MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urok i trudność prostoty

prof. Ryszard Tadeusiewicz
Minęło właśnie 20 lat od czasu jak zacząłem pisywać popularno-naukowe felietony do "Gazety Krakowskiej". Pierwszy z nich, zatytułowany "Co to jest biocybernetyka?" został opublikowany 29 września 1990 r.

Następne pojawiały się wprawdzie w większych odstępach czasu, niż to ma miejsce obecnie, gdy mam przyjemność gościć na tych łamach co tydzień, ale podaję (z sentymentu) kilka dalszych tytułów i dat: "Czym jest myśl?" (13 X 1990), "Galaktyki naszego mózgu" (3 XI 1990), "Tajemniczy świat komórek nerwowych" (17 XI 1990). Potem jeszcze wiele razy gościłem w Gazecie, popularyzując naukę (może ktoś sprawdzi w starych rocznikach?), no a teraz jestem tu rezydentem.

Co jest charakterystyczne: moi uczeni koledzy zawsze odnosili się do tych moich popularyzatorskich fanaberii z dezaprobatą. Niby nikt mi niczego nie zabraniał, ale przy wszelkich ocenach aktywności zawodowej pouczano mnie, że mogę wykazywać wyłącznie naukowe artykuły i książki - "bez tych tam gazetowych kawałków". Tymczasem pisać popularnie o nauce wcale nie jest łatwo. We wszystkich dziedzinach, jakie nauka obejmuje, zanotowano ogromny postęp, zgromadzono mnóstwo faktów naukowych, zbudowano sporo teorii, stworzono wiele szkół itd.

W dodatku współczesne badania naukowe dotyczą z zasady zagadnień bardzo trudnych, ponieważ wszystko co było w nauce łatwe i proste, odkryto i opisano sto lub dwieście lat temu. Teraz zajmujemy się badaniem rzeczy trudnych, skomplikowanych, docierając do kolejnych okruchów naukowej prawdy wolno i z wielkim wysiłkiem.

Dlatego trudno jest pisać o osiągnięciach nauki w sposób łatwy i przystępny - bo te osiągnięcia są skomplikowane. Często bywa tak, że trudniej jest wytłumaczyć, jakie pytanie naukowe zostało postawione (i dlaczego zostało ono postawione), niż pokazać, jak brzmiała i co wniosła odpowiedź. A szczególnie trudno jest to zrobić krótko. Wyjaśnić w kilku zdaniach laikowi to, nad czym biedzą się latami zespoły złożone z setek najlepszych specjalistów - to jest naprawdę nie lada wyzwanie.

Pisuję także prace i książki ściśle naukowe, więc mam skalę porównawczą. Na każdy temat można napisać dowolnie skomplikowany artykuł, wykład, podręcznik, monografię. W nauce współczesnej takich właśnie bardzo wartościowych, ale trudnych w czytaniu, skomplikowanych i wysoce naukowych opracowań powstaje co niemiara. Oczywiście są one bardzo potrzebne, bo taka monografia, która szczegółowo opisuje wszystkie aspekty jakiegoś obiektu, zjawiska albo procesu, jest fundamentem badań naukowych w rozważanym obszarze. Powiem więcej: taka monografia, gdy jest rzeczywiście kompetentnie napisana, to może być dziełem naprawdę pomnikowym, bo jej przygotowanie wymaga ogromnej wiedzy i ogromnej pracy. Ale taka wspaniała monografia ma zwykle bardzo ograniczony krąg odbiorców.

Słynny matematyk angielski, Bertrand Russell, który w latach 1910-1913 napisał monumentalne dzieło "Principia mathematica" (ponad 2000 stronic!) sam mówił, iż "na świecie było tylko sześciu ludzi, którzy byli w stanie je przeczytać, z czego trzech było Polakami". Pomijając chwilowo tę część wypowiedzi, w której ten wybitny Brytyjczyk tak pozytywnie ocenił umiejętności i zdolności polskich matematyków, można sobie zadać pytanie, czy było warto? Czy było warto poświęcać cztery lata życia jednego z najmądrzejszych ludzi swojej epoki na napisanie książki, która była tak ogromna, że jej rękopis trzeba było zawieźć do wydawcy (to także fakt historyczny) na wózku węglarza, bo unieść tego w rękach się nie dawało, a którą przeczytało tylko sześciu ludzi na całym świecie?

Ja staram się przedstawiać zagadnienia poruszane w tych felietonach tak, żeby zrozumiał je KAŻDY, kto zada sobie trud ich przeczytania. Posługuję się przy tym metodą, jaką zastosował Harry Beck tworząc w 1933 roku nowatorską mapę tras londyńskiego metra. Metoda ta polegała na trzech uproszczeniach. Po pierwsze, w odróżnieniu od planu ulic miasta, gdzie biegną one w różnych kierunkach, łączą się i rozdzielają dokładnie tak, jak na powierzchni ziemi - kierunek przebiegu linii metra jedynie markuje się zgrabnie, używając wyłącznie podstawowych kierunków: pionu i poziomu, niekiedy tylko uzupełnionych odcinkami przebiegającymi wzdłuż przekątnych.

Tak samo ja, opisując pewne obszary badań, zachowuję zgodność wyłącznie z głównymi ich kierunkami, ignorując wszelkie subtelności. Przy tworzeniu planu metra Beck zignorował rzeczywiste odległości stacji i przystanków, rozmieszczając markujące je kropki na poszczególnych liniach w jednakowych odstępach. Ja także opisując określone wyniki badań nie próbuję ich różnicować ze względu na stopień ich ważności, tylko staram się zaciekawić Państwa raz czymś naprawdę doniosłym, a innym razem zwykłą ciekawostką. No i na koniec, Beck zastosował kolory dla rozróżnienia poszczególnych linii metra. Ja też staram się ubarwiać moje felietony jak tylko potrafię.
Jak Państwo sądzą, czy mi się to udaje?

Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**

Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska