Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porozmawiajmy o tej naszej młodzieży

Jerzy Stuhr
Młodzież to temat bardzo aktualny, nie tylko z okazji Światowych Dni Młodzieży. Czy według Pana jest z nią dobrze?

Tak, i nie. Dwa tygodnie temu byłem na Woodstock. Pierwszy raz, jako gość ich niezwykłej Akademii Sztuk Przepięknych. Jestem zachwycony organizacją. To duże miasto namiotowe jest wspaniale opanowane - służby porządkowe, patrole, opieka sanitarna, łaźnie polowe - a w tym wszystkim fantastycznie bawiący się tłum. Sami się zorganizowali tak cudownie, z wielką odpowiedzialnością. Masa wolontariuszy jest obecna przy tej organizacji; nieraz zaskakujących. Razem ze mną autem z Poznania jechał pilot Lotu, który ściągnął mundur i robił za wolontariusza.

Spotkanie za spotkaniem; po mnie była Janina Ochojska, zaraz potem rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, na drugi dzień mój syn Maciek, potem jeszcze inni.

Mieliśmy nad sobą namiot na 1200 osób plus dwa telebimy na zewnątrz i tłum moknący w deszczu. Ale tłum radosny i bardzo aktywny w rozmowie.

Pytania były różne: głównie o filmy. Na przykład: Czy ciężko było Panu podjąć decyzję, aby robić taki film jak „Tydzień z życia mężczyzny”, a potem: „Jak się grało inspektora Rybę?”

Oni są na wakacjach, mogą pytać, o co chcą. I pytali: o karierę, o wartości w życiu, o drogę artysty. To było trudne spotkanie, bo z tej młodzieży emanuje tak ogromna energia, że musisz im to w rozmowie „oddać”. A to kosztuje.

Dobrze by było, gdyby ktoś z nowej władzy, która robi wszystko, aby to święto młodych zlikwidować, przyjechał tu i przeżył to spotkanie. A tu, zamiast się cieszyć, że energia tych młodych jest skumulowana w jednym miejscu i to pod ich własną, bardzo odpowiedzialną kontrolą - to im jeszcze kazali postawić płoty, uznając, że to impreza podwyższonego ryzyka!

Dobrze skomentował to Owsiak: płoty się przydały do wieszania i suszenia bielizny, tylko dlaczego musiałem na to wydać milion złotych?

Znowu, po tym spotkaniu, wraca mi wiara w młodych i w ich odpowiedzialność. A Owsiaka nie utrąci żadna władza, zwłaszcza ta, która tę młodzież chciałaby widzieć z ogolonymi głowami, w paramilitarnych mundurach, z nacjonalistycznym bełkotem na sztandarach.

Jeżeli potrafię jeszcze wykrzesać w sobie jakieś emocje, patrząc na naszą teraźniejszość, to dzieje się to już tylko wtedy, gdy myślę o młodzieży.

Ale pewnie za długo byłem pedagogiem. Dlatego martwię się, że ta widoczna wokół nas, politycznie i propagandowo usankcjonowana społeczna deprawacja, czyli nieposzanowanie prawa, zakłamanie, pogarda, publiczne „przezwiska” rzucane na przeciwników politycznych, a więc owe „świnie oderwane od koryta”, „komuniści i złodzieje”, „gorszy sort” i tyle podobnych określeń uprawianych oficjalnie w polityce, musi wpływać na młodzież. Wiem, jak jest podatna, jak przeraźliwie szuka jakiejś ideologii. I jeśli nie znajdzie jej w rzetelnej i prawdziwej materii społecznej, to się to obróci w nacjonalistyczne ciągoty, i tego też mamy przykłady. Jeszcze nieśmiałe, pojedyncze.

Ten problem dotyczy różnych stron życia. Najbardziej martwi mnie manipulacja historią. Nigdy nie sądziłem, że można tak szybko zburzyć legendę i na jej miejsce kreować legendę nową. Myślałem, a potwierdzała to tradycja, obyczajowość, literatura, że przynajmniej pokolenie musi upłynąć, by taka wymiana nastąpiła. Tymczasem to się forsuje w ciągu pół roku! Tego bym nigdy nie przypuścił, że to tak łatwo można zmieniać: i ludzi, i wagę historycznych wydarzeń, wysuwać nowych bohaterów, nowe święta, nowe legendy.

Instytuty Kultury Polskiej w Europie już dostają dyrektywy, że ich działalność ma być przekierowana na organizowanie imprez dla Polaków w danym kraju, czyli odwrotnie, niż było przez lata, gdy chodziło o to, by taki Instytut był animacją polskiej kultury na zewnątrz, by to nas pokazywał światu, a nie żeby wdzięczył się do Polonusów. W nowych wytycznych dla Instytutów jest jeszcze więcej wskazań.

Chodzi o organizowanie wydarzeń, sesji, debat na temat polityczno-społecznej działalności prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Trzeba więc teraz stworzyć cały konglomerat działań, które pokażą, jak wybitnym prezydentem był. I to się tworzy na naszych oczach.

To mnie zadziwia! Zawsze myślałem, że wszelka kreacja legendy to najkrócej piętnaście lat! Że to dopiero tak zwane nowe pokolenie wydrukuje nowe podręczniki, że nowi nauczyciele się pojawią …

A tu wszystko wzięli na siebie pracowici urzędnicy obecnej propagandy partyjnej. I młodzież to widzi.

Czy ta młodzież będzie im ufać? Kto za to odpowie?

Notowała Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska