolejne prace i wydatki?

- Zlecimy analizę, która ustali, czy wada jest wynikiem przyczyn tkwiących w wykonywanych robotach, czy też niezależnych, na przykład siły wyższej - zapowiada Hamarnik z ZIKiT. - Od opinii niezależnych od miasta i wykonawcy ekspertów będzie zależeć, w jakim trybie i w jaki sposób można dokonać naprawy.

Wtedy również będzie wiadomo, ile pieniędzy pochłonie remont, który zapewne znów mocno utrudni komunikację na Ruczaju. ZIKiT uspokaja, że jest jeszcze czas na naprawy, bo budowa drogi zakończyła się co prawda w grudniu 2012 roku, ale gwarancja wygasa dopiero z końcem 2017 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska