Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Venus z głównej gorlickiej ulicy [OŚ CZASU]

Lech Klimek
Rzeszowianka, Maria Gałas, z Gorlicami związała swoje życie zawodowe i prywatne. Foto Venus to miejsce, gdzie kilka pokoleń gorliczan dokumentowało swoje życie.

Był rok 1936, gdy niespełna 19-letnia rzeszowianka, Maria Gałas, przyjechała do Gorlic. W kieszeni miała dyplom czeladnika w zawodzie fotograf i właśnie w Gorlicach podjęła swoją pierwszą samodzielną pracę. Zatrudnienie znalazła w jednym z gorlickich zakładów fotograficznych, trzy lata później, w 1939 roku, w przededniu wojny stała się właścicielką tego zakładu i tak w pejzażu naszego miasta pojawi się zakład fotograficzny nazywający się od tamtego czasu Foto Venus. Po siedemdziesięciu latach w tym samym miejscu zakład fotograficzny o tej samej nazwie prowadzi Barbara Starzel, która w świecie fotografii spod znaku Venus zastąpiła córkę Marii, Alicję Stasiuk.

W czasie wojny Maria samodzielnie prowadziła zakład. - Wiem, że mama w czasie wojny zatrudniała u siebie w zakładzie dwie Żydówki - opowiada Alicja Stasiuk, córka Marii. - W atelier za ekranem było przygotowane awaryjne wyjście prowadzące na podwórze kamienicy - kontynuuje - tam w studni przygotowane było ukrycie na wypadek obławy. O takim niebezpieczeństwie zawiadamiała mamę ciotka pracująca w niemieckim szpitalu - dodaje Alicja Stasiuk. Obydwie zatrudniane przez Marię Żydówki przeżyły wojnę i jeszcze długo po jej zakończeniu utrzymywały z nią kontakt.

W 1945 roku dane jej było poznać męża, Tadeusza Wojtczuka. Przybył on do Gorlic jako żołnierz II Armii Wojska Polskiego, której pododdziały stacjonowały w naszym mieście w pierwszych latach powojennych. Maria i Tadeusz w tym samym roku, w którym się poznali wzięli ślub, lecz nadal to ona prowadziła zakład. Pochodząc z Kresów Wschodnich Tadeusz, którego wojenna tułaczka to wywózki na Syberię, ucieczki z transportów, walka z Niemcami w Armii Krajowej, a na koniec służba w II armii z całym tragicznym losem tej formacji. Jeszcze do 1947 r. służył w wojsku. Tadeusz nie miał wcześniej żadnych związków z fotografią i to jego młoda małżonka wprowadzała go w tajemniczy świat ciemni, gdzie dominowały chemikalia, czy też atelier, gdzie centralnym obiektem był wielki i ciężki aparat skrzynkowy. Tadeusz szybko musiał opanować tajniki tej pracy, bo na świecie pojawiły się dzieci, w 1947 roku Alicja i w 1952 Jadwiga.

W czasie, gdy Maria musiała poświecić więcej czasu dla domu, Tadeusz odkrył w sobie pasję do fotografii i stała się ona jego drogą życiową. Okres powojenny to ciężkie czasy dla ludzi, którzy nie ulegali powszechniej dominującej w każdej dziedzinie życia kolektywizacji. Ktoś, kto samodzielnie chciał budować swoje życie stawał się automatycznie wrogiem państwa. Wszelkimi dostępnymi środkami chciano go zmusić do uległości. Nie ważne przy tym były, jak choćby w przypadku Tadeusza, zasługi z czasów służby wojskowej. Prywatny przedsiębiorca, rzemieślnik nie miał prawa spokojnie pracować. Był pilnowany i gnębiony najczęściej przez służby skarbowe. Jednak siła i determinacja sprawiały że atelier Foto Venus nie znikało z krajobrazu Gorlic. Praca fotografa w czasach przed aparatami cyfrowymi wyglądała zupełnie inaczej, jej głównym elementem były godziny spędzone w ciemni, pomieszczeniu w którym, gdy wywoływało się negatywy oświetlenie ograniczało się do bardzo słabego zielonego światełka, a w momencie przejścia do robienia fotografii na papierze zmieniało się na też niezbyt intensywne czerwone. Alicja Stasiuk tak to wspomina: - Już w szkole podstawowej pomagałam w zakładzie rodziców. Sprzątanie, mycie płyt fotograficznych czy też suszenie zdjęć to były moje pierwsze zajęcia - opowiada.

Po maturze Alicja zdała na studia w Warszawie i ukończyła geologię, jeszcze w czasach licealnych jej tato zadbał o to, by miała uprawnienia czeladnicze. Po studiach rozpoczęła pracę w wyuczonym zawodzie i nic nie wskazywało na to, by miała kiedykolwiek stać się panią Venus. W Warszawie poznała swojego męża, młodego geofizyka Krzysztofa Stasiuka. Razem w stolicy zaczęli budować swoją przyszłość, tam urodził się ich pierwszy syn. Początek lat 70. ubiegłego wieku przyniósł jednak wielką zmianę w ich życiu. Tato Alicji, który w momencie gdy jego małżonka, Maria, podupadła na zdrowiu, sam zmagał się z zakładem, słał do niej dramatyczne listy, w których prosił o pomoc. Alicja i Krzysztof musieli całkowicie zmienić swoje życie, porzucić świetną prace w stolicy i rozpocząć wszystko od nowa w Gorlicach. Alicja wróciła w 1972 roku, Krzysztof niedługo po niej. W Gorlicach zastali działający zakład i niedokończoną budowę piętra domu. Jak wspomina Alicja, za ostatnią warszawską premię męża zamówili u stolarza drzwi do całego niewykończonego mieszkania. Krzysztof, podobnie jak kiedyś Tadeusz, nie miał żadnego pojęcia o pracy fotografa, to teściowa wprowadzała go w tajniki tej profesji i podobnie jak teść dzięki nauce Marii odkrył w sobie pasje do tego zajęcia.

Zakład powoli się zmieniał, choć nadal w atelier dominował wielki skrzynkowy aparat. Na zapleczu wieczorem myto płyty, a w ciemni obrabiano zdjęcia. W latach, w których powoli panem Venusem stawał się Krzysztof, praca stawała się łatwiejsza poprzez rozwój technologii, jednak kłopoty z zaopatrzeniem były stałym elementem tej pracy. - Tato, były wojskowy, wpoił nam twarde zasady, nauczył, że słowo raz dane musi być dotrzymane - relacjonuje Alicja Stasiuk. - Nigdy nie zdarzyło się nam niedotrzymanie terminu, złamanie umowy z jakimkolwiek klientem, nawet jeśli to był dzieciak, który przyniósł do zakładu swój pierwszy w życiu naświetlony film to musiał być traktowany poważnie i dostać swoje zdjęcia w terminie.
U Venusa, bo tak powszechnie w Gorlicach nazywany był ten zakład, nie tylko robiono zdjęcia portretowe, legitymacyjne, ślubne i z każdej innej okazji. W tym miejscu każdy młody adept fotografii mógł też uzyskać poradę, odebrać pierwszą lekcję prawidłowego posługiwania się aparatem fotograficznym.

Maria, pierwsza pani Venus, i obydwaj panowie Venus już odeszli, Alicja Stasiuk, druga pani Venus też już nie pracuje. Dzieci Alicji wybrały inną drogę kariery. Syn jest dziennikarzem portalu internetowego "Puls Biznesu", córka pracuje w bankowości, żadne z nich nie przejęło pasji rodziców. Pracowałam do 2010 roku, mówi - Alicja Stasiuk - jeszcze razem z mężem bardzo unowocześniliśmy zakład, mieliśmy pierwszy w Gorlicach kombajn do obróbki filmów kolorowych - kontynuuje - gdy odchodziłam na emeryturę zakład mieli przejąć moi pracownicy, coś im jednak nie wyszło i wtedy pojawiła się Basia, która właśnie zaczynała swoją profesjonalną ścieżkę fotograficzną - dodaje. Alicja Stasiuk i Barbara Starzel szybko się porozumiały, tym bardziej że istnieje między nimi jakaś bardzo odległa nić pokrewieństwa. - To siódma woda po kisielu jest, ale jest - z uśmiechem mówi Alicja.

W 2010 roku na progu zakładu fotograficznego przy ulicy 3-Maja w Gorlicach stanęła kolejna, trzecia już pani Venus. Sposób pracy Barbary jest zupełnie inny niż ten, który przez blisko 70 lat uprawiano w tym zakładzie. Zniknął wielki skrzynkowy aparat, nie ma powiększalników i mrocznej ciemni, nikt już nie moczy godzinami rąk w żrących chemikaliach. Barbara używa w swojej pracy nowoczesnej technologii, aparat cyfrowy i cyfrowa obróbka zdjęć. Czysto i wygodnie. Ten wielki technologiczny skok nie zmienił jednak tego, co w Foto Venus jest od blisko 80 lat najważniejsze. Każdy klient musi być zadowolony i nieważne, czy robimy zdjęcie do legitymacji, czy chcemy mieć artystyczną fotografię, Barbara Starzel kontynuuje dobrą tradycję tego miejsca. Nad witryną prowadzonego przez nią zakładu dumnie wisi szyld - Foto Venus rok założenia 1939.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska