Stało się. Amerykański gwiazdor filmowy wystąpi w polskiej superprodukcji. Nie będzie to wprawdzie „hollywoodzki film”, jak wymarzył sobie prezes PiS, lecz gra komputerowa powstająca m.in. w Krakowie, ale… To nawet lepiej! Na grach zarabia się dziś więcej niż na filmach. One kształtują wyobraźnię młodych, kreują mody.
To, że Keanu Reeves, jeden z najbardziej kasowych aktorów wszech czasów, niezapomniany Neo z kultowego „Matriksa”, wcieli się w kluczową postać gry „Cyberpunk 2077” tworzonej przez polską spółkę CD Projekt, było najgorętszym newsem E3, największej na świecie imprezy przemysłu gier komputerowych. CD Projekt zbudowało globalną markę na „Wiedźminie” opartym na prozie rodaka, Andrzeja Sapkowskiego. Kolejne edycje gry podbiły świat.
Minister Jadwiga Emilewicz mówiła niedawno na naszym Forum Przedsiębiorców, że przychody ze sprzedaży „Wiedźmina 3” za Oceanem stanowią 4 proc. wartości całego polskiego eksportu do USA. I dynamicznie rosną. Czyli mamy wymarzony hit. Który – o dziwo - nie jest wódką ze zbóż lub ziemniaków, ani czarnym złotem (zwanym przez władzę i jej suwerena czule „wunglem”).
Trzy kopalnie należące do grupy energetycznej Tauron przyniosły w minionym roku ponad miliard złotych strat. Klimat (dosłownie!) wokół węgla jest w świecie coraz gorszy, koszty jego wydobycia i używania mogą tylko rosnąć, coraz więcej banków odmawia finansowania węglowych inwestycji, jako „mocno niepewnych i wątpliwych”, co dodatkowo uderza w Polskę – mamy wizerunek najbardziej zanieczyszczonego kraju Europy. Wszystko to skłoniło światłe władze Tauronu, bardzo innowacyjnej firmy, do modyfikacji strategii. Kierunek: fotowoltaika, wiatraki… „Wungiel” w odstawkę.
Wątpię, czy to przejdzie. Pan prezydent z Krakowa oświadczył przecież, że mamy węgla na 200 lat i dał do zrozumienia, że to jest nasz skarb, którego będziemy bronić jak niepodległości.
Tymczasem po występie Keanu Reevesa na E3 akcje CD Projektu poszybowały jak nigdy: ich wartość przebiła wartość akcji KGHM-u! Spółka produkująca gry jest warta więcej niż największe polskie spółki wydobywcze i energetyczne. Bez państwowych dotacji, bez „wungla”, bez protekcji polityków.
To w sumie logiczne. Administracja USA za czasów prezydenta Richarda Nixona i jego następcy Geralda Forda (ani żadna inna w dziejach Ameryki) nie rozmyślała całymi dniami nad tworzeniem „narodowych championów”, czyli państwowych molochów mających nakręcać gospodarkę, oraz „blockbusterów”, czyli kasowych hitów Hollywoodu.
Byłoby to co najmniej śmieszne i w oczach wielu Amerykanów kwalifikowałoby się do wszczęcia procedury impeachmentu (na pewno bardziej niż podsłuchy w Watergate). Obaj prezydenci oraz ich urzędnicy starali się po prostu jak najmniej przedsiębiorcom przeszkadzać. W efekcie Steve Wozniak skonstruował wtedy w garażu pierwszy komputer Apple, a jego kumpel Steve Jobs doznał olśnienia, iż można toto sprzedać. Bez dotacji, bez „wungla”, bez protekcji polityków…
Jakie to szczęście, że - w przeciwieństwie do naszych polityków - Adam Kiciński i Marcin Iwiński nie żyją w ekonomicznym, nomen omen, matriksie…
WIDEO: Barometr Bartusia: Na niemieckim szamponie widnieje wielkie Made in Germany, i to w trzech miejscach. Na polskim - malutkie Made in EU
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
