18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W cztery oczy o karierze z Megitzą [WIDEO]

Redakcja
Z Małgorzatą Babiarz, znaną jako Megitza artystką zza wielkiej wody, rozmawia Piotr Rąpalski.

Megitza. Co to znaczy?
To nie jest wielka tajemnica. Moje imię Małgorzata było nie do wymówienia dla Amerykanów w USA. Już nauczyciele w liceum mieli z tym problem. Nazwali mnie Maggie, a ja to "zbałkaniłam" na Megitzę.

Pierwszy kontakt ze sceną?
Zaczęło się od konkursów recytatorsko-gawędziarskich na Podhalu. Pochodzę z miejscowości Bańska Wyżna. Pierwszy wierszyk góralski, jaki recytowałam to "O, Tatry wy moje".

Kiedy pojawiła się muzyka?
Jako dziecko tańczyłam w zespole góralskim i grałam na góralskich basach. To coś jak wiolonczela, ale ma tylko trzy struny. Grałam cztery akordy na krzyż (śmiech)

Skąd te basy?
Mój tata na nich grał w młodości i mnie zainspirował. Rodzice jednak nie chcieli, żebym grała, bo muzykowanie kojarzy się z przyśpiewkami do kotleta na weselach. A ja się uparłam.

Dalej szkoła muzyczna?
Rodzice nie pozwolili. Ani na liceum plastyczne. Choć uwielbiam malować. I wylądowałam w ogólniaku. A później w Stanach Zjednoczonych.

Dlaczego wyjechałaś?
Miałam 16 lat. Nie chciałam zostać na wsi i paść krów. Czytałam przygodowe książki i chciałam poznać świat.

Z kim wyjechałaś?
Sama.

16 lat i wielka Ameryka?
Nie wiedziałam, co mnie czeka, ale chciałam się wyrwać.

Jakie były początki?
Chodziłam do liceum, a żeby zarobić na mieszkanie i rachunki, pracowałam jako kelnerka, sprzątałam biura, pracowałam w wypożyczalni kaset wideo.

Dawało się wyżyć?
Przez rok mieszkałam na północy Chicago. Było strasznie drogo. Małe mieszkanko kosztowało mnie aż 800 dolarów miesięcznie. A to było 11 lat temu. Zarabiałam 5 dolarów na godzinę.

A szkoła?
Przepisano mi oceny z dwóch lat z liceum w Polsce. W sumie prawie nie musiałam chodzić do szkoły. Wszystko pięknie zaliczone. W USA jest mniej kucia, a więcej stawia się na kreatywność. Musiałam tylko zaliczyć angielski, bo nie umiałam go w ząb. Porozumiewałam się na migi. Pomogła mi polska nauczycielka.

To miałaś czas na granie?
Oprócz angielskiego wzięłam sobie dodatkowe przedmioty, jak teatr i orkiestrę symfoniczną, tam nauczyłam się podstaw. Byłam wtedy jedyną dziewczyną w historii szkoły, która kiedykolwiek grała na kontrabasie.

Orkiestra, szkoła, to jak zarobić te 800 dolarów?
Na szczęście odkryłam południe miasta, gdzie było dużo górali i Związek Podhalan. A mieszkania po 200 dolarów. Skończyło się jednak granie na kontrabasie. Przygrywałam czasem na elektrycznej gitarze basowej na marszach orkiestr futbolowych. W takiej wysokiej, puchowej czapce (śmiech). Poświęciłam się pracy, bo nie mogłam iść na studia. Po zamachach z 2001 roku zaostrzyły się przepisy. Miałam tylko turystyczną wizę, a jak się skończyła, stałam się nielegalnym imigrantem. Udało mi się jednak zalegalizować pobyt. To nie takie trudne jak pokazują w filmach, jeśli jesteś w porządku i płacisz podatki.

Gdzie wtedy pracowałaś?

Miałam swoją firmę sprzątającą. Później sprzedawałam samochody.

To kiedy tę karierę zrobiłaś?

Tata przysłał mi kontrabas. Na początku od grania miałam zdarte do krwi palce. Chciałam to rzucić, ale spotkałam gitarzystę Andreasa. Stworzyliśmy projekt duo: on grał, ja śpiewałam. Dorabialiśmy tak do czynszu, bo znów przeprowadziłam się na północ. Tym razem do bardzo artystycznej dzielnicy. Trochę podobnej do Krakowa. Życie nocne i wąskie uliczki. Tam poczułam, że chcę zostać muzykiem. Zrezygnowałam ze wszystkiego innego. Gitarzysta miał kolegę perkusistę, a ja przyjaciela akordeonistę. I tak powstał zespół.

Kariera się kręci?
Gramy tyle, że czasem się ma dość muzyki. (śmiech) Człowiek myśli o ciszy i słuchaniu tylko śpiewu ptaków.

Spełniłaś American dream?
To trochę mit. W USA chyba każdy, szczególnie w kryzysie, próbuje wiązać koniec z końcem.

Gracie "muzykę świata". Co to jest?
Nad tym trwają ciągle dyskusje. Chodzi głównie o muzykę mniejszych kultur.

Gracie często na imprezach charytatywnych.
Wierzę, że im więcej człowiek daje za darmo od siebie, tym więcej dostaje od życia.

Koncertem na barce w Krakowie zapowiadasz powrót do Polski?
Widzowie mówili, że koncert był tak udany, że zatopiliśmy barkę. (śmiech) Wyjeżdżam z USA, ale nie wiem, czy do Polski, czy na zachód Europy. Ponoć na Kubie też jest fajnie. (śmiech)

***
Małgorzata Babiarz
Liderka zespołu "Megitza". Wokalistka, kompozytorka i kontrabasistka. Zrobiła karierę w Chicago, dokąd wyjechała w 2001 roku. Ma 28 lat.

Dyrektor MORD-u chce ograniczyć ruch "elek" Przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska