Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czasie wizyty papieża, Auschwitz będzie jak pilnie strzeżona twierdza

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Jan Paweł II był pierwszą głową Kościoła rzymskokatolickiego, która odwiedziła były obóz. Mieszkańcy Oświęcimia i okolic mają nadzieję, że będzie im dane zobaczyć z bliska papieża Franciszka

Ryszard Kozłowski, fotografik z Oświęcimia, mimo upływu prawie 37 lat od tamtego dnia, dobrze pamięta jeszcze te sytuacje, które starał się uwiecznić w obiektywie swojego aparatu podczas wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w byłym niemieckim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau.
Papież Polak był pierwszą głową Kościoła rzymskokatolickiego, która odwiedziła to największe na świecie miejsce ludobójstwa. Po nim był tu Benedykt XVI, a teraz trwają przygotowania do przyjazdu papieża Franciszka (wizyta planowana jest na 29 lipca tego roku). – To były czasy PRL, zupełnie inne niż teraz – zaczyna Ryszard Kozłowski. Jak wielu Polaków, z wielką nadzieją czekał na wizytę Jana Pawła II w ojczyźnie. Dla oświę­cimian przeżycie było tym większe, że miał również przybyć do Aus­chwitz. – Wtedy, żeby robić zdjęcia z wizyty papieża, też trzeba było zdobyć akredytację. Nam było trochę łatwiej, bo organizatorem pielgrzymki Ojca Świętego była strona kościelna – mówi oświęcimski fotograf. Wspólnie z grupą osób działających w klubie fotograficznym wykorzystali znajomości z ówczesnym proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Oświęcimiu, ks. Kazimierzem Górnym, późniejszym biskupem rzeszowskim.
– Dzisiaj nie do pomyślenia, żeby klub fotograficzny dostał akredytację na takie wydarzenie – uśmiecha się pan Ryszard.
Jan Paweł II przyleciał do Oświęcimia śmigłowcem. Wylądował na terenie ówczesnej bazy PKS w sąsiedztwie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Stamtąd limuzyną przejechał na teren byłego obozu. Wokół PKS i na krótkiej trasie przejazdu witały go radośnie tłumy mieszkańców. Jan Paweł II nawiedził celę, w której zginął św. Maksymilian Kolbe, złożył wieniec i modlił się na dziedzińcu bloku 11. Potem także śmigłowcem odleciał do Brzezinki, gdzie czekało na niego ponad milion wiernych, w tym 200 byłych więźniów obozów. Ołtarz, na którym odprawił mszę św., był ustawiony na dawnej rampie obozowej. – Służby kościelne trochę nas przeganiały, ale udało się dostać pod sam ołtarz i stamtąd robić zdjęcia – wspomina Ryszard Kozłowski.
Benedykt XVI był z wizytą w byłym obozie 28 maja 2006 roku. Tę wizytę wspominają także szczególnie w Bobrku i Chełm­ku. W związku z przyjazdem papieża w ciągu trzech miesięcy wyburzono stary zniszczony most i postawiono całkowicie nową przeprawę. Do użytku została oddana trzy dni przed przejazdem papieskiej kolumny w drodze do Oświęcimia. W Chełmku kilka lat upominano się o budowę tego mostu. – Nie chciało nam się wierzyć, że jest to możliwe w tak krótkim czasie – mówi Helena Szewczyk, radna w Chełmku, a wtedy także sołtys Bobrka. Kilka tygodni później przeprawie nadano imię Benedykta XVI. Wzdłuż trasy przejazdu Ojca Świętego w jedną i drugą stronę stały rzesze mieszkańców. W Auschwitz papież przemierzył podobną trasę co Jan Paweł II. Spotkał się z grupą więźniów. Jego wizyta zapisała się także w historii Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu, które papież odwiedził przed kolejną częścią pobytu w byłym obozie Auschwitz II-Birkenau. W momencie, gdy tutaj przybył, zaczął padać deszcz, a następnie nad obozem pojawiła się wielka tęcza, która jest biblijnym znakiem pokoju i pojednania. Już wtedy wizycie towarzyszyły zaostrzone środki bezpieczeństwa. W spotkaniach z papieżem i nabożeństwie w Brzezince wzięli udział tylko zaproszeni goście, w tym duchowni i politycy.
O tym, jaki będzie przebieg wizyty papieża Franciszka, na razie niewiele wiadomo. Muzeum nie udziela na ten temat żadnych informacji. Z kolei w Biurze Ochrony Rządu usłyszeliśmy, że przygotowania do zabezpieczenia wizyty papieża w Oświęcimiu trwają od pół roku. – Będzie ona miała charakter prywatny. Nie zostało zaproszonych wielu gości. To ułatwi zabezpieczenie tego wydarzenia – usłyszeliśmy w BOR.

Rozmowa z Jerzym Dziewulskim, byłym szefem antyterrorystów

Jerzy Dziewulski brał udział w zabezpieczeniu pierwszej i drugiej wizyty Jana Pawła II w Polsce.
A Czym różniła się wizyta papieża od delegacji prezydentów?
Zapewnienie ochrony prezydentowi USA czy Rosji to zadanie zdecydowanie prostsze, niż papieżowi, którego celem wizyty jest miejsce kultu religijnego.
A Dlaczego łatwiej jest zabezpieczyć wizytę głów państw?
Program wizyty prezydenta jest dokładnie zaplanowany. W zasadzie nie ulega on zmianie. Papież natomiast często działa spontanicznie. Trzeba być przygotowanym na wiele niespodziewanych sytuacji. Nawet prezydent USA nie ma takiej ochrony jak papież.
A Co będzie najtrudniejsze?
Najbardziej skomplikowane będzie zabezpieczenie głównych uroczystości w Brzegach. Udział milionów ludzi komplikuje sytuację. Histeria religijna pielgrzymów może uniemożliwić prowadzenie mszy. Gdy tłum zacznie napierać, nie da się go odrzucić. Przecież nie użyjemy pałek.
A Jakie wydarzenia mogą skomplikować prace służbom?
Papież ma temperament południowca, jest bardzo energiczny. Trudno będzie mu się zamknąć w szklanym pudełku i pozdrawiać miliony ludzi przez szybę. Z punktu widzenia psychologicznego jest duże prawdopodobieństwo,
że odstąpi od jechania w samo­chodzie z kuloodpornymi
szybami.
A Wizyta w Oświęcimiu będzie łatwiejsza do zabezpieczenia?
Zdecydowanie łatwiej zabezpieczyć taką wizytę, niż tę zaplanowaną w Brzegach. Tutaj nie będzie tak otwartej przestrzeni.
A Czy służby są dobrze przygotowane na to wydarzenie?
Patrząc na rządowy plan Centrum Bezpieczeństwa i założenia, które były w mediach, to powiem otwarcie, że jestem przerażony. Brakuje tam przede wszystkim ujęcia możliwości wystąpienia efektu tłumu, który może wpaść w panikę z byle powodu.
A Co służby powinny robić w takiej sytuacji?
Trzeba na 100 proc. założyć możliwość wystąpienia takiego zdarzenia. Jeśli ktoś tego nie robi, nie ma pojęcia o swojej pracy. Wyjęcie papieża z tłumu w normalnych warunkach jest niewykonalne. Nie można podjechać samochodem i wsadzić go do środka. Musi być specjalna jednostka antyterrorystyczna, która będzie za to odpowiadać. Musi być przygotowana do akcji w śmigłowcu, który cały czas jest w powietrzu. W razie potrzeby w kilka sekund pojawia się na miejscu. Antyterroryści na linach spuszczają się w dół, mają ze sobą specjalny pas, którym łapią papieża. Śmigłowiec unosi się w górę i przenosi go w miejsce, gdzie czeka już samochód. Tego rodzaju technika była stosowana przy każdej wizycie Jana Pawła II.
A Co w sytuacji, gdy problem dotyczy innej osoby?
Jeśli człowiek zemdleje czy dostanie zawału serca, też konieczna jest natychmiastowa interwencja. Dojechanie samochodem często jest niemożliwe, a dodatkowo może spowodować różne reakcje tłumu. Ktoś powie, że jest bomba i ludzie wpadają w panikę. Lekarz na linie może opuścić się do osoby potrzebującej pomocy. W Brzegach w każdym sektorze także powinno być utworzone stanowisko z punktem medycznym.
A Po ostatnich zamachach terrorystycznych w zachodniej Europie można mieć obawy?
CIA ostrzega o zagrożeniu. W takiej sytuacji w planie musi być założenie, że zamach może się wydarzyć. Należy podjąć dodatkowe czynności.
Rozmawiał Sławomir Bromboszcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska