Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Nowym Sączu handlarze muszą płacić "haracz" klubowi Sandecja

Jerzy Cebula
Robert Bednarek handluje zniczami przy cmentarzu w Nowym Sączu. Jest oburzony faktem, że musi sponsorować Sandecję
Robert Bednarek handluje zniczami przy cmentarzu w Nowym Sączu. Jest oburzony faktem, że musi sponsorować Sandecję Jerzy Cebula
Żeby móc legalnie sprzedawać znicze przy cmentarzu, trzeba zapłacić nie tylko zarządcy drogi, ale także klubowi sportowemu, bo miasto dało mu parkingi.

Takiej sytuacji nie ma w innych miastach i gminach w regionie. Wiele osób, które prowadzą sprzedaż uliczną na terenie Nowego Sącza, musi płacić podwójnie za korzystanie z kawałka terenu, na którym mają swój niewielki kram.

Z jednej strony rękę po pieniądze wyciąga do nich Miejski Zarząd Dróg, a z drugiej - Miejski Klub Sportowy Sandecja. Wszystko za sprawą przekazania mu nadzoru nad placami targowymi na terenie miasta i uchwały rady, która otwarła furtkę do pobierania przez Sandecję takich opłat.

- Każdego ranka przyjeżdża do nas na rowerze przedstawiciel klubu sportowego i kasuje po 4 zł za dzień. Niby niewiele, ale w skali roku to już poważny wydatek - wylicza Robert Bednarek z Nowego Sącza, który handluje zniczami przed sądeckim cmentarzem komunalnym. - To prawie o 100 proc. więcej niż to, co odprowadzamy do MZD, bo tam płacimy 780 zł rocznie.
Dodaje, że opłata pobierana przez Sandecję jest dla niego niezrozumiała.

- Nie da się tego nazwać inaczej, niż zwykłym haraczem - podkreśla poirytowany mężczyzna. - Na zniczach kokosów nie ma. A każdy z nas prowadzi działalność gospodarczą, płacimy więc podatki, ZUS. Ledwo można związać koniec z końcem.
Wojciech Wolak z sąsiedniego stoiska ma podobne zdanie.

- Prosiliśmy o kontakt w tej sprawie z kimś z ratusza, bo Sandecja to przecież klub miejski. Do dzisiaj nikt się nie zjawił, a kasują nas od marca - mówi Wolak. - Kiedy nie chcieliśmy zapłacić, to wezwano straż miejską, która spisała wszystkich handlujących. To niepoważne, są przecież takie dni, że utargu mam 20 złotych. Z czego tu płacić na klub?
Przedstawiciele MKS Sandecja nie mają sobie w tej sprawie nic do zarzucenia.

- My jesteśmy zobowiązani do wykonania uchwały Rady Miasta, którą podjęto w listopadzie 2013 roku - mówi Lucjan Kantor z MKS Sandecja. - Ten dokument reguluje wszystkie sprawy związane z opłatami. Tzw. opłata "dzienno-targowa" jest uzależniona od wielkości stoiska osoby handlującej. Kwota wynosi od 2 zł do nawet 20 zł, ale ta ostatnia dotyczy giełdy samochodowej.
Sandecja zarządza też Rynkiem Maślanym. Uzyskany z opłat targowych dochód jest dzielony. Mniej niż połowa trafia do klubu, a pozostała do miasta.

- Według mnie jest to lichwa, której nie powinno być. To jest podwójne opodatkowanie - mówi wprost radny Antoni Rączkowski. - Ci ludzie wnoszą już opłatę dzierżawną i jeszcze dodatkową. Wczoraj miałem też w tej sprawie interwencję osób, które handlują na odpuście u św. Małgorzaty - podkreśla.

Jak ustaliliśmy, w innych gminach jest jedna opłata. Tak dzieje się m.in. w Krynicy-Zdroju (10 zł dziennie). W Nowym Sączu nie zanosi się na to, aby handlarze byli zwolnieni ze sponsorowania klubu.

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska