Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apteka dla aptekarza to wzrost cen?

Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar
W Krakowie i innych dużych miastach Małopolski już wkrótce nie będzie można otworzyć nowej apteki. To z jednej strony dobra wiadomość dla aptekarzy, ale dla pacjentów może oznaczać podwyżki cen leków.

Sejm uchwalił ostatnio poselski projekt ustawy, która zakłada bardzo duże zmiany dotyczące farmacji. Według nowych przepisów, nie będzie można otwierać nowych aptek np. w miastach, gdzie na jedną przypada mniej niż trzy tysiące mieszkańców (tak już teraz jest we wszystkich miastach wojewódzkich). Nie powstanie również kolejny punkt apteczny, jeżeli odległość od najbliższego jest mniejsza niż 500 metrów. Jeden farmaceuta będzie mógł posiadać co najwyżej cztery apteki.

Najwięcej kontrowersji wywołał jednak zapis, który można streści - „apteka dla aptekarza”. Jeśli ktoś nie jest magistrem farmacji, nie będzie mógł handlować lekami. Do tej pory takiego obostrzenia nie było - stąd coraz większa popularność aptek sieciowych, zakładanych przez przedsiębiorców, którzy nie mają nic wspólnego z medycyną.

Przeciwnicy projektu uważają, że nowe zasady mogą doprowadzić do ograniczenia konkurencji, wzrostu cen i skupienia wszystkich aptek w małych miejscowościach w rękach jednej, dwóch osób.

Sieć wypiera małe apteki

W całej Polsce działa 14 716 aptek, w tym 5882 sieciowych (stan na grudzień 2016 według badań firmy QuintilesIMS). Przez cały miniony rok zamknięto 366 aptek niezależnych, czyli należących do farmaceutów, a otwarto 513 „sieciówek”.

W samej Małopolsce w ubiegłym roku wojewódzki inspektor farmaceutyczny wydał ponad 100 decyzji wygaszających zgodę na sprzedaż lekarstw. W miejsce zamkniętych aptek powstały nowe, więc ostatecznie mamy jedynie o sześć aptek mniej niż rok wcześniej, czyli 1712. Farmaceuci są niemal pewni, że to bilans na korzyść „sieciówek”, które bardzo często zastępują lub kupują upadającą aptekę niezależną. I mają ogromną przewagę, ponieważ zaniżają ceny leków.

Nie rozumiem krytyki

- Zupełnie nie rozumiem krytyki dotyczącej tego projektu. Mamy już nasycenie rynku, szczególnie w dużych aglomeracjach - mówi Barbara Jękot, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. - Wystarczy popatrzeć na przykład na ulicę Kalwaryjską w Krakowie. Apteki tam ze sobą sąsiadują drzwi w drzwi! Już teraz na jedną przypada średnio 1,5 magistra farmacji. Jeśli pootwiera się ich jeszcze więcej, zabraknie nam magistrów, którzy mogliby tam pracować (a na zmianie, według przepisów, musi być przynajmniej jeden farmaceuta - przyp. red.).

Dodaje, że nowa ustawa nie zadziała wstecz i nie spowoduje, że wszystkie apteki nienależące do farmaceutów będą musiały się zamknąć.

Pomysł cieszy aptekarzy, którzy o zmianę w przepisach zabiegali od dawna.

- Apteka coraz bardziej przypomina zwykły sklep, a coraz mniej placówkę ochrony zdrowia publicznego. Taki wstrząs dla całego rynku jest bardzo w tym momencie potrzebny - ocenia Mateusz Dutka, magister farmacji z Krakowa. - Ograniczenia demograficzne i terytorialne też są wskazane. Jednak nie jestem pewny, czy obecna koncepcja jest właściwa. Inaczej sytuacja wygląda na wsi, inaczej w mieście. Ujednolicenie prawa w tym elemencie może okazać się chybione.

- Sprzedażą leków powinny zajmować się osoby, które są do tego dobrze przygotowane i mają odpowiednie wykształcenie, a nie byle kto z ulicy, komu wydaje się, że można na tym zrobić dobry interes - komentuje Urszula Gąsiorek, właścicielka apteki przy ul. Targowej w Tarnowie. Obecnie w jej mieście działają 63 apteki, czyli zdecydowanie więcej niż jedna na 3 tys. mieszkańców. Nie będzie można więc założyć tam nowego punktu, jeśli projekt wejdzie w życie.

Podobnie jest na Podhalu. W Zakopanem (28 tys. mieszkańców) wg nowych przepisów, powinno być maksymalnie 10 aptek, a działa 17. Tyle samo jest ich w Nowym Targu (33 tys. mieszkańców), czyli o pięć za dużo.

Biznes farmaceutyczny mocno rozwinął się także na Sądecczyźnie. W Starym Sączu jeszcze pół roku temu leki można było kupić w trzech miejscach. Dzisiaj już w sześciu.

- Na Sądecczyźnie ciężko znaleźć miejscowość, w której można otworzyć aptekę i nie mieć konkurencji - komentuje Szczepan Mogilski, farmaceuta i właściciel MS Pharm w Krynicy-Zdroju.

Za ograniczeniem możliwości otwierania nowych aptek jest również Martyna Baca z apteki na os. Zasole w Oświęcimiu.

- W krajach zachodnich są takie ograniczenia i pacjenci nie mają problemów z kupieniem leków. Pytanie tylko, jak takie zmiany wyjdą w polskich warunkach - zastanawia się.

Czy pacjenci stracą?

O ile aptekarze popierają zmiany, to klienci mogą mieć zastrzeżenia. Wątpliwości co do nowych zasad zgłaszał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zarzuca projektowi, że może doprowadzić do wzrostu cen lekarstw. Dodatkowo podkreśla, że założenie apteki wymaga sporych nakładów finansowych, na które nie stać farmaceuty zaraz po studiach.

- „Prowadzić to będzie do sytuacji, w których w małych miejscowościach właścicielem wszystkich aptek będzie jedna lub dwie osoby (...) może mieć to negatywny wpływ na oferowane ceny produktów” - czytamy w oficjalnej opinii UOKiK.

Ustawa jeszcze nie wychodzi w życie. Na razie została skierowana do Senatu.

współpr. alf, bok, tm, pach

Życzenia na Wielkanoc 2017: piękne, wesołe, krótkie Życzenia na Wielkanoc [ŻYCZENIA WIELKANOCNE]
Kartki na Wielkanoc 2017. Fajne i śmieszne kartki wielkanocne [ŁADNE KARTKI NA WIELKANOC, SMS]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska